lekarze(strona 22/33)

3 – 5 tysięcy brutto powinien zarabiać lekarz ze specjalizacją – uważają Internauci Wirtualnej Polski.

Strajk lekarzy obejmuje obecnie ok. 50-60% łóżek szpitalnych - szacuje szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel. W drugim dniu bezterminowego strajku, w większości strajkujących placówek lekarze pracują jak w czasie ostrego dyżuru. Jedynie nieliczne szpitale tylko się oflagowały.

Nie będzie dalszych ustępstw - powiedział na konferencji przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel w drugim dniu strajku lekarzy. Związek domaga się przeznaczenia od października 1 mld zł z budżetu Narodowego
Funduszu Zdrowia na podwyżki dla lekarzy. Chce też, by rząd przedstawił do końca lipca 2007 r. ustawę
budżetową na rok 2008, w której będzie zagwarantowany wzrost
nakładów na opiekę zdrowotną do 5% PKB.

Tak postulaty protestujących lekarzy kwituje premier Jarosław Kaczyński.

Zdaniem przewodniczącego Ogólnopolskiego
Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Krzysztofa Bukiela, jest duża
szansa na kompromis z rządem w sprawie podwyżek dla służby zdrowia.

Platforma Obywatelska przygotowuje projekt ustawy, która ma być formą "nacisku" na rząd, aby ten wywiązał się ze swoich obietnic w sprawie podwyżek dla pracowników służby zdrowia. Według Platformy, podwyżka ta w 2008 roku powinna wynosić 45%.

W pierwszym dniu strajku lekarze w wielu szpitalach w Polsce pracowali w zmniejszonej obsadzie i przyjmowali tylko najciężej chorych. Wstrzymano planowane zabiegi, przyjęcia do szpitali. Nieczynne były przyszpitalne przychodnie. W Świętokrzyskiem do lekarzy przyłączyły się pielęgniarki i zorganizowały 2-godzinny protest.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel uważa, że premier Jarosław Kaczyński nie podchodzi poważnie do problemów, które spowodowały strajk lekarzy.

Długi, łapówkarstwo i lawinowa emigracja, to największe bolączki polskiej służby zdrowia. Pracownicy służby zdrowia walczą o wyższe płace, choć minister zdrowia Zbigniew Religa oświadczył, że w tym roku podwyżek dla lekarzy i pielęgniarek nie będzie. Czy politykom obecnej kadencji uda się uzdrowić chory system zdrowia? Nie będzie łatwo. Lekarze z całej Polski rozpoczęli bezterminowy strajk.

Według premiera Jarosława Kaczyńskiego wzrost płac lekarzy w tym roku jest całkowicie nierealny. Jego zdaniem, sprzeczna z linią rządu jest proponowana przez środowiska medyczne zasada współpłacenia przez pacjentów za niektóre świadczenia medyczne. Rozwiązanie problemu niskich pensji lekarzy premier widzi w ustawach, nad którymi pracuje obecnie Sejm.

(RadioZet)

Bezterminowy strajk lekarzy zrzeszonych w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Lekarzy rozpoczął się w kilkuset spośród 881 istniejących w Polsce szpitali. Lekarze żądają podwyżek: 5 tys. zł brutto dla tych bez specjalizacji i 7,5 tys. zł dla tych ze specjalizacją. Minister zdrowia Zbigniew Religa rozkłada ręce: w roku pieniędzy już nie ma. Nie pomogły "rozmowy ostatniej szansy" z premierem Jarosławem Kaczyńskim.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) przesłał do prezydenta Lecha Kaczyńskiego list z prośbą o podjęcie próby zbudowania ponadpartyjnego porozumienia w sprawie ochrony zdrowia. Podobną prośbę związek skierował do szefów klubów i kół parlamentarnych.

W tym roku nie ma dodatkowych pieniędzy na
podwyżkę dla lekarzy. Nagła, raptowna zmiana w ich zarobkach nie
jest możliwa; możemy mówić o perspektywie wzrostu zarobków w ciągu
kilku lat - powiedział w Szczecinie dziennikarzom minister
zdrowia Zbigniew Religa.

Protest lekarzy jest słuszny, ponieważ walczą nie tylko o podwyżki dla służby zdrowia, ale mówią też o coraz gorszej sytuacji pacjentów. Trzeba pamiętać o zwiększającej się emigracji lekarzy. To odbija się na całym społeczeństwie - powiedział Zbigniew Chlebowski z PO dla Wirtualnej Polski.

Do ogólnopolskiego protestu przyłączyli się także lekarze z Warmii i Mazur. W regionie strajkują dwa szpitale - w Działdowie i Szpital Wojewódzki w Elblągu. Niewykluczone, że w innych szpitalach lekarze wzięli urlop "na żądanie".

Wczoraj w części polskich szpitali przez dwie godziny wstrzymali się od pracy.

W białostockim Państwowym Szpitalu Klinicznym mogło dochodzić do zabijania ludzi w celu pobierania narządów do przeszczepów - donosi tygodnik "Gazeta Polska", powołując się na dwóch lekarzy z oddziału anestezjologicznego.

Zdaniem szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego, należy zwiększyć nakłady z budżetu państwa na rezydentury, które dają możliwość uzyskania specjalizacji jak największej grupie lekarzy. Według rzecznika resortu zdrowia, taki system pomógłby zatrzymać lekarzy w kraju.

Minister Przemysław Gosiewski zdementował informację, że lekarze, którzy po ukończeniu studiów chcieliby pracować za granicą, mieliby obowiązek "odpracowania" nakładów, które państwo poniosło na sfinansowanie studiów.