Spięcie na antenie TVN24. "Nie mogę siedzieć spokojnie"
Kłótnia w studiu TVN24. Posłanka PSL Urszula Pasławska stwierdziła, że "lex Tusk" to rozwiązanie "rodem z lat 50. bolszewii". Wtedy zaczął przerywać jej wyraźnie poirytowany Marcin Horała z PiS. Musiał interweniować prowadzący, który jednak nie uspokoił wiceministra.
11.06.2023 | aktual.: 11.06.2023 16:12
Podczas programu "Kawa na ławę" w TVN24 posłanka Urszula Pasławska komentowała ustawę o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów, czyli głośne "lex Tusk". Swoje słowa skierowała do wiceministra z PiS Marcina Horały.
- To co państwo zaproponowaliście, jest rodem z lat 50. bolszewii, przypomina sądy, procesy kiblowe, gdzie sędzia siedział na pryczy... - mówiła posłanka PSL. Wtedy Horała zaczął jej przerywać.
- Totalna bzdura - powiedział. Gospodarz programu Konrad Piasecki próbował uspokoić polityka. - Nie mogę siedzieć spokojnie. Wtedy torturowano, mordowano ludzi. Pani obraża pamięć ofiar - kontynuował wyraźnie poirytowany Horała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pasławska kontynuowała swoją wypowiedź, twierdząc, że patrząc na możliwości komisji, "trudno nie dostrzec analogii (do czasów - red.), kiedy sędzia przychodził do celi więziennej z napisanym wyrokiem"
- Państwo stworzyliście super produkt na kampanię wyborczą, gdzie nie trzeba będzie mówić o zbożu i żywności sprowadzanej z Ukrainy, o drożyźnie, o inflacji, bo będziecie mieli swoją pseudokomisję - mówiła.
Piasecki zapytał potem Horałę, czy "podpisuje zobowiązanie", że nie będzie przerywał innym gościom. - Nie. Jeśli obraża się mordowane ofiary, to nie mogę siedzieć cicho - odparował.
Horała broni "lex Tusk"
Sam wiceminister bronił ustawy nazywanej "lex Tusk". Podkreślał jednak, że w PiS nie ma jeszcze rozstrzygnięcia, co począć z nowelizacją zaproponowaną przez Andrzeja Dudę. - Myślę że sporo rozwiązań z tej propozycji pana prezydenta jest jak najbardziej do przyjęcia. Jedyną wątpliwość miałbym co do usunięcia środków zaradczych - powiedział.
Horała przekonywał także, że sprawą badania wpływów rosyjskich nie mogłaby się zająć komisja sejmowa, gdyż jej działalność byłaby zakłócona przez wybory, a poza tym mogliby w niej zasiadać tylko posłowie, a nie np. konkretni eksperci. - Stąd koniecznie powołanie osobnego organu - mówił.
Prezydent chce nowelizacji "lex Tusk"
29 maja prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 i zapowiedział, że w trybie kontroli następczej skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. 30 maja ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw, a 31 maja weszła w życie.
W piątek 2 czerwca prezydent poinformował o przygotowaniu projektu nowelizacji tej ustawy i tego dnia projekt trafił do Sejmu. Andrzej Duda zaznaczył, że w jego projekcie jest zapis, iż w komisji ds. badania wpływów rosyjskich nie mogą zasiadać parlamentarzyści, znoszone są środki zaradcze zapisane w obecnej ustawie (to m.in. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat), a głównym przedmiotem stwierdzenia komisji będzie uznanie, że dana osoba nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym. Ponadto odwołanie od decyzji komisji ma być kierowane do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Komisja Europejska nie czekała na przyjęcie proponowanej nowelizacji "lex Tusk", tylko ogłosiła rozpoczęcie procedury naruszeniowej.
Czytaj więcej: