tajlandia(strona 2/20)

Jeden z mieszkańców osiedla w prowincji Nakhon Ratchasima w Tajlandii pokazał, z czym mierzył się od samego rana. Meżczyznę obudził o poranku podejrzany hałas. Ruszył do okna i zobaczył, że na jego podjeździe roi się od pszczół. Chwycił za telefon i uwiecznił nietypowe zjawisko. Agencja Reutera udostępniła to nagranie i widać na nim setki owadów, latających po całej okolicy i osiadających na niektórych przedmiotach. Opuszczenie mieszkania w tym momencie czy otworzenie okien wiązało się z wielkim ryzykiem, dlatego na miejsce wezwano odpowiednie służby. - Nie wiedziałem, skąd mogły nadlecieć. Tych pszczół było setki. Wierzę jednak, że pojawiły się pod moim domem, by przynieść mi szczęście. Tego dnia odbywał się przecież festiwal - przekazał autor nagrania dla Reutera.

W turystycznej prowincji Chonburi w Tajlandii mieszkańców jednego z osiedli zaniepokoił zwisający wąż na liniach energetycznych. Na miejsce wezwano służby ratunkowe, które po 30 minutach ściągnęły go na ziemię. Nagranie z akcji udostępniła agencja Reutera. Okazało się, że była to samica pytona siatkowego o długości 2,5 metra. Jak wyjaśnił Thipparat Petchthaweerat, właściciel mieszkania przy miejscu zdarzenia, pyton mógł szukać schronienia wysoko nad ziemią, ponieważ stał się obiektem zainteresowania bezpańskich psów. Lokalny pracownik od zadań specjalnych użył drabiny i przy użyciu metalowego chwytaka siłował się z drapieżnikiem. Potem Petchthaweerat przeszukał swoje podwórko i znalazł kolejne dwa węże. - Znalazłem dwa mniejsze pytony w moim ogrodzie. Myślę, że to była ich matka i wspięła się na kable, aby uciec przed bezpańskimi psami - przekazał 54-latek dla Reutera. Wszystkie pytony zostały wywiezione do pobliskich lasów, by wróciły do swojego naturalnego środowiska.

Prawdziwe chwile grozy przeżył rolnik, mieszkający w prowincji Nakhon Sawan w Tajlandii. Jego posiadłość odwiedził olbrzymi pyton. Tongchai Buntawee jak co dzień zajmował się swoim gospodarstwem, gdy w pewnym momencie coś go zaniepokoiło. Zdał sobie sprawę z tego, że nie słyszy swoich gęsi. Gdy udał się na miejsce, sprawdzić, co się stało, przeżył ogromny szok - okazało się, że w zagrodzie znajduje się ogromny pyton, który właśnie połykał gęś! Chwilę później ją wypluł. Mężczyzna szybko wezwał zespół ratowniczy, któremu po krótkiej walce udało się schwytać niebezpieczne zwierzę. Niestety okazało się, że ofiarą padła nie jedna gęś z gospodarstwa rolnika. Tego typu sytuacje nie są czymś nadzwyczajnym w Tajlandii. Tonghai Buntawee stwierdził z żalem, że to już trzeci raz, kiedy złapał węża zjadającego jego zwierzęta gospodarskie. Przyznał, że cieszy się, że nie skrzywdził żadnego człowieka.

Pyton kontra kilka kotów. Kamera monitoringu w jednym z domów w Tajlandii zarejestrowała węża, który wślizgnął się do środka mieszkania i zaatakował trzy koty. Zwierzęta miały jednak dużo szczęścia, ponieważ dzięki swojej ostrożności i szybkości zdołały uniknąć ataku ze strony węża. Nocne spotkanie i atak drapieżnika właściciel obejrzał rano na nagraniu. Wideo trafiło do sieci, zbudzając duże poruszenie. - Wąż nie był duży, ale był naprawdę szybki. Moje koty mogły zginąć w ułamku sekundy – powiedział dla lokalnej telewizji Dookdik Khajow, właściciel zwierząt. Kotom nic się nie stało, a wąż został znaleziony następnego dnia rano przez właściciela domu przed budynkiem. Złapano go i wypuszczono z dala od ludzi.

Mieszkająca w Tajlandii Ratha Thapienthong znalazła na tarasie swojego domu węża duszącego jaszczurkę. Mierzący ponad metr wąż był owinięty wokół gekona. Jaszczurka nie poddała się jednak bez walki i ugryzła drapieżnika w głowę w ostatniej próbie przetrwania. Ratha miała już doświadczenie z gadami, ponieważ pracuje jako ratownik. Rozdzieliła zwierzęta gołymi rękami, zanim zdążyły się śmiertelnie zranić. Ostrożnie oddzieliła węża od gekona, a następnie wypuściła osobno na wolność.

Rybak Surat Suksinchai w prowincji Chachoengsao w Tajlandii dokonał niezwykłego połowu. 12 kwietnia mężczyzna założył w stawie pułapkę na krewetki, a gdy miał zebrać swój połów, zobaczył jaszczurkę. Wyglądało na to, że chciwe stworzenie podobne do Godzilli zjadło krewetki, które udało się złapać w sieć. Jednak chwilę później jaszczurka została zaatakowana przez znacznie większego od niej pytona, który również szukał w wodzie pożywienia. Rybak więc, zamiast krewetek znalazł w sieci dwa potężne gady. - Byłem zszokowany, ponieważ spodziewałem się tylko krewetek. Zamiast tego złapałem pytona i jaszczurkę - powiedział rozbawiony Surat. Wąż o długości 1,2 m owinął się wokół swojej bezwładnej ofiary, a gdy rybak zaczął wyciągać sieć, próbował wpłynąć z powrotem do wody. Zostawił za sobą jaszczurkę, która leżała nieruchomo w siatce. Rybak rzucił ciało jaszczurki z powrotem wężowi, a kilka złowionych krewetek zabrał do domu na lunch.