"Wstrząsający obraz Polki w państwie rządzonym przez PiS"
Donald Tusk zabrał w środę głos w związku z historią pani Joanny, którą przedstawiły we wtorek "Fakty" TVN. - Przypadek pani Joanny to wstrząsający obraz Polki w państwie rządzonym przez PiS - powiedział lider PO.
19.07.2023 | aktual.: 19.07.2023 14:48
Kobieta zdradziła, że jakiś czas temu zdecydowała się na przyjęcie tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Pani Joanna o wszystkim poinformowała o swoją lekarkę. O wszystkim poinformowana została policja, w szpitalu doszło do dramatycznych scen.
- Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć - ujawniła bohaterka materiału "Faktów". Kobiecie zabrano telefon, a mundurowi wypytywali także o jej laptop. - Ta interwencja mnie kompletnie złamała. Zniszczyła mnie - powiedziała kobieta.
- Przypadek Pani Joanny, która trafiła do szpitala, a tam otoczona przez policję we współpracy z prokuratorem została upokorzona, zabrano jej telefon, laptop. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym - mówi Tusk.
- Ten wstrząsający obraz to jest coś więcej niż kolejny dramat Polki w państwie rządzonym przez PiS. Kolejny - bo wszyscy pamiętamy te wydarzenia związane z tą agresywną, opresyjną obecnością w miejscach, gdzie powinna być tylko pacjentka, lekarz, rodzina - nikt więcej - podkreśla.
- To nie tylko pani Joanna została upokorzona i ugodzona w samo serce. Pamiętam przecież Izę z Pszczyny, tragiczne przypadki ze szpitali w Częstochowie i Nowym Targu. Nie chce mnożyć tych przykładów, na to co dzieje się z polską kobietą, która w ciężkiej sytuacji szuka opieki i wsparcia a spotyka ją bezduszność machiny państwowej i pisowskiej ideologi, a wręcz zmasowany atak policji i prokuratury - dodał lider PO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk zapowiedział także "marsz miliona serc" w Warszawie. Ma się on odbyć 1 października. - Jeśli pół miliona dało nadzieję, to ten milion w Warszawie 1 października da już naprawdę pewność zwycięstwa - powiedział Tusk.
Policja się tłumaczy
Komunikat w tej sprawie wydała Komenda Miejska Policji w Krakowie. Zgodnie z wersją funkcjonariuszy 27 kwietnia dostali zgłoszenie od psychiatry, że jego pacjentka dzwoniła do niego, że "dokonała aborcji" i "chce odebrać sobie życie".
Policja udała się do miejsca zamieszkania kobiety, która miała być "zapłakana", "krzyczała", "odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny" i miała być wyczuwalna od niej "woń alkoholu".
"Z rozpytania kobiety wynikało, że od lat leczy się psychiatrycznie, tego dnia miała myśli samobójcze i jakiś czas temu zażyła medykamenty wywołujące poronienie. Jednocześnie poinformowała, że medykamenty zamówiła przez internet, ale odmówiła ujawnienia szczegółów transakcji zakupu. Zachodziło podejrzenie, że nie pochodzą one z legalnego źródła" - przekazał oficer prasowy KMP w Krakowie Piotr Szpiech.
Na tej podstawie funkcjonariusze zdecydowali o "zabezpieczeniu materiału dowodowego".
Pani Joanna została następie została zabrana do szpitala przy ulicy Wrocławskiej, skąd trafiła do szpitala im. Narutowicza przy ulicy Prądnickiej w Krakowie.
- Przeprowadziliśmy wewnętrzne ustalenia i nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości - potwierdził Szpiech.
Śledztwo w sprawie udzielania ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy oraz możliwego namawiania do samobójstwa wszczęła Prokuratura Rejonowa Kraków-Krowodrza.
Naczelna Izba Lekarska: "Nie ma naszej zgody na naruszanie prawa pacjenta"
Głos w sprawie zabrała także Naczelna Izba Lekarska. "Pragniemy podkreślić, że to, co spotkało pacjentkę stanowi naruszenie praw pacjenta i mamy nadzieję, że sprawę z urzędu podejmie Rzecznik Pacjenta" - czytamy w opublikowanym komunikacie.
"Nie ma naszej zgody na naruszanie prawa pacjenta do intymności, tajemnicy lekarskiej oraz na utrudnianie udzielania pomocy pacjentowi. Z tajemnicy lekarskiej w Polsce zwalnia sąd" - dodaje Naczelna Izba Lekarska.