"To oznacza koniec Ukrainy". Rosyjska TV grzmi
Wszyscy od wtorku czekali na orędzie Władimira Putina. Spekulacjom nie było końca. Deputowany do Dumy Państwowej i bliski przyjaciel Putina Andriej Gurulow powiedział w rosyjskiej telewizji państwowej, że decyzja dyktatora Rosji będzie oznaczać "koniec Ukrainy".
Rosyjska telewizja Rossija 1 grzmi, odkąd tylko we wtorek po południu pojawiła się informacja o planowanym orędziu Władimira Putina. Eksperci spekulowali, że będzie ono dotyczyć powszechnej mobilizacji.
Deputowany do Dumy Państwowej i bliski przyjaciel dyktatora Andriej Gurulow stwierdził, że decyzja Putina będzie oznaczać "koniec Ukrainy i zakończenie jej historii".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
We wcześniejszych swoich wystąpieniach w kremlowskiej stacji telewizyjnej Gurulow cytował też wypowiedź Joe Bidena, który od początku wojny wielokrotnie przestrzegał Rosję przed sięgnięciem po broń atomową. - Owszem, możemy jej użyć, ale nie w Ukrainie, bo wciąż będziemy tam żyć - oświadczył gość Rossija 1.
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Orędzie Putina. Zmiany od 21 września
Putin wygłosił orędzie nie we wtorek, ale w środę. Telewizja państwowa wyemitowała nagrane wcześniej wystąpienie, w którym dyktator ogłosił częściową mobilizację w Rosji. - Mobilizacja zacznie się już dzisiaj, 21 września - obwieścił Putin.
Decyzja ta - jak propagandowo oświadczył - została podjęta w celu "obrony ojczyzny" i "zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom" zarówno w Rosji, jak i na terenach okupowanych przez nią.
Wysłannik Putina w Pekinie. "Dla Chińczyków to czerwona linia"
Źródło: Twitter/PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski