Ukraińcy torpedują rafinerie. Najnowszy raport potwierdza straty [RELACJA NA ŻYWO]
11.04.2024 | aktual.: 12.04.2024 21:18
Wojna w Ukrainie trwa. Piątek to 779. dzień rosyjskiej inwazji. "Rosyjska gospodarka straciła co piątego dolara przychodów ze sprzedaży węglowodorów po ukraińskich atakach dronów, które sparaliżowały pracę największych rafinerii" - ogłasza "The Moscow Times". Portal powołuje się na comiesięczny raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej, z którego wynika, że eksport ropy i produktów naftowych przyniósł Kremlowi 9,3 miliarda dolarów. W porównaniu z lutym przychody rosyjskiej gospodarki z ropy naftowej spadły o 20 proc., czyli o ponad 2 miliardy dolarów. Według szacunków Reutersa od stycznia do marca co najmniej 10 rafinerii zostało uszkodzonych przez drony. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Kluczowa elektrownia w Ukrainie została doszczętnie zniszczona w rosyjskim ataku 11 kwietnia. - Skala zniszczeń jest przerażająca - komentuje w rozmowie z BBC szef spółki energetycznej Centrenerho Andrij Hota.
- Ukraiński wywiad dotarł do informacji, z których wynika, że Rosjanie rzucają na ukraiński front nowe siły. Mowa nawet o 2 tysiącach żołnierzy z Kraju Nadmorskiego i Kamczatki w Federacji Rosyjskiej.
- - Ukraińskie dzieci deportowane do Rosji przechodzą indoktrynację i mogą zostać wysłane do walki na Ukrainie - powiedziała małżonka ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Ołena Zełenska. W wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI podkreśliła, że nieznana jest dokładna liczba deportowanych dzieci.
Były podpułkownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasilij Prozorow, który został ranny w wyniku eksplozji samochodu w Moskwie, żyje, jest przytomny i czuje się dobrze - twierdzi jego asystent w rozmowie z RIA Novosti. Bomba wybuchła, gdy Prozorow odpalił samochód. W sieci pojawiło się nagranie z momentu eksplozji.
Armia rosyjska przygotowuje się do corocznego szkolenia wojskowego dla żołnierzy rezerwy. - Szkolenie wojskowe, które odbędzie się w 2024 r., może stać się największym w ostatniej dekadzie pod względem liczby zaangażowanych mężczyzn - usłyszeli dziennikarze "The Moscow Times".
Zobacz także
W Moskwie doszło do skandalu dyplomatycznego. W poniedziałek funkcjonariusze rosyjskiej policji wdarli się do mieszkania kirgiskiego dyplomaty, pobili jego żonę i nastraszyli dzieci. Kirgistan wystosował notę protestacyjną - poinformowało w piątek MSZ w Biszkeku.
8 kwietnia dwóch funkcjonariuszy policji wyważyło drzwi mieszkania radcy ambasady Kirgistanu w Rosji Manasa Żoldoszbekowa w celu sprawdzenia podstaw jego pobytu jako cudzoziemca na terytorium Federacji Rosyjskiej. Zażądali okazania dokumentów potwierdzających legalność pobytu.
Nawet po okazaniu paszportów i legitymacji dyplomatycznych funkcjonariusze policji zachowywali się agresywnie. Żona dyplomaty doznała obrażeń ciała, a jego małoletnie dzieci zostały zastraszone. Kirgistańskie media wiążą incydent z wciąż narastającymi szykanami wobec obywateli państw Azji Centralnej po ataku terrorystycznym w podmoskiewskim Krasnogorsku, do którego doszło 22 marca. Śmierć poniosło wówczas ok. 145 osób. Dzień później zaczęły się represje wobec zamieszkujących Rosję migrantów z państw Azji Środkowej - głównie Uzbeków, Kirgizów i Tadżyków. Są one sterowane przez władze, lecz znane są też przypadki pobić czy odmawiania kursów taksówką, gdy okazuje się, że kierowcą jest migrant z któregoś z wymienionych wyżej państw.
