Pacjenci nie skarżą się na strajk
200 tys. chorych mniej w poradniach i 5 tys.
mniej w szpitalach - to bilans pierwszych tygodni strajku na
Śląsku. A jednak kolejki chorych nie są dłuższe i żaden pacjent
nie poskarżył się na lekarzy w NFZ. Dlaczego? - stawia pytanie
"Gazeta Wyborcza".
19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 05:30
Przyjmowani są ludzie z urazami, na ważne badania, do zdjęcia gipsu czy opatrunku. Odsyła się tych, którzy już zakończyli leczenie, a teraz przychodzą tylko do kontroli albo, jak tłumaczą lekarze, po prostu pogadać.
Najwyraźniej chorzy to rozumieją, bo skarg na lekarzy nie ma. W zeszłym roku podczas strajku skargi były. Teraz nie mieliśmy żadnych. Parę razy dzwonili pacjenci, narzekając, że przesunięto termin wizyty. To wszystko - mówi Maria Kukawska, rzecznik praw pacjenta przy śląskim oddziale NFZ.
Z danych nadsyłanych nam przez szpitale i przychodnie wynika też, że nie rośnie liczba chorych zapisanych do kolejek- mówi Marek Szewczyk, dyrektor śląskiego oddziału NFZ. Widać, że w systemie ochrony zdrowia są pewne rezerwy, a zapotrzebowanie na leczenie do pewnego stopnia kształtują sami lekarze - tłumaczy Szewczyk. W czasie strajku zamiast dwa razy wzywać chorego na kontrolę, robi się to tylko raz, za to chory przychodzi z wszystkimi wynikami. (PAP)