Terlikowski: Grzegorz Braun jest antychrześcijaninem. Jak każdy antysemita [OPINIA]
Jeśli w stawce kandydatów wyborów prezydenckich jest ktoś, kto z całą pewnością odrzuca fundamentalne prawdy wiary Kościoła, to jest to... Grzegorz Braun. Ten polityk, choć nieustająco odwołuje się do chrześcijaństwa, w istocie nie ma z nim wiele wspólnego, a poglądy, które głosi, zostały uznane za heretyckie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
O Grzegorzu Braunie znów jest głośno. Eurodeputowany i kandydat na prezydenta został wyprowadzony z sali obrad Parlamentu Europejskiego, gdy zaczął zakłócać zarządzoną minutę ciszy dla ofiar Holokaustu. W tym czasie europoseł krzyczał, by "modlić się o ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy".
"Dziękuję wszystkim, za modlitwę za ofiary żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy" - dodał, gdy zakończyło się milczenie. Reakcja przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli była w takiej sytuacji oczywista: nakazała wyprowadzenie europosła z sali. Wcześniej Braun na wielkich billboardach rozpoczął kampanię przeciwko Chanuce, która ma być - jego zdaniem - zagrożeniem dla tożsamości Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grzegorz Braun gra z PiS? "Będzie chciał to na coś przekuć"
Są tacy, którzy wierzą w poglądy Brauna
I to wszystko można by zlekceważyć, uznać za rojenia antysemickiego obsesjonata, gdyby nie to, że mówimy o człowieku, który jest nie tylko europosłem, ale i kandydatem na prezydenta Polski, który w rozmaitych sondażach zdobywa od półtora do nawet dwóch i pół procent poparcia. Do tego jego poglądy dotyczące judaizmu i Żydów - i to być może jest najbardziej dramatyczne - zdobywają w części prawicowej strefy mediów społecznościowych całkiem spore rzesze wyznawców. Oni są przekonani, że ich idol prezentuje poglądy prawdziwie chrześcijańskie i ortodoksyjne.
Sytuacja jest na tyle poważna, że dostrzegła ją nawet - i to przed skandalem w Parlamencie Europejskim - grupa konserwatywnych i tradycjonalistycznie nastawionych intelektualistów i dziennikarzy katolickich. Wystosowali oni "list szesnaściorga" w sprawie odrzucania przez Brauna Chanuki. Jego autorzy - w tym były marszałek Sejmu Marek Jurek czy prof. Sławomir Cenckiewicz - przypominają, że "Chrystus Pan obchodził święto Chanuki, co powinien wiedzieć każdy katolik".
"… obchodzenie uroczystości Poświęcenia Świątyni przez Żydów zasługuje na szacunek, tym bardziej że Kościół zawsze uważał, że Żydzi, praktykując swą religię, pozostają świadkami Prawdy chrześcijaństwa, prawdziwości obietnic mesjańskich, które Chrystus wypełnił, i aktów historii Zbawienia, które poprzedziły Narodzenie Pańskie" - dodają.
Konserwatywni liderzy opinii wskazują też, że "gesty życzliwości okazywane dziś niewielkiej polskiej społeczności żydowskiej są również wyrazem czci dla naszej wspólnej wielowiekowej historii, tak brutalnie przerwanej przez Niemcy hitlerowskie". A na koniec ich tekstu znajduje się apel:. "(...) prosimy, by nie traktować naszego oświadczenia jedynie jako prezentacji stanowiska. Jest ono apelem – do wszystkich, którym zależy na chrześcijańskim charakterze życia publicznego i na dobru wspólnym narodu; apelem o reakcję, o czynny sprzeciw wobec zachowań, postaw i opinii, które dewastują życie publiczne, kulturę katolicką i oszpecają wizerunek Ojczyzny".
Ten dokument, przypomnijmy, ukazał się jeszcze przed skandalicznym zachowaniu w Parlamencie Europejskim. Zachowaniu, które - wbrew temu, co opowiada Braun, wcale nie miało na celu przypomnienia o cierpieniu w Strefie Gazy, a wyłącznie zamanifestowanie antysemityzmu.
Skąd taki wniosek? Odpowiedź jest prosta. Otóż gdyby Braun chciał rzeczywiście uzupełnić listę osób, którym poświęcona miałaby być minuta ciszy za ofiary Holokaustu, to z całą pewnością powinien też dodać do nich choćby ofiary Władimira Putina, którego stanowisko tak często sam prezentuje w Europarlamencie.
Jeśli zaś chciał mówić tylko o ofiarach z terenu Izraela i Strefy Gazy, to do listy dodać tych, za których chciał się modlić, powinien także dodać tysiące obywateli Izraela zamordowanych przez terrorystów z Hamasu. Ale i o nich Braun milczał. A milczał, bo nie chodziło mu o ofiary, ale o podgrzewanie antysemickich emocji.
