Stanisław Różewicz w swojej dawnej szkole
(inf.własna)
Spotkaniem Stanisława Różewicza z licealistami rozpoczął się drugi dzień Festiwalu Twórczości Braci Różewiczów w Radomsku (woj. łódzkie). Reżyser opowiadał anegdoty ze szkolnych lat oraz z planu swoich filmów.
Spotkanie zorganizowano w obecnym I LO - dawnym gimnazjum - im. Feliksa Fabianiego, do którego uczęszczali wszyscy trzej bracia Różewiczowie. To dlatego pan Stanisław przywitał młodzież mówiąc: Dziękuję, że chcieliście się spotkać ze starym Fabianiakiem.
Dlatego także gość rozpoczął swoje wspomnienia od czasów szkolnych. Opowiadał np. o nauczycielu germanistyki, z którym w ramach lekcji chodzili grać w piłkę. Ciepło wypowiadał się także o łacinnicy, którą wspomina dzięki niezapomnianym do dziś sentencjom oraz - a może przede wszystkim - dlatego, że bardzo mu się podobała. Co zabawne, reżyser dopiero po latach dowiedział sie, że obaj jego bracia - Janusz i Tadeusz - też się w niej podkochiwali. Podobnie zresztą jak w Jurkowskiej od geografii, co miała zawsze takie różowe policzki - dodał Różewicz.
Nie mniej zabawne były historie z planów filmowych. Chociażby ta o scenie finałowej "Pensji Pani Latter", gdzie główna bohaterka tonie. Kiedy bowiem aktorka spytała reżysera, jak powinna to odegrać, ten odpowiedział: Jakto jak? Proszę po prostu się utopić. W scenie wystąpiła w końcu dublerka, z czym wiąże się kolejna anegdota. Na pytanie Różewicza: Ile może pani wytrzymać pod wodą? odpowiedziała ona: Ile pan potrzebuje.
Gość mówił także sporo na temat zawodu reżysera, którego - jego zdaniem - nie można się nauczyć w szkole. Do tego trzeba dojść samemu, poprzez pracę nad sobą - przekonywał młodych radomszczan Różewicz. Dlatego zawsze odmawiałem wykładania w szkołach filmowych - dodał reżyser.
Uczniowie - choć nie starczyło czasu na zadawanie gościowi pytań - wydawali się zadowoleni ze spotkania. Świadczył o tym zarówno przerywający opowiastki reżysera śmiech, jak i późniejsze wypowiedzi. To bardzo miły i wesoły starszy pan - powiedziała jedna z licealistek. Niezwykle ciepły i serdeczny człowiek, który - chociaż o nic nie pytany - odpowiedział na wszystkie pytania, jakie chcieliśmy mu zadać - stwierdził inny z uczniów.
Wizycie Stanisława Różewicza w radomszczańskim liceum towarzyszyło rozstrzygnięcie zorganizowanego w tej szkole konkursu "Radomsko - moje miasto". Nagrodzono w nim prace plastyczne oraz literackie. O tych ostatnich wypowiada się polonistka I LO Anna Pędziwiatr: I miejsce przyznaliśmy osobie kryjącej się pod pseudonimem "Nargis" za oryginalność i niepokorność. Autor lub autorka pyta siebie z niepokojem, co właściwie robi w tym miejscu, by na końcu odpowiedzieć sobie, że jednak kocha tą swoją prowincję.
Stanisław Różewicz, który pozostanie w Radomsku do jutra, też nie kryje swojego sentymentu do tego miasta...
(kl)