W piątek oficjalny komunikat na temat skandalu dyplomatycznego opublikowało MSZ Kirgistanu. "Podczas spotkania (w MSZ Rosji - PAP) strona kirgiska wyraziła zaniepokojenie działaniami funkcjonariuszy organów spraw wewnętrznych Federacji Rosyjskiej wobec członków rodziny radcy Ambasady Republiki Kirgistanu w Moskwie, które rażąco naruszyły postanowienia Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych z 1961 roku. Zauważono również, że takie działania przeciwko akredytowanemu personelowi misji dyplomatycznej Republiki Kirgiskiej przez organy ścigania Federacji Rosyjskiej są niedopuszczalne, wymagają dokładnego zbadania i jak najszybszego postawienia winnych przed sądem" - zakomunikował resort dyplomacji w Biszkeku.
Przedstawiciele rosyjskiego MSZ wyrazili ubolewanie i zapowiedzieli, że na podstawie oficjalnej noty dyplomatycznej otrzymanej od strony kirgiskiej zostanie przeprowadzane postępowanie sprawdzające, a MSZ Kirgistanu zostanie poinformowane o jego wynikach.(
Powstanie Rada ds. Współpracy z Ukrainą wszechstronnie działająca na rzecz Ukrainy i jej odbudowy; premier Donald Tusk podpisał zarządzenie w tej sprawie - przekazał PAP Paweł Kowal (KO). Polityk poinformował, że został przewodniczącym Rady, a w jej skład wejdą również przedstawiciele biznesu.
"Premier podpisał już zarządzenie, powstanie Rada ds. Współpracy z Ukrainą, premier powołał mnie na jej przewodniczącego. Będzie to ciało społeczne, w skład którego wejdą przedstawiciele świata nauki, biznesu, administracji rządowej i samorządowej. Ten skład będzie kompletowany w najbliższych tygodniach" - powiedział PAP w piątek Kowal.
Według niego postanie także biuro, które będzie organizowało prace tej rady. "Rada będzie miała też swoje zespoły robocze i ja w najbliższym czasie będę zajmował się organizowaniem tych zespołów. Wkrótce dokładnie ustalimy zakres ich działania" - zaznaczył.
Według Kowala Rada "będzie też ciałem, które będzie w dużym stopniu pracowało wewnątrz Polski dlatego, że wiele aspektów odbudowy Ukrainy dotyczy wyjątkowego zaangażowania Polaków". "Chcemy stworzyć instytucję, która będzie działała wszechstronnie. Będzie też w sposób stały współpracowała z Polskim Instytutem Ekonomicznym i z Ośrodkiem Studiów Wschodnich" - powiedział Kowal.
"Jutro otwieramy oddział obsługujący Radę także na Podkarpaciu, bo chcemy, aby kwestie transgraniczne były jednym z elementów dobrej współpracy na przyszłość" - dodał.
Zaznaczył, że obecnie trwają prace organizacyjne Rady. "Prowadzimy rozmowy, organizujemy zespoły robocze. Rada będzie obsługiwana przez biuro premiera, powstaje jej sekretariat tak, by ta rada mogła być wszechstronnym wsparciem i odpowiadała podobnym instytucjom pełnomocników w innych krajach. Mam tu na myśli kraje G7, ale też państwa sąsiadujące z nami" - powiedział Kowal.
Jak zaznaczył, chodzi o to, by powołać instytucję, "która będzie w sposób bardziej całościowy podchodziła do stosunków polsko-ukraińskich". Wychodzimy z założenia, że są one wyjątkowe, nie tylko ze względu na kwestie historyczne, ale też na zaangażowanie Polski w pomoc broniącej się Ukrainie i na rolę Polski w procesie jej odbudowy" - podkreślił polityk.
Dodał, że celem działania rady jest doprowadzenie do tego, by jak najwięcej polskich firm, samorządów i organizacji pozarządowych uczestniczyło w procesie odbudowy Ukrainy.
Alarmy w Ukrainie są odwoływane.
Władze USA zatwierdziły przekazanie przez Norwegię Ukrainie 22 samolotów bojowych F-16 lub ich części - podał portal Nettavisen. Według mediów amerykańska administracja zaakceptowała darowiznę łącznie 65 maszyn, w tym także z Danii i Holandii.
Jak pisze norweski portal, niejasne pozostaje, ile myśliwców F-16 trafi ostatecznie z Norwegii na Ukrainę z uwagi na ich stan techniczny. "Kilka kadłubów niekoniecznie jest już zdatnych do lotu, ale mogą być przydatne jako części zamienne" - zauważa Nettavisen.
