PublicystykaŚwietlik: Szymon Hołownia, czyli kandydat bez pomysłu (Opinia)

Świetlik: Szymon Hołownia, czyli kandydat bez pomysłu (Opinia)

Na kandydata Szymona Hołownię nie ma planu, ale co ważniejsze, tak naprawdę nie ma dla niego miejsca.

Świetlik: Szymon Hołownia, czyli kandydat bez pomysłu (Opinia)
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański

Kandydaci i politycy czasem przepraszają za coś głupiego czy oburzającego, co zdarzy im się w kampanii. Nieszczęście zaczyna się wtedy, kiedy zaczynają być z tego najbardziej znani, a tak jest w przypadku "brzozowej" afery Szymona Hołowni.

"Mam wielkie nadzieje na przyszłość, przeszłość był przereklamowana" - osobliwie motywował siebie i innych Sylvester Stallone. Wydaje się, że w przypadku kandydatury Szymona Hołowni od początku była ona przereklamowana, a nadzieje na przyszłość są marne.

Nie tyle w tym winy samego popularnego dziennikarza i prezentera, co ludzi którzy wymyślili produkt pod tytułem "Hołownia na prezydenta". W gruncie rzeczy właśnie go w żaden sposób nie wymyślili, a i pytanie czy wymyślić się dało.

Zapchany rynek

Rynek przedwyborczy, nie da się ukryć, jest zapchany i logiczny. Andrzej Duda to urzędujący prezydent i najpopularniejszy polityk w Polsce. Będzie zbierał elektorat zadowolony z dobrej zmiany. Popadał w przeszłości w konflikty z matką-partią, ma na prawicy wielu wrogów, ale jej liderzy mają świadomość, że próba wymiany prezydenta, od którego całe pisowskie pasmo zwycięstw się zaczęło, byłoby samozagładą.

Małgorzata Kidawa-Błońska to przeciwieństwo Dudy. Zbierze elektorat, który nie chce PiS i Dudy. Przede wszystkim kierujący się w polityce emocją negatywną niż pozytywną. Badania sprzed ostatnich wyborów jasno pokazywały, że o ile elektoratem PiS kierują głównie pobudki pragmatyczne, a elektoratem lewicy ideowe, to wyborcy PO przede wszystkim kierują się niechęcią do PiS. Dla kandydatki nie jest to zła wiadomość, bo elektorat o takiej motywacji szybciej przebaczy słabości, wpadki, brak programu.

Władysław Kosiniak-Kamysz bazuje na mocno już nadszarpniętej czasem, ale wciąż potężnej strukturze PSL, a także na opinii "trzeciej siły", polityka, który nie bierze udziału w agresywnej naparzance i stanowi łagodniejszą wersję opozycji.

Robert Biedroń to żelazny kandydat lewicy. Liberalizacja ustawy aborcyjnej, dechrystianizacja, dużo szerszy zakres możliwości dla mniejszości seksualnych, rewolucja społeczna w duchu współczesnej lewicy - chcesz tego? Głosujesz na Biedronia, czy go lubisz, czy nie, bo to on dziś reprezentuje tę opcję.

Gdzie tu miejsce dla Hołowni?

Stylówa na Kubę

Trudno o nie. Masowy wyborca nie będzie zwracał na różnice miedzy ekipą Tuska i Schetyny, a pokłosiem tego konfliktu jest ta kandydatura. Szymon Hołownia to trochę taki konserwatysta i trochę postępowiec, ale jedno i drugie jest dość bezobjawowe. Kiedyś otarł się o zakon, dość długo deklarował się z katolickim światopoglądem, ze względu na niego odszedł nawet swojego czasu z "Newsweeka". Z drugiej strony od lat jest twarzą TVN, krytykował prawicę i żądania związane ze śledztwem smoleńskim. Unika treści patriotycznych, stara się być na siłę modny w stylu Kuby Wojewódzkiego.

Jeśli szukać zrozumienia dla celów jego kandydatury to można założyć, że planem maksimum było odebranie większości Kidawie-Błońskiej. Marzenia ściętej głowy. Antypis solidarnie zagłosuje na kandydata wskazanego przez najbardziej wiarygodną centralę antypisu, czyli sztab Koalicji Obywatelskiej będącej bezpośrednim następcą PO.

Plan minimum to odebranie kilku bardziej liberalnych procent Andrzejowi Dudzie w pierwszej turze, co może zadecydować o drugiej turze. Tyle, że jeśli to się uda Hołownia przetrze szlak kandydatki Kidawy-Błońskiej, a nie swój własny.

Co on robi tu

Hołownia pisał teksty o religii, filozofii, słabo go poznałem, jak dla mnie zawsze był zbyt ugrzeczniony i poprawny, ale też nie budził jakiś złych emocji - na pewno nie był w tych kontaktach bardzo płytki i przynajmniej prezentujący pewną wrażliwość. Ale jego dotychczasowa kampania była właśnie najpierw potwornie banalna - musimy wspólnie dbać o naszą piękną planetę, a politycy niech się nie kłócą. A potem dodano do niej oczywistą aluzję do katastrofy smoleńskiej - która zaprezentowała raczej umiarkowaną wrażliwość, a nawet jej brak. W efekcie tego Hołownia i jego sztab utonęli w sprzecznych tłumaczeniach.

Przy czym linia obrony Hołowni była koszmarnie niewiarygodna. Jak kandydat na prezydenta Polski może nie kojarzyć do czego nawiązuje obraz pojedynczej brzozy i samolotu? W końcu nastąpiły przeprosiny w stylu "sorry, nie wiedziałem, co ja robię tu?". To zresztą najważniejsze pytanie o kandydaturę Szymona Hołowni.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)