Tak Tusk chce pokonać Morawieckiego. Odsłaniamy kulisy debaty w TVP
Politycy KO nie kryją satysfakcji ze starcia Mateusza Morawieckiego z Donaldem Tuskiem w debacie TVP. - Donald może mu powiedzieć tak: "Chciałeś rozmawiać z szefem? To rozmawiasz z szefem. Przypomnij widzom, że byłeś moim doradcą, Mateusz" - uśmiecha się rozmówca z Platformy. Z kolei polityk PiS przyznaje: - Nam ta debata w ogóle nie pasuje. Ale cóż: "Mateusz, musisz".
Potwierdziły się informacje Wirtualnej Polski: w debacie TVP 9 października w studiach ATM w Warszawie PiS będzie reprezentować premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu zmierzy się z przedstawicielami innych komitetów, w tym z Donaldem Tuskiem (KO) i Szymonem Hołownią (Trzecia Droga).
PiS zmuszone do debaty
Według naszych źródeł władze PiS stwierdziły, że nie ma lepiej przygotowanego merytorycznie polityka PiS do debaty, niż urzędujący premier. Jak pisaliśmy w WP, Morawiecki jest uważany za "naturalnego kandydata" do dyskusji z konkurencją, bo jest liderem partii rządzącej w tej kampanii.
- Wziął na siebie ciężar walki o trzecią kadencję i musi dowieźć to do końca - twierdzi w rozmowie z WP ważny przedstawiciel koalicji rządzącej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W PiS obawy. "My na tym możemy tylko tracić"
Jak jednak słyszymy, gdyby zależało to od Morawieckiego, debatę by zignorował. Takie jest wszak założenie PiS w tej kampanii: unikać bezpośrednich starć z rywalami, nie przyjmować zaproszeń do debat, docierać do wyborców własnymi kanałami.
- My na tym możemy tylko tracić. Tak jak w tej debacie możemy przegrać. Przecież to nie my pretendujemy, my walczymy o przetrwanie - przyznaje rozmówca z obozu władzy.
Szkopuł w tym, że PiS jest zmuszone wziąć udział w debacie telewizji publicznej. Zgodnie z art. 120 Kodeksu wyborczego TVP ma obowiązek przeprowadzenia debaty pomiędzy przedstawicielami komitetów wyborczych, które zarejestrowały swoje listy we wszystkich okręgach wyborczych. Gdyby PiS taką debatę zignorowało, doszłoby do precedensu i politycznej kompromitacji władzy.
"Widzowie TVP doznają szoku: Tusk nie ma ogona i rogów"
Partia rządząca z takiego stanu rzeczy nie jest zadowolona. Dla niej starcie z Tuskiem to nie jest zwykła wymiana argumentów z politycznym konkurentem.
W przekazie PiS lider KO jest "zdrajcą", "namiestnikiem Moskwy i Niemiec", "podnóżkiem Brukseli", "premierem polskiej biedy" itd. W przekazach całkowicie podległej PiS TVP Tusk od lat jest wręcz odczłowieczany, przedstawiany nie tylko jako "wróg ojczyzny", ale wręcz jako… szatan. Tak, tak - w materiałach telewizji państwowej byłego premiera przedstawiano już jako diabła z rogami i czerwoną twarzą.
Dziś politycy KO z tego żartują. - Donald przyjedzie na debatę i widzowie TVP doznają szoku: chłop nie ma ogona i rogów. A w dodatku to miły i normalny gość. No, czekam na to wydarzenie z wypiekami na twarzy - mówi nam polityk z otoczenia Tuska.
Jak słyszymy nieoficjalnie, lider KO ma za zadanie "zabić Morawieckiego miłością". - On się na Mateusza nie rzuci, on będzie go punktował. Precyzyjnie, jak szermierz. A na końcu się uśmiechnie i jeszcze zechce przybić mu piątkę - mówi nam rozmówca z Platformy.
Inny dodaje: - Szczerze mówiąc, Donald ma do Mateusza protekcjonalne podejście. W sumie to nawet mu go trochę żal. Oni obydwaj wiedzą, że Morawiecki musi kłamać, że sam nie wierzy w to, co mówi, ale podległość Kaczyńskiemu utrzymuje go przy politycznym życiu.
Kolejny rozmówca: - Donald do Morawieckiego powinien się uśmiechnąć i powiedzieć: "Chciałeś rozmawiać z szefem? To rozmawiasz z szefem. Przypomnij widzom, że przecież byłeś moim doradcą, Mateusz".
Historyczne starcie
To może być najsłabszy punkt kandydata PiS. Widzowie TVP mogą być zdziwieni faktem, że Mateusz Morawiecki doradzał premierowi Donaldowi Tuskowi w latach 2010-2012 w Radzie Gospodarczej i utrzymywał bliskie relacje ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej (o czym mogliśmy się przekonać po ujawnieniu nagrań z restauracji "Sowa i Przyjaciele"). Podkreślmy jednak: Morawiecki nie był podwładnym Tuska. Został doproszony jako doradca ds. gospodarczych i zgodził się wspierać Tuska ekspercko.
