"Kobiety nie mogą żyć w strachu". Emocjonująca rozmowa z panią Joanną

- Dużo kosztowało mnie podzielenie się tą opowieścią. Zdecydowałam się to zrobić, żeby w końcu coś zrobić z tabu, jakie jest wokół słowa "aborcja". Kobiety nie powinny być napiętnowane i żyć w strachu w związku z tym - mówiła pani Joanna w "Faktach po Faktach.

"Kobiety nie mogą żyć w strachu". Emocjonująca rozmowa z panią Joanną
"Kobiety nie mogą żyć w strachu". Emocjonująca rozmowa z panią Joanną
Źródło zdjęć: © screen | TVN24
Sara Bounaoui

We wtorek "Fakty" TVN przedstawiły historię pani Joanny. Kobieta zdradziła, że jakiś czas temu zdecydowała się na przyjęcie tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Pani Joanna poinformowała o swoją lekarkę. O wszystkim poinformowana została policja, w szpitalu doszło do dramatycznych scen.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dzień po publikacji materiału pani Joanna była gościem "Faktów po Faktach". W rozmowie z Piotrem Kraśką wracała do tych trudnych chwil. Przyznała, że od momentu publikacji materiału dostała ogrom wsparcia.

- Dział się chaos - mówi pani Joanna, wspominając pierwsze chwile, kiedy ratownicy przyjechali do jej mieszkania w asyście policji. - Otwarcie mówiłam o tym, że samodzielnie zakupiłam leki i samodzielnie je przyjęłam. Mimo to byłam bardzo ostro traktowana przez policję - relacjonuje.

W tłumaczeniu policji pojawia się wątek rzekomej próby samobójczej. Tymczasem pani Joanna zapewniała, że od początku mówiła, że nie chce sobie zrobić krzywdy. Potrzebuje tylko pomocy w uspokojeniu się.

- Byłam zdziwiona obecnością policjantów, ja zwróciłam się o pomoc, żeby otrzymać profesjonalną pomoc medyczną - relacjonowała.

Pani Joanna, wspominając wydarzenia w szpitalu, z trudem powstrzymuje łzy. - Lekarze w szpitalu bardzo się za mną wstawili i mówili, że nie ma konieczności, żeby policjanci tam nadal byli, bo nie stwarzam zagrożenia. Prawdę mówiąc, ja tam siedziałam i płakałam - mówiła.

"Zostałam odarta z godności"

Jak wspomina, najtrudniejsze co przeżyła, działo się już po przeniesieniu do innego szpitala na oddział ginekologiczny. - Policjantki kazały rozebrać do naga, kucać i kaszleć. To był dla mnie najtrudniejszy moment i poczułam, że nikt mnie nie chroni w sytuacji, w której zostałam odarta z godności. Wtedy byłam przerażona - przyznaje pani Joanna z trudem.

- Dużo kosztowało mnie podzielenie się tą opowieścią. Zdecydowałam się to zrobić, żeby w końcu coś zrobić z tabu, jakie jest wokół słowa "aborcja". Kobiety nie powinny być napiętnowane i żyć w strachu w związku z tym - mówiła pani Joanna

Źródło: TVN24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (387)