Szokujące doniesienia z Półwyspu Koreańskiego. Działo się, gdy spałeś
Prezentujemy zestawienie wydarzeń z minionej nocy. Zebraliśmy kilka najważniejszych.
Kim Dzong Un
oprac. Karina Strzelińska
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
- W Peru wybuchły kolejne protesty - policja użyła gazu łzawiącego podczas starć z demonstrantami, którzy chcieli dotrzeć do siedziby Kongresu. Tysiące obywateli znów wyszło na ulice, by protestować przeciwko usunięciu z urzędu przez parlament byłego prezydenta. W zamieszkach po usunięciu Pedro Castillo zginęło już ponad 20 osób.
- Jak donosi Reuters, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden, poinformował, że Waszyngton rozważa wysłanie gąsienicowych wozów bojowych piechoty Bradley do Ukrainy, by wesprzeć kraj w walce z armią Władimira Putina.
- W małym miasteczku Enoch w południowo-zachodniej części amerykańskiego stanu Utah doszło do tragedii. 8 osób, a w tym 5 dzieci, odnaleziono martwych z ranami postrzałowymi. Policję wezwali do domu pracownicy opieki społecznej, którzy zaniepokoili się doniesieniami mieszkańców dot. nagłej, przedłużającej się nieobecności rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Armia Korei Południowej przekazała, że jeden z północnokoreańskich dronów, który 26 grudnia naruszył przestrzeń powietrzną kraju, pojawił się nad kancelarią prezydenta w Seulu, czyli w strefie zakazu lotów. Prezydent Yoon Suk-yeol ostrzegł, że jeśli jednostki Pjongjangu znów naruszą przestrzeń powietrzną Południa, to rozważy zawieszenie dwustronnego paktu wojskowego z 2018 roku.
- Jak podaje Reuters, podczas środowych nalotów na kryjówki grupy bojowników Państwa Islamskiego w Afganistanie zginęło osiem osób, siedem zostało zatrzymanych. "Członkowie ci odegrali główną rolę w ataku na chiński hotel i utorowali drogę zagranicznym bojownikom Państwa Islamskiego do przybycia do Afganistanu" - poinformował rzecznik talibów Zabiullah Mujahid na Twitterze. "Wiele broni i materiałów wybuchowych wpadło w ręce sił bezpieczeństwa" - dodał.
- Australijscy funkcjonariusze policji aresztowali w czwartek 31-latkę oskarżoną o wyjazd i przebywanie w Syrii, na terenach, które są kontrolowane przez Państwo Islamskie. - Zostanie postawiona przed sądem, gdy dowody potwierdzą zarzuty, że popełniła przestępstwa na terenach objętych konfliktem - powiedziała Sandra Booth, pełniąca obowiązki zastępcy komisarza australijskiej policji federalnej ds. zwalczania terroryzmu i dochodzeń specjalnych, jak podaje Reuters. Służby uważają, że 31-letnia Mariam Raad dobrowolnie udała się do Syrii na początku 2014 roku, by dołączyć do swojego męża, który był członkiem islamistycznej grupy bojowników. Według policji, mężczyzna zmarł w Syrii w 2018 roku.