NA ŻYWO

Ukraińcy zaatakowali. Słup ognia nad Donieckiem [RELACJA NA ŻYWO]

Wtorek to 615. dzień wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Rosyjskie kanały Telegramu donoszą o potężnej eksplozji, jaka wstrząsnęła rejonem budionniwskim w okupowanym Doniecku. Według doniesień ukraińska artyleria uderzyła w składy paliw, które służyły żołnierzom Putina. W pobliżu znajduje się także fabryka konstrukcji metalowych, liczne magazyny oraz strefa przemysłowa. W mieście wybuchł potężny pożar, a słup ognia widoczny jest z wielu kilometrów. Na miejsce ściągani są ratownicy i strażacy. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.

Pożar w Doniecku
Pożar w Doniecku
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz CzmielVioletta Baran

Najważniejsze informacje
  • W Siłach Zbrojnych Ukrainy utworzono "Batalion Syberyjski", składający się wyłącznie z obywateli pochodzących z Rosji. To między innymi Tatarzy, Jakuci i Buriaci. - Postanowiłem tu przyjechać i pomóc - żeby móc spojrzeć sobie w lustro i powiedzieć, że coś zrobiłem - mówi jeden z rekrutów.
Relacja na żywo

Seria alarmów powietrznych.

TG
TG© Licencjodawca

Dym w rejonie Zatoki Sewastopolskiej – wojsko używa zasłony.

Alarm powietrzny na Krymie.

Mapa alarmów:

TG
TG© Licencjodawca

Płonący zbiornik paliwa w Doniecku:

Donieck:

Stoltenberg uważa, że wspieranie Ukrainy przez Zachód jest również wkładem w bezpieczeństwo Europy, a wola walki Ukraińców jest "wielkim zwycięstwem". "Rosja przegrała. Stracili dziesiątki tysięcy żołnierzy, duże ilości sprzętu wojskowego. Utracili wpływy polityczne i są coraz bardziej izolowani" - przypomniał.

Dodał, że "wszystkie kraje NATO zgadzają się, że Ukraina powinna zostać członkiem sojuszu".

Według Stoltenberga ważne jest, aby wojna na Bliskim Wschodzie nie przerodziła się w poważny konflikt regionalny, a Iran, Hezbollah oraz inne grupy nie wykorzystały sytuacji do eskalacji przemocy.

Nie możemy zapominać o wojnie na Ukrainie, musimy zajmować się kilkoma kryzysami naraz - podkreślił w przemówieniu na posiedzeniu Rady Nordyckiej w Oslo sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Według szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego wojna w Strefie Gazy nie powinna osłabić poparcia dla Ukrainy. "Należy spodziewać się nowych rosyjskich ataków na dostawy energii i infrastrukturę krytyczną. Nic nie wskazuje na to, aby Rosja dążyła do pokoju. Wręcz przeciwnie, planują bardziej ofensywną wojnę, dlatego wciąż musimy wspierać Ukrainę, a to oznacza jeszcze więcej broni" - przekonywał Stoltenberg.

Zdaniem sekretarza generalnego NATO prezydent Rosji Władimir Putin mógłby już dzisiaj zdecydować się na zakończenie wojny, zaprzestając ataków na Ukrainę. "Natomiast Ukraina nie ma takiej możliwości. Jeśli przestanie się bronić, będzie okupowana, a okupacja nie będzie oznaczać pokoju" - mówił.

Rosyjskie kanały Telegramu donoszą o potężnej eksplozji, jaka wstrząsnęła dzielnicą rejonem budionniwskim w okupowanym Doniecku. Według doniesień ukraińska artyleria uderzyła w składy paliw, które służyły żołnierzom Putina. W pobliżu znajduje się także fabryka konstrukcji metalowych, liczne magazyny oraz strefa przemysłowa. W mieście wybuchł potężny pożar, a słup ognia widoczny jest z wielu kilometrów. Na miejsce ściągani są ratownicy i strażacy.

Pilne

Putin odniesie sukces w Ukrainie, jeśli USA przestaną wspierać Kijów - powiedział sekretarz obrony USA Lloyd Austin.

Jak informowały pod koniec lipca ukraińska straż graniczna i brytyjskie ministerstwo obrony, do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło do tamtego czasu co najmniej kilka tysięcy rosyjskich najemników. Później pojawiły się doniesienia, że część spośród nich wyjechała do krajów Afryki. Niewielka grupa pozostała na Białorusi, by szkolić jednostki specjalne tamtejszego MSW, a jeszcze inni wagnerowcy zgodzili się na służbę w rosyjskiej armii i powrót na front na Ukrainie.

