"To był szok. Mógł spaść na bloki". Wypadek samolotu Mig‑29. Relacje świadków
Wojskowy samolot MiG-29 rozbił się w poniedziałek wieczorem w okolicach Kałuszyna na Mazowszu podczas lotu szkoleniowego. To pierwszy w Polsce wypadek tej maszyny. Z najnowszych informacji wynika, że za sterami siedział młody, ale doświadczony pilot, o bardzo dobrym stopniu wyszkolenia, a przed rozbiciem samolotu nie zgłaszał żadnych problemów. Miejsce wypadku bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Są relacje pierwszych świadków.
19.12.2017 | aktual.: 20.12.2017 12:25
28-letni pilot miał za sobą 400 godzin tzw. nalotu, z tego ponad połowę na maszynach typu MiG. Startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować. Około godziny 17.15 podczas podejścia maszyny na lotnisko w Mińsku Mazowieckim utracono z nią łączność.
Rannego pilota i wrak maszyny po ok. trzech godzinach odnaleźli strażacy i leśnicy z Nadleśnictwa Siedlce. Przeżył, przed wypadkiem zdołał się katapultować. W momencie odnalezienia był przytomny. Został przewieziony do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, jego stan jest stabilny. Pilot nie ma połamanych rąk, ani nóg, jak donosiły media. W nocy przeszedł operację stawu skokowego prawej nogi. To jedyna kontuzja, jakiej doznał. Typowa przy upadku z wysokości.
Na razie nie wiadomo, ile czasu pilot spędzi w szpitalu. Opieką jest również objęta jego rodzina.
Dobre warunki
Dowódca 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego płk Piotr Iwaszko, pytany o stan techniczny samolotu, powiedział, że wszystkie maszyny, które mają latać w danym dniu, są sprawdzane bezpośrednio przed każdym lotem i bezpośrednio po. Zapewnił, że samolot startując "na pewno był w stanie technicznym dobrym". Jego wypowiedź cytuje pap.pl.
Również warunki atmosferyczne, w których lądowały samoloty gdy wydarzył się wypadek, były zadowalające.
"To był szok". Relacje świadków
Miejsce, gdzie rozbił się samolot, to środek lasu. Maszyna zahaczyła o drzewa. Spadła obok drogi, już na podejściu do lądowania. Okoliczni mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, podkreślają, że szczęście miał nie tylko pilot.
- To był szok, bo mógł na jakieś domostwo, mógł na jakieś bloki, wszędzie mógł uderzyć ten samolot. Akurat znam tamte rejony - powiedział świadek wypadku.
Inny w rozmowie z TVN24 dodał: "Samolot schodził wielkim łukiem i z wielkim czarnym dymem za sobą".
Miejsce wypadku to rejon trasy krajowej numer dwa, czyli ruchliwej drogi z Siedlec do Warszawy. O poranku - jak donosi RMF FM - co kilka chwil ruch jest wstrzymywany, a do lasu, gdzie znajdują się fragmenty maszyny, wjeżdżają kolejne wojskowe samochody.
Samolot jest zniszczony
W poszukiwaniach brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, policja i straż pożarna. MON zapowiedziało, że okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez Żandarmerię Wojskową oraz prokuraturę.
Samolot jest zniszczony. Nie ma informacji o ewentualnych szkodach na ziemi.
Wiceminister obrony zabrał głos
Na miejsce zdarzenia udał się wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki, który zastępuje przebywającego w Afganistanie szefa MON Antoniego Macierewicza. Na konferencji był nasz reporter, Jarosław Kociszewski.
Kownacki zapewnił, że minister obrony jest na bieżąco informowany o sytuacji. Według wiceministra, obecnie jest zbyt wcześnie, żeby spekulować na temat przyczyn i przebiegu wypadku. Zaznaczył jednak, że teren, na którym były prowadzone poszukiwania, jest zalesiony i zajmuje kilkaset hektarów.
Eksperci komentują
O wnioski na temat katastrofy zapytaliśmy ekspertów. Dr Janusz Ślusarski ze "Szkoły Orląt" w Dęblinie zwrócił uwagę, że MiG-29 to "nieco starsza konstrukcja", ale polskie maszyny są technicznie bez zarzutów. - Możliwa jest usterka techniczna, możliwy jest błąd pilota - jest wiele momentów, kiedy może do tego dojść - podkreślił.
.
- Przyczyną może być również błąd systemowy, jak to się mówi teraz, zgodnie z procedurami NATO - stwierdził ekspert ze "Szkoły Orląt" w Dęblinie. - Ale to zawsze jest sinusoida. Mieliśmy katastrofy w Mirosławcu oraz w Smoleńsku i po nich wprowadzono działania naprawcze. Ale później jest codzienność. Zawsze jest też czynnik ludzki. Uwaga może uleć uśpieniu. Dlatego konieczne są szkolenia, bo ludzie są tylko ludźmi, także piloci - dodał.
Wojciech Łuczak, wydawca miesięcznika "Raport, wojsko, technika, obronność", zaznaczył, że jest za mało danych, by mówić o przyczynach wypadku, ale również podkreślił, że MiG-29 to samoloty wciąż bardzo dobrze oceniane.
Najdłużej bez katastrofy
Wojsko ma 32 maszyny MiG-29, które stacjonują w Mińsku Mazowieckim i Malborku. To najdłużej eksploatowana - bez jakiejkolwiek katastrofy w powietrzu - maszyna w historii polskiego lotnictwa. Pierwsze tego typu myśliwce przyleciały do Polski w czerwcu 1989 r.
Z powodów profilaktycznych podjęto decyzję o zawieszeniu lotów MiG-29 w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego do momentu określenia wstępnej przyczyny incydentu.