Strzał w stopę, czyli tydzień na wesoło
Zapraszamy do subiektywnego i nie całkiem poważnego przeglądu najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia
Która osoba publiczna ma "przerąbane"?
Bycie osobą prywatną jest wygodne, publiczną - nie bardzo. Dlaczego? Bo osoba prywatna nie wisi sejmowi pieniędzy za taksówki (Jan Rokita), nie wywołuje oburzenia, gdy obraża funkcjonariusza publicznego (Jerzy Kropiwnicki), nie ma problemów ze znalezieniem posady magazyniera w hipermarkecie (Paweł Zyzak) i nie jest oceniania za wyrażanie uwielbienia dla samego siebie (Lech Wałęsa).
Zapraszamy do subiektywnego i nie całkiem poważnego przeglądu najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia.
The story of Jan Rokita
Jan Rokita chciał uciec od polityki sejmowej, ale ona go ciągle goni. Taksówkami. Bronisławowi Komorowskiemu "wypsnęło" się, że Rokita zostawił po swoim dwuletnim pobycie w poselskiej ławie pokaźne długi w postaci niezapłaconych rachunków za taksówki właśnie. Na pewno nie była to zemsta za to, że kilka dni wcześniej Rokita narzekał na łamach "Dziennika", iż Komorowski zabronił parlamentarzystom (Nelli Rokicie też) podwożenia swoich rodzin sejmowymi samochodami... Tak czy siak, po incydencie z Lufthansą, a teraz sejmowymi taksówkami, sugerowanym środkiem transportu dla Jana Rokity powinien być rower.
Chodząca niewinność
Janusz Palikot stwierdził, że publicyści "Dziennika" przekombinowali pisząc artykuły o jego finansach i zażądał odszkodowania. Za kłamliwe i oszczercze publikacje poseł PO chce dostać 10 milionów zł. Na tyle podobno wycenili jego wizerunek marketingowcy. Skoro już wiadomo, ile wart jest naczelny kabareciarz sejmowy, może ktoś zatrudni go do reklamy? Palikot w reklamie upiekłby dwie pieczenie przy jednym ogniu: spełnił się jako komik i bez ciągania po sądach dostał 10 milionów. A może nawet upiekłby jakąś pieczeń.
H... nie noszą czapek
Polska idzie do przodu, a słowo naszych polityków rośnie w siłę. Kiedyś było tylko "spieprzaj dziadu" Lecha Kaczyńskiego, dzisiaj jest "gdzie ch... masz czapkę?!" prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego, który w ten sposób wyraził swoje niezadowolenie z powodu niekompletnego umundurowania strażnika miejskiego. Szkoda, że Kropiwnickim zainteresowała się już prokuratura, bo to może oznaczać, że rozwój polskiego słowotwórstwa politycznego może stanąć w miejscu. Na (nie)szczęście tradycja publicznego rzucania bluzgami nie zginie, przecież nie pozwoli na to patriotyczne polskie społeczeństwo.
Ciotka Senyszyn
Polski sejm pełen jest posłanek ubranych "na ciotkę" - mówią znawcy. Wyjątkiem od tej zasady jest jednak kochająca skóry i łańcuchy posłanka SLD Joanna Senyszyn. Ale bądźmy szczerzy, Joanna Senyszyn jest wyjątkiem od każdej zasady.
ZyGzakiem do urzędu pracy
Historyk Paweł Zyzak chciał zniszczyć Wałęsę, a tu niespodzianka - Wałęsa zniszczył Zyzaka. Po publikacji książki "Lech Wałęsa. Idea i historia" były kserokopiarz IPN-u jest bezrobotny i nie może znaleźć pracy. Podobno rozważa nawet zatrudnienie się w charakterze magazyniera w supermarkecie. Posada może i dobra, ale gorzej będzie, jeśli wpadną Zyzakowi w ręce jakieś tajne dokumenty, albo co gorsza - ksero.
Od Solidarności do Białegostoku
Okazuje się, że były kandydat na prezydenta Białegostoku Krzysztof Kononowicz sroce spod ogona nie wyleciał. Jak poinformowano na jego oficjalnej stronie internetowej, Kononowicz przez 22 lata był szefem "Solidarności" w Białymstoku. Zawsze wiedzieliśmy, że niedoszły prezydent Białegostoku ma potencjał. A na "Solidarności" można zajechać daleko. Lech Wałęsa zaczął od bycia prezydentem Polski, a skończył na pobieraniu 400 tys. zł od konwencji Libertas. Wybory prezydenckie w Polsce już za rok, naszym zdaniem Kononowicz ma jeszcze szanse.
Szacunek się należy
Lech Wałęsa wreszcie się doczekał. Z okazji 20. rocznicy obalenia komunizmu, w Polsce stanął pierwszy pomnik z jego podobizną. Nie wiadomo tylko, czy władze Odolanowa, gdzie umieszczono odlew, są przygotowane na pielgrzymki, jakie będą teraz napływać do miasteczka dzięki pomnikowi. Bo Lech Wałęsa na pewno przyjedzie złożyć kwiaty. Kilka razy. No, może kilkanaście.
Tekst: Magdalena Grabowska