Stanisław Karczewski: "Marsz Komorowskiego to była kompletna klapa"
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zdradził kulisy rozmów z organizatorami Marszu Niepodległości. Ostro skrytykował też byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego za organizację obchodów Święta Niepodległości.
Gościem piątkowych "Faktów po Faktach" był marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Rozmowa zaczęła się od kolejnego wypadku limuzyny wicepremier Beaty Szydło. Dziennikarz zapytał polityka PiS, czy nie boi się jeździć z funkcjonariuszami Służby Ochrony Państwa.
- Mam bardzo duże zaufanie do swoich współpracowników z SOP. To trzech panów, są wśród nich starsi i młodsi. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Czuję się pewnie i bezpiecznie - zapewnił marszałek Karczewski. - To nie są ci, którzy pracowali w BOR - zastrzegł.
"To był taki spokojniutki, malutki marsz"
Dziennikarz zapytał polityka, dlaczego PiS chciał iść w marszu ONR. - Marsz Niepodległości to nie jest marsz ONR. Jest specjalne stowarzyszenie, które go organizuje. Rozmawialiśmy właśnie z nim, ale nie doszliśmy do porozumienia. Były punkty sporne. Chcieliśmy, żeby ten marsz był biało-czerwony, żeby nie było flag ONR, PO czy KOD. Nie udało się - stwierdził Karczewski.
Przy okazji skrytykował marsz zorganizowany w 2012 r. przez prezydenta Bronisława Komorowskiego pod hasłem "Razem dla Niepodległej". - To był spokojny marsz kilku zaprzyjaźnionych osób. Taki spokojniutki, malutki. To była klapa, kompletna klapa. Dlatego nie chcieliśmy powtarzać błędów naszych poprzedników i jednoczesnie przeciwników - powiedział.
"Wierzę, że handel nie będzie pracować"
Stanisław Karczewski powiedział, że "z tego co wie" ustawa o dniu wolnym 12 listopada zostanie podpisana przez prezydenta. Tłumaczył, że Senat musiał wprowadzić poprawkę o zakazie handlu w ten dzień, żeby "grupa 2 mln osób pracujących w tej branży nie musiała iść do pracy". Na uwagę dziennikarza, że w ustawie o zakazie handlu nie ma mowy o 12 listopada, więc powstaje poważna rozbieżność w prawie, nie chciał kontynuować rozmowy na ten temat.
- Wierzę, że pracownicy handlu nie będą pracować. Tak okrągła rocznica zdarza się raz na 100 lat. Sztuczna krytyka i nadkrytyka tego jest nieuzasadniona - uciął temat.
"Odczułem ulgę"
Marszałek Senatu skomentował również wyniki wyborów samorządowych w Warszawie. Przypomnijmy, że na początku jego kandydatura na prezydenta miasta była poważnie rozważana przez PiS.
- Byłem kandydatem na kandydata - przyznał Karczewski. Zdradził, że wyniki wyborów na włodarza stolicy były dla niego zaskoczeniem. - Myślałem, że będzie druga tura. Splot okolicznosci sprawił, że nie było sukcesu mimo świetnej kampanii. Patryk Jaki pokazał dużo rozwiązań i pomysłów dla Warszawy - ocenił polityk PiS. Karczewski wyraził też nadzieję, że Rafał Trzaskowski z PO wykorzysta propozycje Jakiego i "będzie czerpał z tego źródła".
Czy wybory w Warszawie były dla PiS porażką? - Nie wiem, czy to jest porażka. To jest przegrana na pewno. Kampania dobrze szła. Poddajemy to analizie, zastanawiamy się, dlaczego tak się losy potoczyły. Oczywiście wyciągniemy wnioski, ale nie personalne, bo kandydat był bardzo dobry - stwierdził.
Przyznał też, że ucieszył się, kiedy okazało kandydatem na prezydenta Warszawy został Patryk Jaki, nie on. - Odczułem ulgę. Pomyślałem: dobrze że to nie ja, bo wiedziałem, że to będzie trudna kampania - zdradził.
Źródło: TVN24
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl