Polityka"To oni podkręcają paranoję przed Pałacem"

"To oni podkręcają paranoję przed Pałacem"

Zmawiali różaniec, próbowali przywiązać się do krzyża, wołali „Judasze!”. I wywalczyli. Stanowisko Kościoła było jasne: przenieść krzyż upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej sprzed Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. Protestujący tłum skutecznie to jednak uniemożliwił. – To grupowa paranoja za którą stoją politycy – komentuje dla Wirtualnej Polski ks. Jacek Prusak, publicysta „Tygodnika Powszechnego".

"To oni podkręcają paranoję przed Pałacem"

03.08.2010 | aktual.: 03.08.2010 15:33

Od momentu, gdy harcerze postawili krzyż na Krakowskim Przedmieściu, pod Pałac Prezydencki zjeżdżały codziennie setki ludzi. Chcieli pożegnać się, oddać hołd zmarłym, pomodlić w ich intencji. Gdy zapadła decyzja o przeniesieniu krzyża, rozgorzała nie tylko dyskusja polityczna, ale i otwarta wojna przeciwników i zwolenników usunięcia symbolu tragedii sprzed Pałacu.

Tuż po wyborach prezydenckich politycy jasno formułowali swoje stanowisko. Po tym jak Bronisław Komorowski, prezydent elekt, zapowiedział usunięcie krzyża, Jarosław Kaczyński nie zostawił na nim suchej nitki. Stwierdził, że jeśli Komorowski to zrobi, „będzie jasne po której jest stronie”. Dodał, że przeniesienie krzyża, zanim powstanie w tym miejscu pomnik, będzie „moralnym nadużyciem”.

Zdecydowanie ostrzej wypowiadają się ludzie, którzy czuwają i pilnują krzyża. Od rana na Krakowskie Przedmieście ściąga coraz więcej obrońców krzyża. Nawołują „Brońcie krzyża!” i zapowiadają, że nie odpuszczą. Na ulicy ułożyli gigantyczny wieniec, wymachują transparentami m.in. z napisami "Jezus Chrystus Królem Polski", krzyczą: "Tu jest Polska !" oraz skandują imię kontrkandydata Bronisława Komorowskiego w II turze wyborów prezydenckich.

Jak określić to, co się dzieje od tygodni przed Pałacem Prezydenckim? Ks. Jacek Prusak, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, nazywa to pewną formą grupowej paranoi. - Krzyż stał się symbolem walki tych, którzy myśleli, że po katastrofie Polska będzie wyglądać inaczej, a wybory prezydenckie wygra Jarosław Kaczyński. To, czego jesteśmy świadkami, nie ma nic wspólnego z religią, bo ten plac nie jest cmentarzem, nie tam zginęły ofiary – podkreśla ks. Prusak.

Jego zdaniem wielu z obrońców krzyża nie jest świadomych manipulacji, której padli ofiarami. – Ci ludzie czują się zagrożeni, sfrustrowani, rozgoryczeni wynikiem wyborów prezydenckich, czują, że Polskę ktoś chce im zabrać. Myślą, że są samozwańczymi obrońcami religii i Boga, ale nie rozumieją, że nie o to w tym sporze chodzi - akcentuje publicysta.

Ks. Jacek Prusak uważa, że za to co się dzieje przed Pałacem powinni wziąć odpowiedzialność parlamentarzyści. – Niech politycy, którzy nakręcili tę paranoję uderzą się w piersi. To oni powinni teraz wyjść do tłumu i przekonać ludzi, żeby pozwolili przenieść krzyż – mówi ks. Prusak.

Choć Kościół ma nadzieję, że krzyż uda się z godnością ulokować w kościele św. Anny, wygląda na to, że nie będzie to proste. W tym kontekście można się zastanawiać, czy jest jeszcze coś co może zrobić w tej sprawie abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Ks. Prusak tłumaczy jednak, że Kościół ma związane ręce. – Teren na którym znajduje się krzyż nie należy do Kościoła, więc metropolita nie może działać w imieniu władz miasta i prezydenta elekta. Ważne jest jednak to, aby Kościół nie wycofał się z roli mediatora i przekonywał protestujących, że krzyż należy przenieść dla dobra polskiego Kościoła – podsumowuje publicysta.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
smoleńskpistragedia
Zobacz także
Komentarze (0)