"Putin może wydać rozkaz". Tak zemści się za Most Krymski
Zniszczenie Mostu Krymskiego to duży problem dla Rosji, która może mieć teraz trudności z zaopatrzeniem swoich oddziałów walczących w Ukrainie - wskazują eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską. - Ukraińcy zagrali na ego Putina. Dostał prezent urodzinowy z dużymi fajerwerkami - mówi płk Andrzej Kruczyński. Tymczasem prof. Daniel Boćkowski alarmuje, że Rosjanie na pewno będą chcieli się odegrać. - Putin może wydać rozkaz ostrzelania ukraińskich miast - wskazuje specjalista ds. bezpieczeństwa. Jedno z nich - Zaporoże - Rosjanie zaatakowali w nocy z soboty na niedzielę.
W sobotę rano, dzień po 70. urodzinach Władimira Putina, na Moście Krymskim łączącym Rosję z okupowanym półwyspem doszło do wybuchu. Zawaliły się przęsła jezdni, uszkodzona została też część kolejowa.
Ukraińska agencja Interfax-Ukraina podała, powołując się na swoje źródła, że eksplozja nastąpiła w wyniku operacji specjalnej Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Strona ukraińska na razie nie potwierdziła jednak tych doniesień. - Nie komentujemy tego. Będziemy komentować rolę SBU czy każdego innego organu państwowego Ukrainy w eksplozjach po naszym ostatecznym zwycięstwie - powiedział rzecznik SBU Artem Dechtiarenko.
Do sprawy odniósł się natomiast rosyjski Komitet Śledczy, który potwierdził śmierć trzech osób. Wszystkie ofiary miały jechać autem tuż obok ciężarówki, która wybuchła.
"Putin dostał prezent z dużymi fajerwerkami"
O sobotnich wydarzeniach na Moście Krymskim porozmawialiśmy z płk. Andrzejem Kruczyńskim, weteranem GROM-u i uczestnikiem misji w Bośni, Kosowie i Iraku. - Na to zdarzenie czekało dużo osób. Most Krymski to jedna z głównych nitek zaopatrzenia Rosjan. Zniszczenie go nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. To zadanie musiało być przygotowane. Nie wiemy, kto to zrobił, ale z dużym prawdopodobieństwem możemy wskazać na siły ukraińskie - mówi Wirtualnej Polsce.
- Po tych nieszczęściach i masakrach, jakich dokonano w ich kraju, Ukraińcy coraz częściej potrafią się odgryźć. Tym razem zagrali na ego Putina, który dopiero co miał urodziny. Dostał prezent z dużymi fajerwerkami. To, co zrobiono, to jest majstersztyk. Aby zniszczyć tego typu obiekt, potrzebne były tygodnie, jak nie miesiące przygotowań - tłumaczy ekspert.
Jak dodaje, uszkodzenie przeprawy łączącej Krym z Rosją ma także wymiar psychologiczny. - Ukraińcy pokazali światu i sobie, że są w stanie walczyć jak równy z równym, odegrać się w sposób niesamowicie bolesny i spektakularny. Federacja Rosyjska też jest w szoku, że tak się stało. Ukraina złapała wiatr w żagle - przekonuje płk Kruczyński.
Pytany przez nas, co teraz może zrobić Putin, wojskowy odpowiada wprost. - Rosjanie nie mają zbyt wielu asów w rękawie, są w rozsypce. Duży procent kadry dowódczej zginął, wielu zostało zdymisjonowanych, przychodzą nowi, ale nie są zaprawieni w boju. Do tej pory odgrywali się niestety na ludności cywilnej. Myślę, że to będzie kontynuowane - wskazuje weteran GROM-u.
Rosjanie słabną? "Mają duży problem, ale jeszcze nie przegrali"
Nieco mniej optymistycznie o zniszczeniu Mostu Krymskiego wypowiada się prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku.
- Na razie kompletnie nie wiemy, w jaki sposób to zostało przeprowadzone. Możliwych jest wiele różnych opcji. Użycie ciężarówki jest jedną z nich, ale sposób i rozmiar zniszczeń mogą wskazywać, że była to operacja dużo bardziej złożona. Trudno dziś mówić, jak to się odbyło. To mogliby ocenić jedynie specjaliści na miejscu - ocenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasz rozmówca zaznacza jednak, że "w Rosji teraz narracja idzie w kierunku aktu terroru, co jest absurdalne". - Jeśli Ukraińcy postanowili zniszczyć most, to nie w ramach terroryzowania kogokolwiek, tylko uderzyli w niego jako w cel wojskowy operacji polegającej na wyrzuceniu Rosjan z Ukrainy - wskazuje ekspert.
W ocenie profesora zniszczenie Mostu Krymskiego uniemożliwia Rosji zaopatrywanie całego kierunku południowego w paliwo, amunicję i ciężki sprzęt. - Operacyjnie Rosjanie mają duży problem, ale to wcale nie oznacza, że przegrali. Ukraina, nawet jeśli dalej prowadziłaby skuteczne działania bojowe, to najpierw musi dojść do linii rzeki, a potem jakoś sforsować tę przeszkodę wodną, co jest bardzo trudne - przypomina Boćkowski.
Putin zemści się na cywilach?
Jakiej odpowiedzi należy spodziewać się ze strony przywódcy Federacji Rosyjskiej? - Jeśli Putin dowodzi armią, to dobrze dla Ukrainy i źle dla rosyjskiej armii. Jeśli rosyjskie operacje mają się opierać na tym, że Putin ma focha, to dobrze dla Ukrainy, źle dla Rosjan - mówi Wirtualnej Polsce specjalista ds. bezpieczeństwa.
Podkreśla natomiast, że Rosjanie w najbliższych dniach na pewno będą chcieli się odegrać. - Ostatnio znów pojawiły się groźby atomowe. Użycia broni jądrowej w odpowiedzi na zniszczenie mostu chyba nawet Putin sobie jednak nie wyobraża. Może wydać rozkaz ostrzelania ukraińskich miast, ale Rosja też nie ma nieskończonej liczby rakiet. Każde kolejne fale uderzeń powodują, że tej amunicji jest coraz mniej - wyjaśnia profesor Uniwersytetu w Białymstoku.
- Putin nie ma dobrej passy. Każda jego próba przykrycia problemów na froncie kończy się tym, że Ukraina podbija stawkę - ocenia Daniel Boćkowski.
W nocy z soboty na niedzielę doszło do rosyjskiego ostrzału Zaporoża, miasta na południowym wschodzie Ukrainy. Rosjanie wystrzelili pociski rakietowe m.in. na budynki mieszkalne. Krwawy odwet Putina, niecałe 24 godziny po ataku na Most Krymski, pochłonął dziesiątki ofiar. Według wstępnych danych, zginęło co najmniej 12 osób, a ponad 40 jest rannych, w tym dzieci.
Czytaj też:
Radosław Opas, dziennikarz Wirtualnej Polski