PolskaRozmowy medyków z premierem mogą się nie odbyć

Rozmowy medyków z premierem mogą się nie odbyć

Ok. godziny 21.00 z protestującymi pielęgniarkami, lekarzami i technikami medycznymi miał rozmawiać Jarosław Kaczyński. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak poinformował, że godzinę spotkania przełożono na 21.20. Na miejscu jest już premier, któremu towarzyszą: wicepremier Przemysław Gosiewski, wiceminister zdrowia Bolesław Piecha i prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz. Tymczasem szefowa sekretariatu ochrony zdrowia w "Solidarności" Maria Ochman powiedziała, że spotkanie prawdopodobnie się nie odbędzie.

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )
Strajk lekarzy

Przedstawiciele protestujących, którzy mieli rozmawiać z szefem rządu, nie opuścili na razie kancelarii premiera. Stoi tam kilkudziesięcioosobowa pikieta pielęgniarek. Rośnie miasteczko namiotowe.

Ochman wyjaśniła, że premier postawił ultimatum, że albo na spotkaniu będą wszystkie związki, albo się ono nie odbędzie. Ochman dodała, że pielęgniarki nie zdecydowały się na opuszczenie jednej z sal w Kancelarii Premiera, którą od kilku godzin okupują.

Wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Tomasz Underman wyjaśnił, że Jarosław Kaczyński zaprosił przedstawicieli wszystkich protestujących związków - OZZL, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, OPZZ i "Solidarności". Pielęgniarki nie przyjęły zaproszenia na spotkanie, bo uważają, że zaproszenie do rozmów w rządowym centrum konferencyjnym to próba wywabienia ich z kancelarii.

Premier Jarosław Kaczyński powiedział w wywiadzie dla TVP1, że przyszły rok przyniesie znaczny wzrost funduszów na ochronę zdrowia. Jak wyjaśnił, jeśli fundusze te wydane zostaną racjonalnie, to starczy zarówno na podwyżki dla lekarzy oraz na dofinansowanie usług medycznych.

Jesteśmy także gotowi iść taką drogą, by nikt nie był oszukiwany. Jeśli jest wzrost płac, to powinien być on rozłożony na różne grupy, m.in. też na pielęgniarki - powiedział premier.

Tymczasem wicepremier Przemysław Gosiewski, który spotkał się wcześniej ze strajkującymi lekarzami i pielęgniarkami, zapowiedział, że rząd będzie rozmawiał ze związkami służby zdrowia w najbliższy wtorek o godz. 10. Postulaty finansowe lekarzy ws. płac są niemożliwe do spełnienia, ale jesteśmy gotowi na dialog - zapewniał Gosiewski.

Gosiewski poinformował, że postulat protestujących, aby płaca minimalna lekarza, który ukończył studia była na poziomie 5 tysięcy złotych brutto, a lekarza po specjalizacji 7,5 tys. brutto - obciążyłaby zbytnio budżet - kosztowałoby to 17,5 miliarda złotych.

Gosiewski powiedział, że rząd pracuje nad koszykiem świadczeń medycznych. Jego zdaniem w koszyku będzie zapewniony wzrost wynagrodzeń dla lekarzy, jednak musi on być równomierny. W koszyku zagwarantowany ma być również wzrost nakładów na służbę zdrowia.

Natychmiast potem lekarze zareagowali: Sądzę, że pojedziemy na rozmowy, ale Gosiewski to mistrz obłudy i fałszu - skomentował propozycję wicepremiera przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel.

Według policji, we wtorkowej demonstracji brało udział ok. 4,5-5 tys. osób; według organizatorów - ponad 20 tys. Manifestanci ubrani w białe kitle przeszli w strugach ulewnego deszczu z Placu Zamkowego, Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem przed Sejm, a następnie przed kancelarię premiera, aby zaprotestować przeciwko zaniechaniu przez rząd działań, mających poprawić ich sytuację finansową.

Organizatorem manifestacji był Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP), ale uczestniczyły w niej również inne związki, m.in.: Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL), sekcje zdrowotne "Solidarności" i OPZZ oraz inne branżowe związki zawodowe.

Źródło artykułu:PAP
lekarzestrajkprotest
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)