Rasizm w czystym wydaniu
Trudno też w jakikolwiek sposób usprawiedliwić wykorzystanie do wywoływania rasistowskich emocji czasu upamiętnienia ofiar Holokaustu.
Braun - a wiem, że to człowiek gruntownie wykształcony - musi wiedzieć, że jego ofiarami byli wszyscy Żydzi, i to niezależnie od poglądów, wyznania, autoidentyfikacji. Do komór gazowych w Auschwitz trafiali Żydzi religijni i niereligijni, ortodoksyjni i tacy, którzy od kilku pokoleń uważali się za Polaków, Niemców czy Węgrów, a także tacy, których dziadkowie już się ochrzcili. Tyle że to dla Hitlera nie miało znaczenia. On chciał zniszczyć Żydów, a teraz Grzegorz Braun wykorzystuje sytuację upamiętnienia ofiar Holokaustu, by siać nienawiść do Izraela i Żydów w ogóle.
To jest czysty rasizm, który dodajmy, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Dlaczego? Ano choćby dlatego, że chrześcijanie, nawet jeśli nie zawsze przyjmowali to do wiadomości, a wielu z nich budowało antyżydowskie emocje, a nawet religijnie usprawiedliwiało antysemityzm, zawsze przyjmowali jako kanoniczne pisma, które jasno wskazuje na rolę i znaczenie judaizmu.
To św. Paweł wskazuje, że Żydzi pozostają narodem wybranym, bowiem "… dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne" - wskazuje św. Paweł (Rz 11, 29). "Bo i cóż, jeśli niektórzy stali się niewierni, czyż ich niewierność miałaby zniweczyć wierność Boga? Żadną miarą!" - uzupełnia święty.
Tę prawdę Kościół szczególnie mocno głosi po Soborze Watykańskim II, który – w obliczu najpierw Holokaustu, a później odrodzenia państwa Izrael – głęboko przemyślał swój stosunek do Żydów i odrzucił wszelkie teologie zastąpienia Izraela przez Kościół. "Żydzi nadal ze względu na swych przodków są bardzo drodzy Bogu, który nigdy nie żałuje darów i powołania. [...] Nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego" - możemy przeczytać w "Nostra aetate" (Nostra aetete, 4).
Warto posłuchać papieży
Jasno i zdecydowanie Kościół potępia również antysemityzm. "W obliczu ryzyka nawrotu i rozprzestrzeniania się antysemickich uczuć, postaw i inicjatyw (…) musimy uczyć sumienia, aby uważały antysemityzm i wszystkie formy rasizmu za grzechy przeciwko Bogu i ludzkości" - mówił Jan Paweł II 18 sierpnia 1991 r. do przedstawicieli wspólnoty żydowskiej na Węgrzech. A 11 września 1987 r. w Miami przypominał, że "już w 1938 r. Pius XI oświadczył, że antysemityzm jest absolutnie niedopuszczalny".
Benedykt XVI ujął zaś sprawę jeszcze mocniej. "Kościół przeciwstawia się każdej formie antysemityzmu, który nie ma w teologii żadnego możliwego do zaakceptowania uzasadnienia. Teolog Henri de Lubac w godzinie «ciemności», jak mawiał Pius XII, zrozumiał, że być antysemitą oznacza być antychrześcijaninem" - wskazywał papież 12 września 2008 r. podczas spotkania z przedstawicielami środowisk żydowskich w nuncjaturze apostolskiej w Paryżu.
Franciszek idzie tym samym tropem. "Chrześcijanin nie może być antysemitą" – przypomniał papież w przemówieniu do delegacji rabinów ze Światowego Kongresu Żydów Górskich.
I to by było na tyle w kwestii chrześcijańskiej tożsamości Brauna. Jego poglądy są nie do pogodzenia z nauczaniem Kościoła, a jego postawa jest zwyczajnie - co mocno pokazuje cytat z Benedykta XVI - w istocie antychrześcijańska.
Trzeba też jednak dodać, że jego poglądy są nie tylko nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, ale i z polską racją stanu. Skandaliczne zachowania Brauna szkodzą Polsce, szkodzą prawicy, budują nieprawdziwy ich wizerunek, a jeśli komuś pomagają, to wyłącznie Władimirowi Putinowi. I to trzeba jasno powiedzieć. Grzegorz Braun jest z całą pewnością antysemickim obsesjonatem. I to jest jego zarówno moralny, jak i religijny problem, ale antysemityzm eurodeputowanego jest także problemem Polski. Dyplomatycznym i politycznym.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".