Szpiedzy z Rosji udają dyplomatów. "Polska odgrywa bardzo ważną rolę"
- Nawet niemal połowa personelu rosyjskich placówek dyplomatycznych to szpiedzy - ocenił Wiktor Suworow, mieszkający w Wielkiej Brytanii rosyjski pisarz, były oficer sowieckiego wywiadu wojskowego. Czy to prawda? Z takim pytaniem Patrycjusz Wyżga, prowadzący program "Newsroom" WP, zwrócił się do Vincenta Severskiego, byłego pułkownika Agencji Wywiadu i pisarza. - Myślę, że nie docenia Rosjan. Ja bym wyszedł z założenia, że cała ambasada rosyjska działa w niektórych krajach na rzecz wywiadu - odparł z uśmiechem gość "Newsroomu". - A poważnie, myślę, że w różnych krajach różnie to wygląda, w zależności od tego, jakie Rosja ma interesy. Ale z całą pewnością duża część personelu dyplomatycznego rosyjskich ambasad to są kadrowi oficerowie wywiadu - dodał. - Szpiegiem się jest, a tylko udaje się dyplomatę. Oczywiście, wypełniają pewne czynności przypisane do stanowiska, które pełnią w ambasadzie, natomiast ich podstawowym zajęciem jest szpiegowanie - tłumaczył. - Obsada kadrowa szpiegów w ambasadach jest dostosowana do znaczenia kraju, jaki ma on w polityce rosyjskiej - stwierdził były funkcjonariusz Agencji Wywiadu. Pytany, ilu z rosyjskich dyplomatów w warszawskiej ambasadzie Rosji to szpiedzy, odparł: "Myślę, że Polska odgrywa dzisiaj bardzo ważną rolę w polityce Rosji w stosunku do Unii Europejskiej, w związku z tym typuję na bardzo wysoki odsetek szpiegów pod przykryciem dyplomatycznym w Warszawie". - Dokładną liczbę na pewno zna nasz kontrwywiad - dodał Vincent Severski.
Czy Suworow ma rację, czy przesadz… Rozwiń
Transkrypcja: