Taśmy Morawieckiego szkodzą PiS. Działacze rozkładają ręce: "Jak my to wytłumaczymy ludziom w okręgach?"
Wizerunek Mateusza Morawieckiego po ujawnieniu nagrań z jego udziałem przestał być krystaliczny. I rzutuje na całą partię. Wiedzą o tym parlamentarzyści PiS, którzy w prywatnych rozmowach ubolewają: – No, i jak my się z tego wytłumaczymy ludziom w okręgach?
Wtorek, późny wieczór. W jednym z pokoi w "sejmowym akademiku” – czyli Nowym Domu Poselskim – toczy się burzliwa dyskusja kilku posłów PiS. Atmosfera jest napięta. Politycy (raczej ze "średnio-starszego pokolenia”, cytując klasyka) rozmawiają o ujawnionych przez Onet nagraniach, których "bohaterem” jest Mateusz Morawiecki. Nie jest dobrze.
– No, i jak ja się wytłumaczę z tego ludziom w moim okręgu? – żali się jeden z uczestników dysputy.
Pozostali mu przytakują.
Kolejny poseł ubolewa: – To się do nas przyklei, ludzie nie są tacy głupi, jak chce ich widzieć telewizja [tu pada nazwa jednej ze stacji informacyjnych - przyp. red.].
Konkluzja dyskusji jest taka: Mateusz Morawiecki nigdy nie będzie politykiem "krew z krwi, kość z kości” z PiS. To przecież facet z układu biznesowego PO. Nigdy nie będzie "drugą Beatą”, za którą – jak relacjonują nam rozmówcy z PiS – wciąż jest "wyraźna tęsknota” w partii. Była premier nigdy nie dałaby się przecież złapać na czymś tak – twierdzą działacze PiS – „kompromitującym”, jak swawolne rozmowy przy kieliszku z liberalną biznesową elitą zblatowaną z PO, esencją III RP.
Na świeczniku byli Sienkiewicze, teraz jest Mateusz
Politycy PiS od kilku dni tłumaczą się w mediach z "nowych taśm”. Tracą przy tym nerwy – atakują dziennikarzy, wyzywając ich od niemieckich (acz polskojęzycznych) posłańców, spiskujących z opozycją, dążących wręcz do obalenia rządu. Do chóru obrońców Mateusza Morawieckiego przyłączyły się – a jakże – prorządowe media. Im większa histeria po ich stronie, tym – paradoksalnie – gorzej dla obecnego premiera.
Wtorek, Sejm. Rzeczniczka PiS apeluje: karty na stół, pokażcie wszystko, co macie! No i Onet pokazał – kolejne nagranie, które jest dla szefa rządu problemem.
Bo okazało się oto, że Mateusz Morawiecki świetnie czuł się w towarzystwie ludzi "tamtej strony". A to jest przecież niewybaczalne. "Knajacki" język (jak powiedziałby prezes Kaczyński), tezy, jakie Morawiecki formułował – to do szefa rządu przylgnie już na zawsze. Tak, jak kilka lat wcześniej inne nagrania do polityków Platformy (Sienkiewicza, Sikorskiego, Rostowskiego), których dziś w polityce już nie ma.
Opowiada działacz PiS z małego miasta: – Powiem panu, że gdy kilka lat temu, kiedy Morawiecki był jeszcze nieznanym szerzej wciąż mimo wszystko wicepremierem, pojawiły się informacje o tym, że też został nagrany w "Sowie”, do ludzi to nie dotarło. Mało kto to wychwycił, raczej głównie wy, media. Na świeczniku byli platformersi, Sienkiewicze, itd. A teraz? Wielu ludzi, tu, u mnie w mieście, przeciera oczy. Że Mateusz? Ośmiorniczki? Trochę w to nie wierzą.
– To będzie problem dla was, działaczy, kandydatów w wyborach?
– Wie pan, gdyby to odpalili, jak Morawiecki brał fotel premiera, to nie byłoby problemu. Wyciszyłoby się, a tak? Przecież to tuż przed wyborami. No, nie działa to dobrze na kampanię, co panu powiem.
Być bardziej pisowskim niż PiS
Szef rządu jest twarzą kampanii PiS. Wyjazdy, wszelkie działania kampanijne na poziomie centralnym i nie tylko oparte są przede wszystkim na nim. Utrwalony na taśmach wizerunek Morawieckiego, przekaz o krystalicznym szefie rządu zaburza. Rodzą się pytania o jego wiarygodność.
– Ciężko zostać pisowcem, będąc kumplem Tuska. A odkąd Mateusz przejął stery w rządzie, chciał być bardziej pisowski niż PiS – uśmiecha się rozmówca z partii rządzącej, nawiązując przede wszystkim do wystąpień premiera z ostatnich tygodni na konwencjach i wiecach. – Tyle że nigdy taki nie będzie.
Z wizerunkowego dołka, w jaki wpadł premier Morawiecki – słyszymy w partii – "schadenfreude" może odczuwać jedna osoba: Beata Szydło.
Płakać nie będą także ministrowie Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński.
W PiS boją się, że to dopiero początek "zjazdu premiera". A przed partią rządzącą to dopiero pierwsze wybory w wielkim dwuletnim "czwórboju".
AKTUALIZACJA: Kilka godzin po publikacji tego tekstu kolejne nagrania z Mateuszem Morawieckim opublikował portal TVN24. Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z rządu PO-PSL, a także interweniować w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła z Prawa i Sprawiedliwości.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl