Syryjscy chrześcijanie proszą Polskę o azyl. "Bez pilnej reakcji zginą"
- Jeżeli nie będzie pilnej reakcji, ci ludzie po prostu zginą - mówi Wirtualnej Polsce Miriam Shaded, prezes Fundacji Estera, która od roku stara się o przesiedlenie do Polski 300 chrześcijańskich rodzin z ogarniętej wojną i atakami Państwa Islamskiego Syrii. Fundacja zebrała nawet na ten cel fundusze od prywatnych darczyńców. Brakuje tylko - jak uważa Shaded - politycznej woli polskiego rządu.
WP: Fundacja Estera chce pomóc 300 chrześcijańskim rodzinom z Syrii, w sumie około 1500 osobom. Przesiedlić ich do Polski. Gdzie oni teraz dokładnie przebywają?
Miriam Shaded: Na terenie Damaszku, w Homs i Aleppo.
WP: 300 rodzin to konkretna liczba, dlaczego akurat taka?
Moja rodzina w Syrii to chrześcijanie, od lat prowadzą służbę w Damaszku. Niektórzy członkowie są pastorami w kościołach, inni prowadzili ośrodki dla uchodźców, którzy napływali do Syrii jeszcze przed wojną. Teraz sami są w potrzebie i chcą ratować innych chrześcijan, bo czeka ich autentyczna rzeź. O taką liczbę poprosili - było kilka telefonów od duchownych w tej sprawie. Obecnie ta potrzeba może być większa. Jeżeli ta inicjatywa przebiegnie pomyślnie, to pragnęłabym uratować więcej prześladowanych chrześcijan.
WP: Czyli to duchowni sprawują teraz opiekę nad rodzinami, o których mówimy?
Dokładnie tak to wygląda.
WP: Jakie to są rodziny? Jak wygląda ich obecna sytuacja?
Podkreślam, że są to chrześcijanie, różnych wyznań. W Syrii trwa wojna i niestety chrześcijanie są prześladowani przez ISIS (Państwo Islamskie - red.). Mają wybór: wyrzec się swojej wiary albo zostać zamordowanym. Z tego co wiemy, ISIS zaczyna terroryzować dzieci ludzi wierzących, żeby wywołać jak największe przerażenie, by odrzucano chrześcijaństwo i przechodzono na islam. Ale nawet w takich przypadkach często finałem jest śmierć.
Zobacz również wideo: Cztery lata wojny w Syrii.
WP: Rodziny, którym chcą Państwo pomóc, na razie znajdują się w dzielnicach kontrolowanych przez syryjskie siły rządowe?
Tak, ale ISIS ciągle forsuje granice sił rządowych i znajduje się np. kilka minut drogi od kościoła w Damaszku, który aplikuje o pomoc.
WP: Chrześcijanie to nie jedyna grupa szczególnie prześladowana przez Państwo Islamskie. A gdyby o pomoc do fundacji zwróciła się np. rodzina jazydów?
Jest apel o przyjęcie prześladowanych chrześcijan, a my w Polsce jesteśmy w stanie zagwarantować pomoc tym ludziom. Poszczególne kraje i wyznania dbają o bezpieczeństwo swoich współwyznawców. Chrześcijanie nie mają możliwości zgłosić się z prośbą o pomoc do innych państw czy wyznań - zgłaszają się do Europy. Akurat tylu rodzinom jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo i fundusze na ich pobyt oraz asymilację w Polsce. Chętnie uratowałbym więcej osób, ale mam ograniczone środki i możliwości.
WP: We wniosku złożonym pod koniec kwietnia do polskich władz z prośbą o wsparcie w przesiedleniu syryjskich rodzin piszą Państwo, że są wstanie zapewnić utrzymanie i opiekę dla 1370 osób.
W tamtym momencie tak było, ale te kwoty wzrastają. Deklarowałam ogólnie, że utrzymamy 1500 osób.
WP: Teraz jest to możliwe?
Tak.
WP: Skąd fundusze na ten cel i o jakiej opiece mówimy?
To w większości kościoły i członkowie parafii występują z deklaracjami, że będą na bieżąco wspierać te jednostki. Ludzie, którzy nie chcą się czuć bezsilni wobec krzywd drugiego człowieka, zgłaszają się jako wolontariusze; chcą np. uczyć języka polskiego lub pomóc w napisaniu oprogramowania do zarządzania uchodźcami na miejscu. Zostanie zbudowana też platforma e-learningu do nauki języka polskiego. Dodatkowo będzie wsparcie w poszukiwaniu pracy dla przesiedlonych osób. Ważny jest już sam fakt, że oni zasymilują się ze społecznościami w kościołach.
