PublicystykaTaśmy Morawieckiego to problem przed wizytą w Nowym Jorku. Trudno mu będzie przekonać inwestorów

Taśmy Morawieckiego to problem przed wizytą w Nowym Jorku. Trudno mu będzie przekonać inwestorów

Premier Mateusz Morawiecki wybiera się z biznesową wizytą do Nowego Jorku. Po tym jak ujawniono taśmy z jego kompromitującymi wypowiedziami, trudno mu będzie cokolwiek załatwić. W "Sowie i Przyjaciołach" mówił m.in. bogatych żydowskich, amerykańskich i szwajcarskich bankierach i o strzelaniu do imigrantów.

Taśmy Morawieckiego to problem przed wizytą w Nowym Jorku. Trudno mu będzie przekonać inwestorów
Źródło zdjęć: © KPRM | Krystian Maj
Kamil Sikora

"Taśmy prawdy" - powtarzali jak mantrę politycy PiS o nagraniach z "Sowy i Przyjaciół", gdy w rolach głównych występowali prominentni politycy PO. Mariusz Błaszczak, gdy tylko się dało, odwoływał się do "taśm prawdy". "Knajacki język, niewybredne uwagi. Posłuchaj rozmowy Sikorskiego z Krawcem" - grzmiał portal Niezależna.pl Tomasza Sakiewicza, gdy w 2017 roku opublikowano kolejne taśmy z politykami PO w roli głównej. - Te tak zwane taśmy księdza Sowy, z bardzo niewyszukanym językiem, z rozmowami, nie powinny mieć miejsca - dodawał prezydent Andrzej Duda.

Teraz optyka się zmienia: kiedy centralną postacią nagrań jest Mateusz Morawiecki - wówczas kolega liberałów z PO, dzisiaj premier z namaszczenia PiS, słyszymy o "kapiszonie" i kompletnie nieistotnych słowach uwiecznionych na taśmie.

To nieprawda. Bo dzięki publikacji Onetu poznajemy twarz premiera, której opinia publiczna dotychczas nie znała. Twarz, która nie różni się od twarzy Sikorskiego, Rostowskiego czy pozostałych bohaterów nagrań z "Sowy i Przyjaciół" i "Amber Roomu". Co więcej, to twarz gatunku z tych, których w PiS miało nie być. Cała kampania w 2015 roku była oparta na zapewnieniach o polityce jako służbie ludziom, o szacunku dla obywateli, o uczciwości i wiarygodności. I choć Mateusz Morawiecki nie brał udziału w tamtej kampanii, to wydaje się, że powinien dotrzymywać standardów wówczas obiecanych.

Zobacz także: Dziennikarz WP wspomina "szpile" Donalda Tuska. "Politycy PiS-u się gotowali"

Tymczasem obecny premier rozprawia o zarządzaniu oczekiwaniami społecznymi w tonie najbardziej cynicznych polityków, traktujących społeczeństwo jak masę, którą można ugniatać tak, by dostosowała się do ich politycznych celów. To pokazuje, że premier Morawiecki ma o polityce podobne mniemanie jak ci, których PiS chciało odsunąć od władzy i wprowadzić nową jakość.

Ale najbardziej porażający jest komentarz Mateusza Morawieckiego w dyskusji o imigrantach, którzy przybywają z Afryki do Europy. - No ku.... Wiesz, kiedyś przypłyną, kiedyś coś zrobią. […] Te iphony pokażą im: tu żyje się tak a tu tak. I co my zrobimy jak flotylla tratw ku..., nawet tam z północy Afryki będzie na południe? […] Będziemy strzelać, będziemy odpychać ich, wiesz - mówi Morawiecki na nagraniu z restauracji.

Pomysł strzelania do ludzi dyskwalifikuje Morawieckiego jako polityka. Na Zachodzie (poza Ameryką Trumpa) takie słowa oznaczałyby natychmiastową dymisję i zamknięcie drzwi do polityki. W Polsce raczej nie możemy się spodziewać takich konsekwencji. Ale one będą.

I to szybciej, niż premier Morawiecki i jego zwolennicy mogą się spodziewać. Bo szef polskiego rządu jedzie do Nowego Jorku, mówił o tym w Polsat News. Spotka się tam z inwestorami. Do tego czasu dotrą do nich wypowiedzi o strzelaniu do imigrantów. I nie tylko te.

Szef polskiego rządu, jeszcze jako prezes prywatnego banku należącego do zachodniego właściciela, ostro i mocno niepoprawnie politycznie oceniał świat finansjery. - Po takim moim, wiesz, tournee po tych hedge fundach, inwestycyjnych funduszach i tak dalej, nie. Ciekawe doświadczenie, ale tak samo bardzo smutne. Ku... siedzą ci bogaci Amerykanie, Żydzi, Niemcy, Angole, Szwajcarzy, nie? Siedzą w swoich głębokich, wiesz, fotelach. Mają nakumulowane tego oczywiście kapitału tyle, że możesz ich tam w d... pocałować. Jeszcze się prosisz oczywiście o ten kapitał, nie? Oni oczywiście w tej swojej chciwości... - mówi Morawiecki.

Teraz sam jedzie do tych "bogatych Amerykanów, Żydów", którzy "siedzą w swoich głębokich, wiesz, fotelach" i "mają nakumulowane tego oczywiście kapitału tyle, że możesz ich tam w d... pocałować". To będą dla Morawieckiego trudne spotkania. Szkoda, że stracimy na tym wszyscy, bo przecież premier jedzie za Ocean załatwiać nie swoje, tylko nasze interesy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)