Miał też liberalne poglądy, których nie bał się wyrażać - na przykład wtedy, gdy przekonywał, iż wiek emerytalny należy podwyższać. Tusk może to w starciu z Morawieckim wykorzystać.
Oczywiście obecny premier będzie zarzucać Tuskowi, że to przecież on podniósł wiek emerytalny czy "zagrabił OFE". Szkopuł w tym, że o tym widzowie TVP już wiedzą. A o Morawieckim ze strony Tuska mogą usłyszeć kilka mocno problematycznych dla PiS i jego osobiście historii.
Jeden z polityków PO nieoficjalnie mówi nam: - Chcemy wywołać dezorientację w widzach TVP, z których 95 proc. to wyborcy PiS. Część z nich może przejrzeć na oczy. Donald nie będzie tam podnosił głosu, nacierał na Morawieckiego - on zje go spokojem, uśmiechem i doświadczeniem. Przecież Morawiecki nigdy w życiu nie brał udziału w takiej debacie. Od ośmiu lat siedzi w "bańce".
Polityk PiS mówi z kolei tak: - Niech oni się tak nie podniecają, bo jak nasi wyborcy zobaczą na żywo Tuska, i to w dodatku miażdżonego przez Mateusza, to tak się nakręcą, że zrobią nalot na urny. Ruszą na wybory i zrobią nam wynik. Przecież Tusk działa na nich, jak płachta na byka.
Wieczorne pasmo w TVP ustawione pod przekaz PiS
Czy PiS otrzyma wsparcie od kontrolowanej przez siebie TVP? Wielu się tego spodziewa. Debatę ma współprowadzić Michał Rachoń, autor serialu "Reset", który kilka tygodni temu starł się z Tuskiem podczas oświadczenia lidera PO przed siedzibą TVP Info. Wtedy lider Koalicji Obywatelskiej nie odpowiedział na pytania Rachonia, bo - jak stwierdził - dziennikarz zakłócił jego konferencję.
Rachoń od lat uderza w Tuska w swoich programach w TVP Info. Robi to z wielkim przekonaniem, wertując wszystkie decyzje lidera PO z czasów jego premierostwa. Jest uważany za największą gwiazdę nie tylko TVP, ale prawicowych mediów w ogóle. Dla niego poprowadzenie debaty przed najważniejszymi wyborami po 1989 roku i bezpośrednie starcie z Tuskiem - jak mówi jego znajomy - to wielkie wydarzenie i kamień milowy na zawodowej ścieżce.
Co na to sam Rachoń? Dziennikarz nie odpowiedział na naszą prośbę o kontakt. Wiemy jedynie tyle, iż sztabom wyborczym opozycji zależało na tym, by prowadzący nie przerywał uczestnikom debaty. Przedstawiciele TVP podczas ustaleń dotyczących zasad dyskusji mieli na to przystać.
Nie zmienia to faktu, że całe wieczorne pasmo 9 października w TVP będzie ustawione pod kampanijny przekaz PiS. - Nikt nie ma wątpliwości, że "Wiadomości" TVP "w odpowiedni sposób" podsumują debatę - twierdzi polityk KO.
Następnie - jak już pisała gazeta.pl - telewizja ma wyemitować uderzający w Tuska serial o polityce migracyjnej UE.
Między innymi tego tematu mają też dotyczyć pytania w debacie. - Dyskusja będzie kręcić się wokół pytań referendalnych zaproponowanych przez PiS - twierdzi nasze źródło.
Co na to PO? Sekretarz generalny tej partii Marcin Kierwiński w rozmowie z WP twierdzi, że wystawianie Morawieckiego do debaty przez prezes Kaczyńskiego to "lekceważenie Polaków". - Doigrają się. Donald Tusk wygra tę debatę - przekonuje polityk.
"Nudne" zasady
Sam przebieg debaty - która potrwa ok. 60 min - ma być spokojny. Politycy opozycji twierdzą wręcz, że zasady "są nudne". Każdy komitet ma mieć w sumie 6-7 minut do wykorzystania w debacie. Będzie sześć pytań. Każdy z polityków będzie miał też do dyspozycji 60 sekund na tzw. swobodną wypowiedź.
Pytań zadawanych sobie wzajemnie przez uczestników nie przewidziano. Trudno zatem spodziewać się emocjonującej wymiany zdań między Morawieckim i Tuskiem. To też nie jest przypadek: wielu w PiS wie, że w takim starciu obecny premier nie miałby łatwego zadania.
Nie jest oczywiście wykluczone, że dyskusja wymknie się spod kontroli. Niczego w tej kampanii bowiem przewidzieć nie można. Jedno jest pewne: to starcie przejdzie do historii.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl