Strzały na granicy z Białorusią. "Nawet kilka razy dziennie"
Średnio nawet kilka razy dziennie polskie wojsko używa broni na granicy z Białorusią. Jak twierdzi MON, są to strzały ostrzegawcze, a funkcjonariusze używają gumowych kul, co jest "skutecznym elementem odstraszającym". Tylko w tym roku w bezpośrednich starciach z migrantami rannych zostało 63 żołnierzy i dziesięciu funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Z informacji Ministerstwa Obrony Narodowej, wynika, że od początku roku wojsko pilnujące granicy polsko-białoruskiej oddało 1609 strzałów alarmowych i ostrzegawczych z wykorzystaniem ostrej amunicji.
Jednocześnie resort dodaje, że Zgrupowanie Zadaniowe "Bezpieczne Podlasie", które wspiera Straż Graniczną, nie odnotowało w tym roku, aby w wyniku użycia broni poszkodowani zostali migranci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Skuteczny element odstraszający"
- Używamy kul gumowych, niepenetrujących, i jest to ostateczność, kiedy oddajemy strzał w kierunku człowieka. Ale dzięki temu po kilkunastokrotnym użyciu broni gładkolufowej okazało się, że najbardziej agresywni migranci, kiedy widzą, że żołnierze są uzbrojeni w taką broń, nie podejmują jakichkolwiek prób agresji i jest to skuteczny element odstraszający - gen. Arkadiusz Szkutnik, dowódca Zgrupowania Zadaniowego "Bezpieczne Podlasie".
Starcia z migrantami
Jak podaje "Rzeczpospolita", w tym roku w bezpośrednich starciach z migrantami poszkodowanych zostało 63 żołnierzy, zdecydowana większość to drobne obrażenia, a po opatrzeniu żołnierze wracają do służby. Ofiarą śmiertelną takiego ataku był sierżant Mateusz Sitek, który został pchnięty nożem, inny żołnierz miał poważny uraz twarzy.
Rannych zostało też dziesięciu funkcjonariuszy Straży Granicznej. Np. w maju, w okolicach placówki w Białowieży, migranci szturmujący granicę rzucali konarami, strzelali z procy oraz rozpylali gaz. Wówczas funkcjonariusz został uderzony kawałkiem drzewa w głowę w okolicę oka. Z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.
Kim są sprawcy? Nie wiadomo
- Materiały świadczące o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa czynnej napaści na funkcjonariusza Straży Granicznej w związku z realizacją przez niego czynności służbowych przekazywane są do prokuratury, która podejmuje decyzję o wszczęciu postępowania przygotowawczego - mówi w rozmowie z "Rz" major Katarzyna Zdanowicz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Napaści na funkcjonariuszy odbywają się z terytorium Białorusi, trudne jest więc - jak wyjaśnia - ustalenie sprawców i pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej. A w przypadku niewykrycia sprawcy postępowanie przygotowawcze jest umarzane.
"Sprawy się toczą"
Piotr A. Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekazał, że w tamtejszym wydziale do spraw wojskowych prowadzone są teraz dwa postępowania związane z użyciem broni przez żołnierzy służących na granicy.
Pierwsza dotyczy sytuacji z 3 listopada 2023 r., kiedy to w okolicy jeziora Topiło żołnierz postrzelił w trakcie pościgu Syryjczyka. Migrant trafił do szpitala.
Druga to zdarzenie z 25 marca. Dwaj żołnierze strzelali w okolicach Dubicz Cerkiewnych, gdy granicę szturmowało kilkudziesięciu cudzoziemców. Prokuratura Krajowa podała, że oddali co najmniej kilka strzałów w kierunku migrantów, pomimo że "nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu".
Źródło: Rzeczpospolita/WP