"Szczucie nie jest dobre". Byłem na spotkaniu Konfederatów o migrantach
- Nikt tutaj nie jest rasistą, ksenofobem i nikt nie chciałby nikogo bić za to, że ma inny kolor skóry - usłyszałem na spotkaniu Konfederatów o różnicach kulturowych migrantów. Jakie będą wnioski z tej "lekcji", zobaczymy w sobotę. Konfederacja organizuje wtedy marsze pod hasłem "Stop imigracji".
Niewielka salka w kamienicy vis-à-vis Wawelu. Na ścianach mapa Polski, krzyż i portret Janusza Korwin-Mikkego. Projektor wyświetla też flagę Nigerii, a na niej tytuł spotkania "Różnice kulturowe migrantów na przykładzie Nigerii". Prowadzi je Monika Owolabi. Jest żoną Nigeryjczyka i kilkukrotnie odwiedziła Afrykę.
Już zapowiedź spotkania wywołała poruszenie zwolenników prawicy. Wiele z ich wypowiedzi nie nadaje się do cytowania, a dostało się też samej prowadzącej. Tomasz Sommer, redaktor pisma "Najwyższy CZAS!" napisał na platformie X: "Nowa Nadzieja promuje teraz związki Polek z imigrantami? Ło rety!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Polko o Ruchu Obrony Granic: to jest skandal
"Leniwi Afrykanie"
Moniki Owolabi wysłuchało nieco ponad 20 osób. Dowiedziały się o ustroju politycznym Nigerii, podziale administracyjnym, kuchni, zwyczajach związanych m.in. z wydawaniem kobiet za mąż, a także o problemach z korupcją, bolączkach gospodarki i zagrożeniu ze strony Boko Haram, organizacji terrorystycznej działającej w północno-wschodniej części kraju.
Na koniec przyszedł czas na rozmowę o migracji Nigeryjczyków do Europy. Wtedy na ścianę "wjechało" zdjęcie pontonu z imigrantami na oceanie. Monika Owolabi podkreśliła, że Afrykańczycy zapożyczają się, by zapłacić za próbę przedostania się do Europy. Twierdzi, że nielegalna migracja nie znajduje akceptacji wśród Afrykanów, którzy już mieszkają legalnie na Starym Kontynencie.
- Osoby z krajów afrykańskich też są przeciwne tej nielegalnej migracji, ponieważ oni przyjechali tutaj legalnie, chcą tu pracować i musieli się troszkę postarać, żeby uzyskać tę wizę - mówiła.
Stwierdziła również, w kontekście nowej migracji, że Afrykańczykom nie chce się pracować. W tej diagnozie powołała się na słowa prezydenta Nigerii. - Powiedział, że są leniwi i troszkę im się nie chce. Kraje afrykańskie się na niego oburzyły, zaczęto tłumaczyć, że tam jest gorąco, ale jeżeli ktoś przychodzi do naszego kraju, dostaje socjal i to dość sporych rozmiarów, dostaje mieszkanie, to raczej się jeszcze bardziej rozleniwi - stwierdziła.
Owolabi dodała również, że obecnie władze Nigerii namawiają swoich obywateli, by, zamiast wydać 5 tysięcy dolarów na niepewną podróż do Europy, lepiej zainwestowali te pieniądze na miejscu. Stwierdziła, że nie widziała żadnej kampanii finansowanej przez kraje europejskie, które zniechęcałyby Nigeryjczyków do nielegalnej próby osiedlenia się w Europie.
Monika Owolabi zaprosiła też na protest przeciwko nielegalnej imigracji, który Konfederacja organizuje w sobotę w Krakowie. Wiec reklamowany jest plakatem z wizerunkami pięciu groźnie wyglądających mężczyzn, z których jeden szczerzy zęby.
- Jest to akcja ogólnopolska. Co ciekawe, szykuje się protest połączony, bo kibice Wisły będą w podobnym czasie robić marsz, więc być może do nas wpadną - dodał jeden z członków Konfederacji, przy okazji informując, że Wisła Kraków właśnie zakontraktowała piłkarza z Nigerii - Jamesa Igbekeme.
Nigdy nie jestem za przemocą
Pod koniec spotkania zapytałem Monikę Owolabi, jak jako żona Nigeryjczyka, ocenia wydarzenia, gdy imigranci legalnie pracujący w Polsce są ofiarami przemocy. W tym tygodniu fałszywe podejrzenie wobec obcokrajowca doprowadziło do eskalacji napięć w Wałbrzychu. Mimo że policja nie potwierdziła żadnych nieprawidłowości, Peruwiańczyk legalnie przebywający w Polsce został pobity, a pod hostelem dla cudzoziemców zebrał się agresywny tłum.
- Nigdy nie jestem za przemocą. Są też osoby, które przebywają tu legalnie, zasilają nasz budżet. To są osoby dobre wykształcone, lekarze. Ale w Polsce żyje się nam bardzo dobrze i nie potrzebujemy więcej napływów. Bierzmy tych, których potrzebujemy, a nie wszystkich na hura - stwierdziła.
- Ja jestem żoną Nigeryjczyka, mój mąż jest ciemnoskóry. Też się obawiamy tego, jak to będzie. Jest tutaj legalnie, legalnie się tu dostał, legalnie pracuje. Wiadomo, że szczucie nie jest dobre. Dlatego musimy stawiać jasne granice. Wiadomo, że najeżdżanie jednych na drugich to nie jest to - dodała.
