Tajemnica znikającego znaku. "Dzień świstaka" w Świeradowie-Zdroju
Urzędnicy wieszają znak, tajemniczy złodziej go kradnie. I tak od kilku tygodni, co weekend. Władze Świeradowa-Zdroju nie mogą sobie poradzić z kłopotliwym problemem i mówią, że czują się niczym Bill Murray w "Dniu świstaka". Lokalna policja o sprawie dowiedziała się od Wirtualnej Polski.
07.11.2021 07:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mieszkańcy Świeradowa-Zdroju nie wiedzą - śmiać się czy płakać? Od kilku tygodni, tuż przed weekendem, z ul. Góralskiej ginie znak zakazu wjazdu. Urzędnicy ambitnie wieszają nowe oznaczenie, wydając publiczne pieniądze, po czym znak znów znika.
Jeden z przedstawicieli społeczności lokalnej wyliczył, że incydent powtórzył się już przynajmniej siedem razy. - Czujemy się, jak w "Dniu świstaka". Przeżywamy ciągle to samo - mówi mieszkaniec górskiego kurortu. Przypomnijmy, w słynnym hicie kinowym z 1993 roku postać grana przez Billa Muraya codziennie budziła się i przeżywała to samo.
Tajemnica ginącego znaku. "Dzień świstaka" w Świeradowie-Zdroju
Weekendy w Świeradowie-Zdroju są trudne dla mieszkańców. Do miasta zjeżdżają setki turystów. W okolicy znajduje się znane uzdrowisko, a miłośnicy spacerów chętnie odwiedzają Park Zdrojowy. W czerwcu bieżącego roku otwarto również nową atrakcję - wieżę widokową Sky Walk, która "rozbiła bank". - Od 3 czerwca do 29 października odwiedziło nas 300 tys. zwiedzających, 43 tys. osób skorzystało ze zjeżdżalni - wylicza w rozmowie z WP Wiadomości przedstawiciel Sky Walk, Oskar Bronicki.
- Świeradów-Zdrój jest miastem, do którego ludzie chętnie wyjeżdżają na wycieczki lub dłuższe pobyty w uzdrowisku. Wejście na Sky Walk i podziwianie pięknych widoków na okolicę jest dla wielu ciekawym urozmaiceniem pobytu lub wycieczki z rodziną. Ludzie lubią do nas przyjeżdżać, a świadczy o tym fakt, że w weekendy w sezonie letnim Sky Walk stał się naturalnym celem dla tysięcy turystów - dodaje Oskar Bronicki.
Efekt? Miasto w dni wolne ma ogromne problemy z komunikacją, na czym cierpią mieszkańcy. Mieszkańcy twierdzą, że zakaz wjazdu na ul. Góralską z pewnością nie ginie z tego miejsca przypadkiem. Problem w tym, że urzędnicy kompletnie nie radzą sobie z sytuacją. Wiele osób o niefrasobliwość oskarża również policję.
Policja nic nie wie o świeradowskim "Dniu świstaka"
Zwróciliśmy się do Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu, której podlega rewir dzielnicowych w Świeradowie-Zdroju o wyjaśnienie sprawy. Asp. szt. Justyna Bujakiewicz-Rodzeń była zaskoczona naszym pytaniem. - Przyznam szczerze, że pierwsze słyszę o tej sprawie. Proszę dać mi chwilę, zadzwonię do Świeradowa-Zdroju i ustalę szczegóły - przekazała.
Po kilku minutach oficer prasowa oddzwoniła. - Nie wiem nic o tej sprawie, ponieważ do komisariatu policji w Leśnej, pod który podlega rewir dzielnicowych w Świeradowie-Zdroju, nie wpłynęło żadne oficjalne zawiadomienie dotyczące kradzieży czy uszkodzenia znaku na ulicy Góralskiej - dodała przedstawicielka lubańskiej policji.
Za sprawą naszego telefonu, policjanci ze Świeradowa-Zdroju mają przyjrzeć się sprawie. Czy to oznacza, że tajemnica ginącego znaku zostanie rozwiązana? - Dzielnicowi powiedzieli, że powoli zaczną działać w tej sprawie - podkreśliła asp. szt. Justyna Bujakiewicz-Rodzeń.
Mieszkańcy mają swoje przypuszczenia. Nie chcą tego mówić wprost, ale część z nich o ginięcie znaku podejrzewa Sky Walk. Tym bardziej, że na stronie internetowej atrakcji czytamy "prosimy o parkowanie w centrum miasta lub na jego obrzeżach". Dodano tam też informację, że "wjazd samochodem bezpośrednio pod wieżę jest niemożliwy". Dlaczego zatem sprawy nikt nie zgłosił na policję?
Trudno też zakładać, by ruch w Świeradowie-Zdroju się zmniejszał. Zbliża się sezon zimowy, a to okres, w którym Polacy chętnie odwiedzają góry. Na dodatek Sky Walk zyskuje na popularności. - Obecnie obserwujemy większe zainteresowanie ze strony grup zorganizowanych, szczególnie szkół. Przygotowaliśmy również jesienny konkurs i quiz edukacyjny dla szkół, który edukuje dzieci - przekonuje Oskar Bronicki.
Warto więc, by kwestie komunikacyjne w mieście zostały odpowiednio rozwiązane przez urzędników i służby.