Sprawa sędzi Morawiec. "To prywatna wendetta ministra sprawiedliwości"
Izba Dyscyplinarna zdecydowała o "uchyleniu" immunitetu Beacie Morawiec. Teraz sędzia będzie mogła usłyszeć zarzuty. Środowisko prawnicze nie kryje oburzenia. Padają sugestie, że decyzja ID to efekt zemsty Zbigniewa Ziobry.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła immunitet sędzi Beaty Morawiec. Dzięki temu prokuratura będzie mogła postawić jej teraz zarzuty. Chodzi m.in. o zarzut korupcyjny (Morawiec miała wziąć... telefon komórkowy w zamian za wydanie przychylnego wyroku) oraz zarzut zawłaszczenia mienia (miała wziąć pieniądze za ekspertyzę, której nie wykonała). Wyrok jest nieprawomocny. Środowisko sędziowskie nie ma wątpliwości, że sprawa ma drugie, a nawet trzecie dno.
Pierwszym kontekstem miałoby być zaangażowanie sędzi Morawiec w zatrzymanie firmowanej przez Zbigniewa Ziobrę reformy wymiaru sprawiedliwości. W rozmowie z Wirtualną Polską sędzia Monika Frąckowiak ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia zwraca uwagę, że od kilku dni w "Wiadomościach" TVP "trwał medialny spektakl wokół sędzi Morawiec". Faktycznie, na dwa dni przed wydaniem wyroku przez Izbę Dyscyplinarną flagowy program Telewizji Polskiej wyemitował o sędzi materiał.
Zatytułowano go "'Wiadomości' ujawniają dowody patologii". Poza przytoczeniem zeznań świadków w materiale pojawił się też wiceminister Sebastian Kaleta, który przekonywał, że sędzia może być przeciwko reformie sądownictwa, bo broni swoich interesów.
Frąckowiak dodaje, że immunitet Morawiec już został złamany podczas przeszukania jej mieszkania. - To także prywatna wendetta ministra sprawiedliwości, który przegrał z sędzią Morawiec sprawę cywilną. To nie jest pierwszy raz, gdy Zbigniew Ziobro, będący też prokuratorem generalnym, wykorzystuje wpływy do załatwiania osobistych spraw. Wszyscy pamiętamy sprawę lekarzy, którzy mieli spowodować śmierć jego ojca czy sprawę doktora Garlickiego - komentuje Frąckowiak.
Sprawa cywilna, o której wspomina sędzia, dotyczyła naruszenia dóbr osobistych. Ziobro został zobowiązany, aby przeprosić sędzię, gdyż, odwołując ją z funkcji prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, miał sugerować, że zamieszana była w sprawy korupcyjne.
Pytana o to, skąd aż taka różnica zdań między sędziami zrzeszonymi w Iustiti a sędziami zasiadającymi w Izbie Dyscyplinarnej SN, Frąckowiak odpowiada, że tak naprawdę łączy ich niewiele: - Wniosek Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu sędzi Morawiec rozpoznawał Adam Tomczyński. Niegdyś zajmował się sprawami upadłości firm i w tajemniczy sposób uciekł z zawodu, gdy tylko jego koledze sędziemu Dariuszowi Czajce udowodniono kumoterstwo - tłumaczy Frąckowiak.
- W Izbie Dyscyplinarnej zasiada też prokurator Adam Roch, który zasłynął tym, że zaordynował przesłuchanie kobiety będącej na porodówce. Sprawa skończyła się w Strasburgu. Państwo polskie musiało zapłacić kobiecie odszkodowanie - wymienia sędzia.
Sprawa sędzi Morawiec. Bodnar: Sprawa dla Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
W rozmowie z Wirtualną Polską Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zapewnia, że sprawa sędzi Beaty Morawiec powinna trafić do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Bodnar zaznacza także, że doszło do nadużycia. Izba Dyscyplinarna wykorzystuje kompetencje, których pozbawił jej Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Uchylenie immunitetu pozwala na wszczęcie postępowania karnego. To de facto odsunięcie od wykonywania zawodu. Teoretycznie, można by się odwoływać do innego składu Izby Dyscyplinarnej, ale to dalej ta sama Izba. Rozwiązaniem wartym rozważenia jest skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - komentuje Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jeśli śledczy postawią sędzi Morawiec zarzuty, będzie jej groziło do 10 lat pozbawienia wolności.