Sprawa Izabeli z Pszczyny. Proces lekarzy wstrzymany. "Przedłużenie traumy"
- Rodzina Izabeli czeka już 2,5 roku na rozpoczęcie procesu. Każde przedłużenie to dla nich sytuacja, która nie pozwala na zakończenie żałoby - mówi Wirtualnej Polsce mec. Jolanta Budzowska, która reprezentuje najbliższych zmarłej 30-latki z Pszczyny. Sąd zwrócił właśnie sprawę do uzupełnienia prokuraturze.
Proces lekarzy oskarżonych w śledztwie dotyczącym śmierci Izabeli z Pszczyny wciąż stoi w miejscu. Sąd rejonowy zwrócił sprawę prokuraturze, celem uzupełnienia kwestii formalnych. Chodzi o rozbieżności między aktem oskarżenia, a prokuratorskimi zarzutami wobec jednego z lekarzy, który zasiądzie na ławie oskarżonych.
- Rodzina Izabeli czeka już 2,5 roku na rozpoczęcie procesu. Każde przedłużenie tej sprawy to dla nich przedłużenie traumy, sytuacja, która nie pozwala na zakończenie żałoby - mówi Wirtualnej Polsce mec. Jolanta Budzowska, która reprezentuje matkę, męża i córkę zmarłej 30-latki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To przesunie termin startu procesu nawet o kilka miesięcy
- Z takimi sytuacjami trzeba się jednak liczyć. Na sali było czterech obrońców, każdy ma obowiązek działać w jak najlepszym interesie swojego klienta, oskarżonych lekarzy - opisuje mec. Budzowska, która uczestniczyła we wstępnym posiedzeniu przed pszczyńskim sądem, które miało służyć zaplanowaniu organizacji procesu.
- Jeden z obrońców dostrzegł, że w akcie oskarżenia rola jednego z lekarzy została opisana szerzej, niż w postawionych mu w toku śledztwa zarzutach, co rzutuje na potencjalną odpowiedzialność. To zdaniem obrony uzasadnia powtórzenie pewnych czynności postępowania przygotowawczego, żeby prawu do obrony stało się zadość - dodaje w rozmowie z WP.
Postanowienie nie jest prawomocne. Przysługuje na nie złożenie zażalenia. Jeżeli postanowienie się uprawomocni, prokuratura będzie musiała powtórzyć jedną z czynności procesowych. To przesunie termin rozpoczęcia procesu prawdopodobnie o kilka miesięcy.
Sąd nie zgodził się natomiast z wioskami obrońców oskarżonych lekarzy, którzy domagali się uzupełnienia śledztwa o nowe dowody, m.in. kolejne opinie biegłych i przesłuchanie kolejnych świadków. Uznał, że w materiale dowodowym zgromadzonym przez prokuraturę nie ma w tym zakresie braków.
Izabela zmarła niecałą dobę po przyjęciu do szpitala
30-letnia Izabela z Pszczyny zmarła niecałą dobę po przyjęciu do szpitala. Trafiła tam w 22. tygodniu zagrożonej ciąży. Miała świadomość tego, co się dzieje. Przed śmiercią wysłała do mamy wiadomość. Napisała: - Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć.
Zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Osierociła kilkuletnią córkę. Według rodziny kobiety, lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do jej śmierci. Wiązali to z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r., który według nich w praktyce zakazuje aborcji w Polsce.
Szwagierka 30-latki nagrała rozmowę z jednym z lekarzy z Pszczyny. Pytała, dlaczego nie doprowadzono do terminacji ciąży, skoro było jasne, że płód nie przeżyje. Na nagraniach (udostępnionych później w mediach) lekarz mówił o klinczu formalno-prawnym.
Śmierć Izabeli wywołała jesienią 2021 r. w całym kraju falę protestów przeciw przepisom aborcyjnym pod hasłem "Ani jednej więcej".
Przeszło dwa lata od tej tragedii, w listopadzie 2023 r., prokuratura oceniła, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie miał wpływu na postępowanie lekarzy. Aktem oskarżenia zostało objętych trzech lekarzy, sprawujących opiekę nad Izabelą. Prokuratura oskarżyła ich o narażenie kobiety na niebezpieczeństwo, a jednego z nich również o nieumyślne spowodowanie śmierci.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.pawlik@grupawp.pl