Szydło nie wytrzymała. "Otrzyma pani pozew"
Beata Szydło zapowiedziała złożenie pozwu przeciwko posłance Koalicji Obywatelskiej Agnieszce Pomasce. Posłanka opozycji nazwała byłą premier, a obecnie europosłankę PiS "zwykłą oszustką". Chodzi o sprawę wypadku z udziałem rządowej limuzyny, którą w 2017 roku podróżowała ówczesna szefowa rządu.
W piątek Sebastian Kościelnik, uczestnik wypadku z rządową kolumną, w której jechała była premier Beata Szydło, udostępnił na Twitterze wpis w rocznicę zdarzenia.
"Dzisiaj mija równo 6 lat, sześć długich, wyboistych i niespokojnych lat trwa, ta nierówna od samego początku batalia. W końcu jak można mówić o równości, gdy cały aparat państwa został zaangażowany do działania wobec obywatela, który miał czelność stanąć władzy na drodze?" - napisał mężczyzna.
Niedługo po tym posłanka KO Agnieszka Pomaska udostępniła wywiad z Kościelnikiem, którego udzielił teraz Wirtualnej Polsce. W rozmowie poruszył sprawę głośnego wypadku z 2017 roku.
"Premier Beata Szydło okazała się zwykłą oszustką. Zniszczyła życie młodemu bezbronnemu w starciu z władzą chłopakowi. Ale pamiętaj Sebastian Kościelnik, nigdy nie będziesz szedł sam" - napisała Pomaska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Stawia sprawę jasno. Jest ultimatum wobec Sikorskiego
Na jej słowa szybko zareagowała Beata Szydło. "Niech się pani zastanowi nad tym, co napisała i nad sobą samą. A za ten wpis otrzyma pani pozew" - zapowiedziała była szefowa rządu.
Jak dodała: "Partyjni koledzy pana Kościelnika z PO rzucili się na mnie od rana ze swoimi obelgami i kłamstwami". W jej ocenie to "skoordynowana kampania nienawiści - typowa metoda PO".
Wypadek Beaty Szydło
Do wypadku z udziałem samochodu Kościelnika doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Wówczas - jak informowała policja - rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier, wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.
Zaraz po wypadku politycy PiS - z ówczesnym szefem MSWiA Mariuszem Błaszczakiem na czele - mówili w mediach, że winnym zdarzenia jest 20-letni maturzysta. W 2020 roku sąd w Oświęcimiu uznał, że Kościelnik nieumyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego. Sędzia wskazał jednak na brak sygnałów dźwiękowych kolumny BOR i warunkowo umarza postępowanie.
Zarówno prokuratura, jak i obrońca odwołali się od tej decyzji. Już po wyroku pierwszej instancji oficer BOR, który w 2017 roku brał udział w wypadku, przyznał, że on i pozostali funkcjonariusze składali w śledztwie fałszywe zeznania. Kolumna - jak opowiadał - jechała bez sygnałów dźwiękowych.
Prokurator Rafał Babiński ocenia, że zeznania oficera "nie wnoszą nic do sprawy w zakresie ustalenia stanu faktycznego". Proces odwoławczy trwa w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Na luty są zaplanowane mowy końcowe.
Źródło: Twitter/WP Wiadomości/PAP