Szczecin. Akcja CBA. Przeszukania w szpitalu, firmach farmaceutycznych i biurze podróży
Wielka akcja CBA w Szczecinie. Prawie 100 funkcjonariuszy wkroczyło do 23 firm, w tym Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, firm farmaceutycznych oraz biura podróży. Chodzi o utrudnianie śledztwa w sprawie korupcji.
"Funkcjonariusze Delegatury CBA w Szczecinie prowadzą pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Szczecinie wielowątkowe śledztwo dotyczące między innymi podejmowania czynności, które mogły udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia środków płatniczych pochodzących z korzyści majątkowych przyjmowanych w związku z pełnieniem funkcji publicznej ordynatora oddziału w szpitalu, poprzez przyjmowanie tych środków na rzecz fundacji pod pozorem dobrowolnych wpłat na jej cele statutowe" - czytamy w oficjalnym komunikacie CBA.
We wtorek, jak poinformowało CBA, prawie 100 funkcjonariuszy wkroczyło jednocześnie do 23 różnych firm. Przeszukano "miejsca prowadzenia księgowości i miejsca przechowywania dokumentacji księgowej podmiotów gospodarczych i instytucji publicznej", kilkanaście firm farmaceutycznych, Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Zespolony w Szczecinie, a także jedno ze szczecińskich biur podróży.
"Ujawniony materiał dowodowy będzie poddany oględzinom i szczegółowej analizie" - czytamy w komunikacie CBA.
Przeszukania CBA mają związek z marszałkiem Senatu prof. Tomaszem Grodzkim?
O jakie śledztwo chodzi? Według nieoficjalnych informacji portalu tvp.info chodzi o prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie śledztwo, dotyczące rzekomych łapówek przyjmowanych przez byłego ordynatora, a następnie dyrektora Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego w Szczecinie Zdunowie, prof. Tomasza Grodzkiego (w 2017 roku szpital ten został połączony z Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalem Zespolonymi - przyp. red.).
Przypomnijmy, że jako pierwsza o przyjmowaniu pieniędzy przez Grodzkiego w szpitalu Szczecin-Zdunowo napisała na Facebooku prof. Agnieszka Popiela ze Szczecina. "Jak moja mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę" - brzmi fragment jej wpisu. Później pojawiły się kolejne głosy, głównie anonimowe.
Prof. Tomasz Grodzki, obecnie marszałek Senatu, wielokrotnie zaprzeczał tym zarzutom. - Nie czuję się jak ścigany, ale czuję, że ja i Senat jesteśmy niebezpieczni dla obecnego obozu władzy, stąd próby dyskredytowania nas. (...) Uczestniczę w polowaniu z nagonką, są prowadzone działania, żeby mnie zohydzić - podkreślał.
Źródło: cba.gov.pl, tvp.info