Dziennikarze dywagują, że w Norwegii sprawnych powinno być co najmniej 12 samolotów F-16, gdyż taka liczba miała trafić do USA na podstawie zawartej w 2021 roku umowy z firmą szkoleniową Draken International. Ostatecznie do transakcji ma nie dojść.
Oficjalnie rzecznik prasowy norweskiego ministerstwa obrony Lars Gjemble poinformował jedynie, że "przekazana zostanie pewna liczba samolotów F-16 w ramach międzynarodowej współpracy". "Ilość i termin zostaną uzgodnione ze stroną ukraińską" - zazaczył.
Na początku stycznia Norwegia wysłała do Danii, gdzie trwają szkolenia pilotów i personelu naziemnego z Ukrainy, kilka myśliwców. Duńskie władze informowały, że ich pierwsze samoloty F-16 zostaną dostarczone ukraińskim siłom powietrznym latem tego roku.
Aktualna mapa:
Rosjanie poderwali myśliwce MiG-31. Za kilka minut w całym kraju zawyją syreny.
Alarm powietrzny w Kijowie.
"W ciągu następnych kilku miesięcy może nastąpić upadek obrony Ukrainy i armii ukraińskiej" - pisze agencja Bloomberg, która rozmawiała z zachodnimi urzędnikami. Powodem jest brak wsparcia z USA. - Ukraina znajduje się w najbardziej bezbronnym momencie od lutego 2022 r. - mówią oficjele.
Mapa alarmów w Ukrainie.
"Rosyjska gospodarka straciła co piątego dolara przychodów ze sprzedaży węglowodorów po ukraińskich atakach dronów, które sparaliżowały pracę największych rafinerii" - ogłasza The Moscow Times.
Portal powołuje się na comiesięczny raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej, z którego wynika, że eksport ropy i produktów naftowych przyniósł Kremlowi 9,3 miliarda dolarów.
W porównaniu z lutym przychody rosyjskiej gospodarki z ropy naftowej spadły o 20 proc., czyli o ponad 2 miliardy dolarów. Według szacunków Reutersa od stycznia do marca co najmniej 10 rafinerii zostało uszkodzonych przez drony.
Kolejna seria alarmów w obwodzie biełgorodzkim w Rosji.
Chociaż prezydent Francji Emmanuel Macron buduje swój wizerunek jednego z najzagorzalszych obrońców Ukrainy, władze w Paryżu zakupiły w ciągu trzech pierwszych miesięcy br. najwięcej w Europie gazu skroplonego (LNG) z Rosji; Kreml zarobił na tych transakcjach ponad 600 mln euro - ujawnił portal Politico.
Francja nie jest jedynym państwem Unii Europejskiej, które wciąż importuje rosyjski LNG. Takich krajów jest co najmniej dziewięć, lecz to właśnie rząd w Paryżu zajmuje pierwsze miejsce w UE zarówno pod względem wolumenu importu gazu skroplonego z Rosji w br. (1,5 mln ton), jak też wzrostu wielkości tych zakupów w porównaniu z analogicznym okresem w roku ubiegłym - powiadomił portal, powołując się na dane think tanku Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) z siedzibą w Helsinkach.
Jak poinformowano, trzy państwa, które zajmują kolejne miejsca na liście największych odbiorców rosyjskiego LNG - Belgia, Hiszpania i Holandia - zadeklarowały, że podejmą kroki na rzecz ograniczenia tych dostaw, ale jednocześnie podkreśliły, że wszystkie kraje UE powinny działać w tej kwestii jednomyślnie. Tymczasem Francja nie spieszy się z takimi decyzjami, ponieważ koncern TotalEnergies jest związany z rosyjskimi producentami gazu długoterminowymi kontraktami.
Francuska firma energetyczna posiada 20 proc. udziałów w projekcie Jamał LNG, zarządzanym przez rosyjski koncern Nowatek. Zgodnie z warunkami umowy TotalEnergies musi nabywać z tego źródła co najmniej 4 mln gazu skroplonego rocznie do 2032 roku. Poza tym należy pamiętać, że wiodący francuski koncern, jako "potęga energetyczna", jest "bardzo, bardzo uważnie" słuchany przez władze w Paryżu - zauważyło Politico.
Rząd Francji tłumaczy, że szybka zmiana dotychczasowej sytuacji na rynku gazowym byłaby trudna nie tylko ze względu na długoterminowe zobowiązania TotalEnergies, ale także z uwagi na konieczność utrzymania niezakłóconych dostaw dla gospodarstw domowych - czytamy na portalu.
