Gdyby Edward Saidi Tingatinga nie opuścił w 1957 r. swojej rodzinnej tańzańskiej wioski i nie wyruszył w świat w poszukiwaniu lepszego życia, nie powstałby niepowtarzalny afrykański styl malarski nazwany jego nazwiskiem. Imając się różnych zajęć, Tingatinga zaczął w końcu utrwalać za pomocą farb i pędzla życie przyrody "czarnego lądu", tworząc kolorowe i dynamiczne obrazy o ławo rozpoznawalnym stylu. Znalazł wielu naśladowców, których dzieła od piątku można będzie oglądać w warszawskiej galerii Agharta.