Tak służby państwowe pozbyły się dzika. Wszczęto dochodzenie ws. drastycznego nagrania

O sprawie pisaliśmy w czerwcu, kiedy do sieci trafiło makabryczne nagranie, przedstawiające pełną cierpienia egzekucję potrąconego dzika. Film wstrząsnął internautami, a obrońcy zwierząt podjęli interwencję, jak się okazało, skuteczną.

Tak służby państwowe pozbyły się dzika. Wszczęto dochodzenie ws. drastycznego nagrania
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marianna Fijewska

09.09.2017 09:59

Autor nagrania spotkał w przydrożnym rowie dzika potrąconego przez samochód. Osmo Eremit, znany z działalności na rzecz zwierząt, natychmiast zadzwonił pod numer straży miejskiej, ale ta odmówiła interwencji.
Pracownicy Eko Potrolu (służba związana ze Strażą Miejską) zajmującego się "niesieniem pomocy rannym i chorym zwierzętom na terenach miejskich", także odmówili interwencji, tłumacząc, że tę sprawę należy zgłosić na policję.
Funkcjonariusze uspokoili dzwoniącego, mówiąc, że wezwali "fachowca", który ma skrócić cierpienia dzika. Po jakimś czasie na miejsce zdarzenia podjechał nieoznakowany samochód. Wysiadł z niego mężczyzna, wyciągnął broń myśliwską i strzelił do zwierzęcia, po czym odjechał.

Cała interwencja nie miała nic wspólnego ze "skracaniem cierpienia", ponieważ myśliwy nie zabił dzika. Na nagraniu widać jak leżące w rowie zwierze dogorywa w wielkich mękach.
"Myśliwy zamiast wezwać lekarza weterynarii który przy pomocy strzelby Palmera uśpił by zwierzę. Rozpoczął bezładną kanonadę tuż obok jadących na rowerach ludzi i kilka metrów od pędzących samochodów, w ten sposób stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia setek osób." - czytamy w poście udostępnionym przez Fundację Trzyrzecze Ludzie Przeciw Myśliwym, zajmującą się badaniem przypadków łamania prawa przez myśliwych.
Pracownicy fundacji zawiadomili prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Według ich relacji, myśliwi twierdzili że "wszystko było w porządku, a ich kolega miał po prostu słaby dzień". Obrońcy zwierząt nie poddawali się - świadek zdarzenia złożył zeznania, a prokuratura dała się przekonać, że do przestępstwa jednak doszło.

"Uważamy że myśliwy nie tylko nie udzielił zwierzęciu pomocy ale swoim działaniem wywołał u niego ból i cierpienie. Uważamy też że myśliwy strzelając tuż obok jadących drogą aut, naraził życie i zdrowie setek osób. Rykoszet lub podrywające się po strzale zwierzę mogło spowodować wypadek komunikacyjny."

W sprawie znęcania się nad zwierzęciem oficjalnie wszczęto dochodzenie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
jan szyszkoprokuraturadzik
Zobacz także
Komentarze (105)