Francja z pewnością mogłaby zrobić więcej na rzecz europejskiej solidarności w kontekście relacji z Rosji. Trudno to zrozumieć - przyznali eksperci i dyplomaci, cytowani przez Politico.
"Nie może tak być, że Francja z jednej strony mówi, że musimy być nieprzejednani wobec Rosji, a z drugiej strony płaci jej duże pieniądze" - ocenił jeden z rozmówców serwisu z kręgów dyplomatycznych, pragnący zachować anonimowość.
Dyskusja wokół zakupów gazu przez Francję następuje w momencie, w którym Komisja Europejska rozpoczyna przygotowania do przyjęcia 14. pakietu sankcji wobec Rosji. Za wprowadzeniem zakazu importu LNG z tego państwa opowiadają się Polska i kraje bałtyckie, ale wydaje się mało prawdopodobne, by udało się przeforsować taki zapis - prognozuje Politico.
W ostatnich miesiącach prezydent Macron zaostrzył retorykę w odniesieniu do Moskwy, rezygnując - przynajmniej oficjalnie - z prób poszukiwania kontaktów dyplomatycznych z Kremlem. Pod koniec lutego francuski przywódca zadeklarował, że pokonanie Rosji jest niezbędne dla zagwarantowania bezpieczeństwa w Europie. Dodał również, że w przyszłości nie należy wykluczać wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę.
Ukraiński przemysł zbrojeniowy pozbawił Rosję jednej z najważniejszych przewag na froncie, ponieważ zdołał skopiować rosyjskie drony kamikadze Lancet, wdrożyć ich masową produkcję i skutecznie wykorzystać je na polu walki - powiadomił niemiecki dziennik "Bild".
Bezzałogowce ZALA Lancet to najpotężniejsze drony szturmowe produkowane w Rosji. Ukraińska firma zbrojeniowa CDET, która stworzyła własną wersję tego uzbrojenia, znaną jako Ukro-Lancet, wykonała niemal identyczną kopię rosyjskiej maszyny - ujawnił w czwartek korespondent "Bilda" Julian Roepcke, zajmujący się również oceną sytuacji na froncie na podstawie materiałów foto i wideo oraz analizy zdjęć satelitarnych.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała we wtorek o skutecznych atakach za pomocy dronów na systemy obrony powietrznej wroga, przeprowadzonych w odległości 10-30 km za linią frontu. Duża precyzja tych uderzeń, ciągłe korekty kursu bezzałogowców i niestandardowe zabiegi na rzecz ukrycia szczegółów technicznych operacji wskazują na to, że Ukraina wykorzystała zupełnie nową broń, czyli właśnie Ukro-Lancety - zauważył Roepcke.
Drony Lancet, produkowane przez koncern z rosyjskiego Iżewska i kosztujące około 35 tys. dolarów za sztukę, są w stanie zniszczyć wielokrotnie droższe zachodnie uzbrojenie, takie jak czołgi Leopard 2 czy samobieżne haubicoarmaty Caesar. Co gorsza, trudno się przed nimi skutecznie bronić. Jest to jedno z największych zagrożeń, z jakimi zetknęliśmy się dotychczas na froncie - przyznali w czerwcu 2023 roku ukraińscy żołnierze z czterech różnych pododdziałów sił artylerii w rozmowie z agencją Reutera.
Najeźdźcy zintensyfikowali ataki za pomocą dronów Lancet późną wiosną i wczesnym latem ubiegłego roku. W ocenie wielu ekspertów ds. wojskowości te relatywnie tanie bezzałogowce okazały się skuteczne nie tylko w starciach z zaawansowanym pod względem technologicznym uzbrojeniem z Zachodu, lecz także m.in. z ukraińskimi myśliwcami i okrętami wojennymi.
Aktywiści z organizacji Greenpeace poinformowali w piątek o przeprowadzeniu na Morzu Bałtyckim w pobliżu Gotlandii akcji protestacyjnej przeciwko 125-metrowemu tankowcowi, który z tego miejsca zaopatruje w paliwo tzw. rosyjską flotę cieni. Sprawą możliwego wandalizmu zajęła się szwedzka policja.
Biełgorod i region: w rejonie doszło do eksplozji. Uszkodzony został prywatny dom.
Syreny wyją w obwodzie biełgorodzkim i Biełgorodzie - gubernator.