Co go zdradziło? "To prawdopodobnie nie Putin, ale jego sobowtór"
- Na scenę w Łużnikach prawdopodobnie wyszedł sobowtór - uważa autorka znanej biografii Władimira Putina Krystyna Kurczab-Redlich w rozmowie z Wirtualną Polską. Powiedziała, co go zdradziło.
Dwa dni temu w Moskwie odbył się koncert na stadionie Łużniki. Miała to być demonstracja poparcia rosyjskiego społeczeństwa dla bestialskiej wojny przeciwko Ukrainie. Na scenę w pewnym momencie wszedł Putin. Przekonywał, że "ojczyzna, to nasza rodzina", a stojący obok niego żołnierze, bronią w Ukrainie właśnie jej.
Jednak autorka biografii Władimira Putina Krystyna Kurczab-Redlich przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską, że na Łużnikach prawdziwego Putina najprawdopodobniej nie było.
- Putin śmiertelnie się boi. Jeśli występuje publicznie, to w szklanej klatce. W ogóle boi się publicznie pokazać. Chowa się. Jego rezydencją są bunkry. Ich jest tak wiele, że trudno stwierdzić, gdzie akurat się znajduje. Po Rosji jeździ pancernym pociągiem, który był szalenie kosztowny. Nie dlatego, że fizycznie boi się latania. On panicznie boi się zestrzelenia jego samolotu przez siły ukraińskie - powiedziała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlatego uważa, że na scenie stadionu Łużniki był prawdopodobnie jego sobowtór. - Doskonale pamiętam, sprzed paru lat, pojawienie się Putina na wielkim wiecu w Łużnikach. Występował otoczony szklaną klatką pancerną. Cały stadion był otoczony. A tutaj Putin pojawił się na krótko, na sam koniec i nie miał żadnych zabezpieczeń - powiedziała WP Krystyna Kurczab-Redlich.
Następnie porównała zachowanie Putina do Bidena. - Na Zamku Królewskim Joe Biden normalnie wkracza na scenę, a poza tym leci do Kijowa. Warto zwrócić uwagę na tych dwóch przywódców wielkich państw. Zwłaszcza, że - w gruncie rzeczy - różnica wieku między nimi nie jest tak duża. Biden ma 81 lat, a Putin 73, a nie 70 - jak twierdzi jego fałszywa biografia - dodała.
Duży wywiad z biografką Putina Krystyną Kurczab-Redlich w niedzielę na WP.pl
Putin na Łużnikach
Organizatorzy wspomnianej wyżej imprezy sięgnęli po symbolikę z czasów sowieckich. Nie widać było liter "Z", powszechnie kojarzonych z inwazją na Ukrainę, ale za to było wiele flag i herbów ZSRR oraz sztandarów sowieckich dywizji z czasów II wojny światowej z hasłami typu "Śmierć niemieckim najeźdźcom" - relacjonował korespondent niezależnego kanału, obecny na propagandowym koncercie.
Wcześniej informowano, że ludziom, którzy przyjdą 22 lutego na koncert w Moskwie z okazji rocznicy napaści na Ukrainę, obiecuje się po 500 rubli, czyli około 30 zł. Jak wówczas podkreślano, jest to suma trzy razy mniejsza, niż oferowana na mityngach poparcia dla aneksji zajętych ukraińskich terytoriów, organizowanych we wrześniu 2022 roku.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