WP: Rozumiem, że fundacja współpracuje z różnymi parafiami na terenie całego kraju?
Współpracujemy z kilkudziesięcioma podmiotami znajdującymi się na terenie całej Polski. Głównym donatorem jest międzynarodowa organizacja, która wspiera prześladowanych chrześcijan - Barnaba Fund. Zadeklarowała pomoc finansową dla 200 rodzin, czyli około tysiąca osób. Duże wsparcie obiecał też Alians Ewangeliczny. Zgłaszają się również katolicy.
WP: Co musiałyby zrobić polskie władze, by plan fundacji mógł zostać zrealizowany?
Są różne ścieżki prawne, które pozwalają na przyjęcie tych ludzi do Polski, ale musi być przede wszystkim wola polityczna, by zostało to przeprowadzone efektywnie i pilnie.
WP: A jak jest z tą wolą?
Mieliśmy okres kampanii wyborczych, a temat (przesiedleń syryjskich chrześcijan - red.) jest drażliwy. Wydaje mi się, że politycy boją się podjąć kroki w tej sprawie ze względu na swoje kampanie.
WP: Niedawno MSW odpowiedziało na wniosek fundacji. W oficjalnym piśmie resort mówi o planach przyjęcia 100 syryjskich uchodźców do 2020 r. To dużo mniej niż oczekuje fundacja.
To jakieś usprawiedliwienie, że niby Polska coś robi z tą kwestią. W tym piśmie było również wskazanie, że władze są gotowe do rozmów - spotkania fundacji z Urzędem ds. Cudzoziemców, na którym będzie też przedstawiciel MSW. Ale tak naprawdę wola decyzyjna leży wyżej. To jest przerzucanie całej sprawy na długą ścieżkę legislacyjną.
WP: Być może strona formalna i określone procedury nie pozwalają na szybkie rozwiązania?
To nie jest kwestia procedur. Ministrowie i pani premier mają możliwości, a gdyby mieli wolę, mogliby szybciej wszystko przeprowadzić. Minister Radosław Sikorski wpakował kiedyś kilku Erytrejczyków na pokład swojego samolotu i przywiózł do Polski. Politycy mają sporo narzędzi, którymi mogą się posłużyć. A jeśli nie chcą tego zrobić, to zrzucają wszystko na długą ścieżkę legislacyjną, odsuwając w ten sposób temat. Niestety, to drugie rozwiązanie będzie kosztowało ludzkie życie.
WP: Jak te 300 rodzin mogłoby trafić do Polski? Syria to kraj ogarnięty wojną domową, nie będzie ich łatwo stamtąd wydostać.
Staram się o przesiedlenie 1,5 tys. osób zgodnie z Ustawą o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Tam jest opisana procedura przesiedlenia. Apelujemy do polskiego rządu, by zostało przyjęte rozporządzenie w tej sprawie. A jeżeli rząd nie chciałby przyjmować takiego rozporządzenia, choć miał wolę przyjąć tych uchodźców, można to zrobić np. poprzez przydzielenie wiz humanitarnych. Trzeba tak naprawdę usiąść i porozmawiać, która droga byłaby lepsza.
WP: Na razie nie mogli Państwo liczyć na takie spotkanie?
Nie.
WP: We wniosku do polskich władz piszą Państwo też o "oknach życia" dla syryjskich sierot wojennych w polskich ambasadach w krajach sąsiadujących z Syrią.
Po ekspertyzie prawnej i weryfikacji, na jakich zasadach funkcjonują placówki dyplomatyczne, ta możliwość nie jest obecnie realna. Potrzebuję ekspertyz sprawdzających, czy na terenach ISIS mogą być utworzone takie okna życia, które byłyby pod polską jurysdykcją. Zastanawiamy się też nad utworzeniem ich na pokładach statków będących na morzach. Musimy jednak to wszystko zweryfikować.
WP: Jak długo starają się już Państwo o pomoc dla syryjskich rodzin?
Ponad rok. Jeżeli nie będzie pilnej reakcji, to ci ludzie po prostu zginą. Oni twierdzą, że na pewno nie przeżyją do końca lipca, a tak naprawdę każdego dnia spodziewają się, że mogą zginąć.
Miriam Shaded jest prezesem Fundacji Estera - z uwagi na swoje syryjskie pochodzenie stara się o wsparcie polskiego rządu dla projektu przesiedlenia z Syrii prześladowanych chrześcijan. Jak można dowiedzieć się ze strony internetowej organizacji, Shaded w swoją działalność społeczną zaangażowana jest prywatnie. Zawodowo jest związana z firmą Shaded Investments.