Minister się wściekł. "Obrzydliwe, dajmy spokój"
Minister Henryk Kowalczyk uważa, że sprawa bulwersującej interwencji policji wobec ciężarnej pani Joanny jest upolityczniana i zaatakował Donalda Tuska za plan organizacji "marszu miliona serc". - To jest obrzydliwe, dajmy temu spokój - powiedział. Dodał, że on sam sytuacji kobiety by na ten temat nie mówił. - Nie tak publicznie, jak to się dzieje w tej chwili - powiedział.
20.07.2023 | aktual.: 20.07.2023 10:35
We wtorek "Fakty" TVN przedstawiły historię pani Joanny. Kobieta zdradziła, że jakiś czas temu zdecydowała się na przyjęcie tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Pani Joanna poinformowała o swoją lekarkę. O wszystkim poinformowana została policja, w szpitalu doszło do dramatycznych scen.
Następnego dnia policja wydała komunikat, w którym przekonywali, że dostali zgłoszenie, że kobieta chce popełnić samobójstwo i musieli sprawdzić, jakie środki zażywała. Wkrótce potem komunikat zniknął ze stron policji, a zamiast tego opublikowano jego krótszą wersję, zawierającą dużo mniej szczegółów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kowalczyk: dajmy temu spokój
O sprawę Joanny został zapytany w TVN24 minister Henryk Kowalczyk. Wielkie zdziwienie, że ta historia wybucha po 3 miesiącach, co widać, że jest wykorzystywana do celów politycznych tylko i wyłącznie - przekonywał.
- Ja się dziwię, że redakcja i opozycja wykorzystuje tą osobistą sytuację pani Joanny do celów politycznych, bo Tusk na tej podstawie zwołuje jakiś marsz. To jest obrzydliwe pani redaktor, dajmy temu spokój. Jeśli potrzeba wyjaśnień, to będzie wyjaśnienie, ale wykorzystywanie w tym momencie osoby, która ma problemy różnego rodzaju do tego celu naprawdę nie jest godne - mówił.
Stwierdził, że działania policji wobec pani Joanny - w tym nakaz rozebrania się, robienia przysiadów, próby skonfiskowania jej telefonu i laptopa - miały na celu "przeciwdziałanie samobójstwu". - Nie wiadomo, jaki środek, jaki medykament zażyła pani Joanna - przekonywał.
Na uwagę, że zażywanie środków poronnych nie jest w Polsce nielegalne, odparł: - Nieważne, czy legalne, czy nielegalne, ale chodziło o to, żeby sprawdzić, co zażyła pani Joanna - powiedział.
"Ja bym na ten temat nie mówił"
Kowalczyk pytał także, czy dziennikarze "mają prawo upubliczniać ten temat". - To jest wykorzystywanie osobistego nieszczęścia pani Joanny do celów politycznych - mówił.
Minister stwierdził, że kobieta "powinna opowiadać wcześniej, powinna wcześniej zgłosić". Kowalczykowi zwrócono uwagę, że powinien mieć trochę wrażliwości i uznać, że może nie wszyscy od razu po tragedii są w stanie w ogóle mówić o takiej traumatycznej sytuacji. - Z powodu ludzkiej wrażliwości ja bym na ten temat nie mówił. Nie tak publicznie, jak to się dzieje w tej chwili - mówił.
Stwierdził, że pani Joanna jest obecnie "poczwórnie krzywdzona". - Jest stygmatyzowana, przez dziennikarzy, przez opozycję - mówił.
Kowalczyk znowu atakuje Tuska
Po kolejnych pytaniach minister zaczął się jednak denerwować. - Czy pani chce dalej upokarzać publicznie panią Joannę? - pytał prowadzącą Agatę Adamek. - Ja nie chcę na ten temat dalej rozmawiać, bo to jest kolejne upokarzanie pani Joanny, opowiadanie o szczegółach. Ja na miejscu pani Joanny bym tego nie chciał - mówił.
Kowalczyk następnie po raz kolejny przekonywał, że sytuacja jest "wykorzystywana do celów politycznych". - Tuskowi brakuje paliwa na wybory, nie przedstawia żadnego programu - powiedział.
- W normalnych krajach dziennikarze nie wykorzystują takich osobistych tragedii do celów politycznych - dodał.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24