Kobieta nie odpowiedziała na pytania dotyczące chrześcijańskich uchodźców, którzy np. uciekli do Europy z obawy przed terrorystami z Boko Haram. Jeden z uczestników stwierdził, że nie są oni uchodźcami w Polsce, bo do naszego kraju dostali się przez inne państwo, np. przez Białoruś i to tam mogą być traktowani jako uchodźcy.
Na pytanie, czy takie osoby powinny słyszeć hasła "Cała Polska śpiewa z nami, wypier... z uchodźcami", które pojawia się na antyimigranckich marszach, inny młody mężczyzna stwierdził, że na kibicowskich transparentach brak jest odpowiedniego rozróżnienia i stosowane hasła nie są przeciwko nielegalnej imigracji a przeciwko wszystkim migrantom.
- I tutaj, jako Konfederacja, powinniśmy się odznaczać, że nie jesteśmy przeciwko migracji, bo legalna jest dobra i muszą być takie osoby w Polsce, tylko jesteśmy przeciwko tej nielegalnej. Poza tym, skoro wiele osób zapłaciło, by się dostać do Europy, zainwestowało dużo pieniędzy i ostatecznie zostało oszukanych, to czy nie powinniśmy obmyślić jakichś mechanizmów, które filtrują tych ludzi. I tych, którzy nam się nie przydadzą, którzy nie będą chcieli pracować, trzeba deportować, ale być może wśród nich są też ludzie, którzy będą chcieli uczciwie pracować, płacić podatki i powinni zostać - zastanawiał się.
Na to zareagował kolejny słuchacz: - Naprawdę, bądźmy odpowiedzialni za nasz kraj, nie w poczuciu rasizmu, ksenofobii. Odrzućmy w ogóle te słowa. Nawet jeśli na tej manifestacji padną takie słowa, to proszę mi wierzyć, że większość osób, takie mam przekonanie, na tej sali, ma zupełnie inne zdanie na ten temat. I jasno trzeba to powiedzieć, nikt tutaj nie jest rasistą, ksenofobem i nikt nie chciałby nikogo bić za to, że ma inny kolor skóry.
Konfederacja organizuje marsze, rząd kontrole na granicach
Poza Krakowem Konfederacja organizuje marsze pod hasłem "Stop imigracji" w wielu miastach w całym kraju.
- Imigranci, którzy przyjeżdżają jako legalni, wpuszczeni bez żadnej weryfikacji przez rząd Tuska, popełniają brutalne przestępstwa na Polakach. My, jako Konfederacja, protestujemy przeciwko nielegalnej i legalnej imigracji od wielu lat. Niestety, nasze przewidywania zaczynają się w tej chwili spełniać i Polacy to widzą - powiedział w PAP, zapowiadając marsze, wiceszef klubu Konfederacji Michał Wawer.
- Zorganizujemy dziesiątki pikiet jednego dnia o jednej godzinie. To są pikiety przeciwko imigracji, przeciwko kierunkowi, w którym to wszystko zmierza, polityce rządu, który tu wpuszcza nielegalnych migrantów, przeciwko wzrostowi przestępczości wywoływanej przez migrantów, którzy przyjeżdżają do Polski z całego świata - to z kolei Sławomir Mentzen.
Na temat imigracji chętnie wypowiadają się inni politycy Konfederacji. - Ksenofobia jest ważnym elementem naszej wspólnoty narodowej. Piętnowanie ksenofobii i wygaszenie tej postawy na Zachodzie doprowadziło do gwałtów i aktów terrorystycznych, dlatego trzeba pielęgnować ksenofobię - stwierdził w piątek na antenie TOK FM Konrad Berkowicz.
Politycy Konfederacji od tygodni domagali się przywrócenia kontroli na granicach.
- Nasze pretensje kierujemy do rządu. Uważamy, że to rząd w zły sposób używa prawa, zarówno krajowego, jak i międzynarodowego, prowadząc do obniżenia bezpieczeństwa w naszym kraju, poprzez przyjmowanie i wypuszczanie bez żadnej koncepcji i dozoru nielegalnych imigrantów, którzy w tym transferze przez Polskę, przemieszczając się, odbili się od kontroli granicznej po stronie niemieckiej - mówił Krzysztof Bosak.
Tymczasowe kontrole na granicach z Niemcami i Litwą rozpoczęły się w lipcu. Straż Graniczną wspierają policja i żołnierze WOT. Zdaniem rządu wyrywkowe kontrole mają zredukować niekontrolowany przepływ migrantów.
Donald Tusk ogłosił, że przejścia na granicy z Niemcami stały się obiektami infrastruktury krytycznej. Na tej samej granicy pojawiają się tzw. patrole obywatelskie, za które odpowiada Robert Bąkiewicz i powołany przez niego Ruch Obrony Granic (ROG).
W czerwcu PAP na podstawie danych z Urzędu do Spraw Cudzoziemców podał, że w Polsce 3131 osób ma ważne dokumenty pobytowe w związku z nadanym statusem uchodźcy, a 17 046 - ważne dokumenty pobytowe w związku z udzieloną ochroną uzupełniającą (stan na 31 maja 2025 roku). Od 1 stycznia 2025 r. do 31 maja 2025 r. cudzoziemcy złożyli 7471 wniosków o uzyskanie ochrony międzynarodowej. To głównie obywatele Ukrainy (4551), Białorusi (1283), Rosji (350), Tadżykistanu (140), Afganistanu (113) oraz Etiopii (104).
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski