Szef nowej KRS o ujawnieniu list poparcia: Przemieszane fakty z przypuszczeniami
Przewodniczący KRS Leszek Mazur powiedział dziennikarzom, że publikacje ws. list poparcia powodują w nim "umiarkowane i mieszane wrażenia". Wyjaśnia, że chociaż w jego przypadku również sugeruje się pewne nieprawidłowości, sprawa jest bardzo prosta do wyjaśnienia.
06.02.2020 12:36
"Gazeta Wyborcza" zdobyła kopię wykazu sędziów, którzy poparli kandydatkę na członka Krajowej Rady Sądownictwa. Dodają, że chodzi o sędzię Teresę Kurcyusz-Furmanik z Gliwic. Startowała do KRS z poparciem społecznym. Jak wskazuje gazeta, podpisy dla niej zbierały Kluby "Gazety Polskiej", a nazwiska większości osób, które podpisały się na liście, to sędziowie "dobrej zmiany".
Teraz o sprawę zapytany został szef KRS Leszek Mazur. Dziennikarze ujawnili bowiem, że on sam informował o zebraniu dla siebie 54 głosów poparcia, a z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że wpisów było tylko 40. - To można bardzo łatwo wyjaśnić - mówi Onetowi sędzia Mazur. - Po prostu miałem dwie listy, jedne podpisy zbierałem w okolicach Częstochowy a inne, na drugiej liście na Śląsku. Ich scalenie w jedną byłoby problemem więc przekazałem do Kancelarii Sejmu listę z 40 podpisami - relacjonuje.
Leszek Mazur zapewnia, że ma również drugą listę i uważa, że te dokumenty powinny być jawne. Z drugiej strony nie może ujawniać całego dokumentu, jeśli chociaż jedna z podpisanej pod nim osób nie wyraża na to zgody.
Sędzia został również zapytany o ogólne wrażenie po publikacjach "Wyborczej". - Moje wrażenia są umiarkowane i mieszane. (...) A to dlatego, że mamy tam przemieszane fakty z przypuszczeniami, wszystko oparte o jakieś źródło... U mnie w ogóle żaden problem przy zbieraniu podpisów nie zaistniał - zaznaczył Mazur.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Onet