Stany Zjednoczone wyznaczyły nagrody w wysokości 5 milionów dolarów za pomoc w schwytaniu przywódców muzułmańskiej partyzantki działającej na Filipinach. Amerykanie uważają, że ugrupowanie Abu Sayyaf ma powiązania z organizacją al-Qaeda Osamy bin Ladena.
Władze na filipińskiej wyspie Basilan wzięły w czwartek za zakładników krewnych muzułmańskich terrorystów, by zmusić ich do uwolnienia porwanych 9 miesięcy temu ludzi.
Amerykańscy żołnierze w bazie na Filipinach (AFP)
W centrum handlowym w mieście Zamboanga na południu Filipin wybuchła w sobotę bomba. Nie ma informacji o ofiarach. Wcześniej w wyniku eksplozji na zdominowanej przez muzułmanów wyspie Jolo zginęły 4 osoby, a 45 zostało rannych.
Żołnierze amerykańscy i filipińscy rozpoczęli w czwartek wspólną operację przeciwko muzułmańskim ekstremistom z organizacji Abu Sayyaf. Amerykanie uważają, że rebelianci są powiązani z al-Qaedą Osamy bin Ladena.
Ciała dwóch Filipińczyków z obciętymi głowami, porwanych przed miesiącem w dżungli przez islamskich rebeliantów na południu kraju, znaleziono w sobotę przy autostradzie w pobliżu stolicy prowincji - poinformowała policja.
Już ponad 57 tys. ofiar pociągnęły za sobą walki z muzułmańskimi rebeliantami Abu Sayyaf na południu Filipin - podały w środę miejscowe źródłą rządowe.
Separatyści muzułmańscy z ugrupowania Abu Sayyaf, którzy od niedzieli przetrzymują na filipińskiej wyspie Palawan 20 zakładników, zażądali za nich okupu - podał w piątek rzecznik prezydent Filipin, Glorii Macapagal Arroyo.