"Wszystko zostało tak, jak było - atrybuty, symbolika. Bierzemy tych, którzy już mają doświadczenie bojowe, w tym tych, którzy już byli w prywatnej firmie wojskowej. Jedyna różnica jest taka, że bierzemy ludzi z 'cywila', a nie z miejsc pozbawienia wolności" - powiedział mediom przedstawiciel Grupy Wagnera.

Potwierdził, że Grupą Wagnera w składzie rosyjskiej Gwardii Narodowej (Rosgwardii) kieruje syn Prigożyna - Paweł.

Jewgienij Prigożyn, a także inni przedstawiciele kierownictwa wagnerowców, 23 sierpnia zginęli w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim w Rosji. W ocenie większości analityków ich śmierć była zemstą Kremla za czerwcowy bunt i "marsz na Moskwę".

Najemnicza Grupa Wagnera, którą kieruje teraz syn Jewgienija Prigożyna Paweł, znów rekrutuje bojowników - przekazał we wtorek ukraiński portal Suspilne, powołując się na rosyjskie media.

Suspilne powiadomiło, że werbunek rozpoczęto na Uralu. Poinformowało o tym lokalne przedstawicielstwo tej najemniczej firmy wojskowej.

Zaznaczono, że ze wszystkimi chętnymi - w wieku 20-55 lat - będą podpisane kontrakty. Wysokość wynagrodzenia ma zależeć od miejsca, w które zostanie skierowany najemnik. Wypłata ma wahać się między 80 i 240 tys. rubli (od około 3,6 tys. zł do 10,8 tys. zł).

Obwód doniecki, dniepropietrowski, zaporoski – zagrożenie użyciem broni balistycznej – Siły Powietrzne Ukrainy.

Żołnierze 47. oddzielnej brygady zmechanizowanej zniszczyli rosyjską instalację rozminowywania "Meteorit" na kierunku Awdijiwskim. Ukraińscy obrońcy opublikowali w sieci spektakularne nagranie. UR-77 Meteorit to pojazd rozminowujący skonstruowany w ZSRR, użytkowany przez armię Federacji Rosyjskiej. Meteorit był wykorzystywany m.in podczas walk w porcie Mariupola. Do 15 sierpnia 2023 roku Rosjanie stracili 30 ze 150 pojazdów tego typu.

Według "Time'a" Zełenski jest przekonany o wygranej Ukrainy w wojnie mimo niepowodzeń na froncie. Wyklucza też negocjowanie rozejmu z Rosją, uważając, iż zamrożenie wojny byłoby równoznaczne z jej przegraniem. Przy czym, jak przekazał tygodnik, niektóre ukraińskie oddziały na froncie odczuwają już nie tylko deficyt uzbrojenia, ale też braki kadrowe. Zełenski argumentuje, że jeśli Rosjanie nie zostaną powstrzymani na Ukrainie, wojna się rozszerzy na inne kraje.

"Są rzeczy obiektywne, o których trzeba mówić. Nawiasem mówiąc, wspominaliśmy o nich wielokrotnie. Trzeba więc mimo wszystko zwiększyć tempo przekazywania Ukrainie rozmaitego sprzętu, czy w większym stopniu dołożyć się do tego, by Ukraina miała wszelkie zasoby do sprawiedliwego zakończenia wojny. I tu jest trochę nieporozumień - dlaczego robimy to powoli" - powiedział doradca prezydenta.

Ocenił także: "z punktu widzenia relacji z naszymi partnerami chcielibyśmy więcej wyraźnego ustalania, więcej konkretów i zrozumienia".

Przyznał, że "dość trudne" jest "trwanie praktycznie dwa lata w stanie wojny" i podtrzymywanie zainteresowania świata Ukrainą. Po 600 dniach walki "jest wiele innych konfliktów, na których skupia się uwaga polityków światowych" i "to nie może nie wywoływać w pewnym stopniu reakcji o charakterze negatywnym" - uznał Podolak.

"Nie zapominajmy, że jest to subiektywny punkt widzenia konkretnego dziennikarza, który ma swoją wizję wydarzeń. Po drugie, zupełnie nie rozumiem, czym są te ciągle cytowane anonimowe źródła. (...). To są niekiedy ludzie, którzy nie mają dostępu do pewnych informacji, ale są gdzieś obok, chcą zwiększyć swoją wagę i przedstawiają swoje opinie jako pewnik" - zauważył Podolak w komentarzu dla Radia Swoboda.

Komentując artykuł doradca Zełenskiego zaprzeczył, by prezydent uważał, iż partnerzy zagraniczni "zdradzili" Ukrainę. Jedno z cytowanych źródeł opisywało, że Zełenski czuje się zdradzony przez zachodnich sojuszników, którzy pozostawili go bez zasobów potrzebnych do wygrania wojny, a jedynie z zasobami niezbędnymi do jej przetrwania.