Snyder: Putin wykorzystał niemieckie poczucie winy
Władimir Putin wykorzystał do celów politycznych niemieckie poczucie winy. Niemcy szukali rozgrzeszenia za zbrodnie faszyzmu u Rosjan, którzy sami są faszystami – uważa historyk Timothy Snyder. Jak zaznacza, prawie wszystkie niemieckie zbrodnie miały miejsce na wschodzie Europy, dlatego niemiecka polityka pamięci była zawsze spleciona z polityką wschodnią (Ostpolitik), czasami nawet w "perwersyjny sposób".
28.05.2022 | aktual.: 28.05.2022 18:04
"Niemcy są najważniejszym państwem demokratycznym Europy, a być może całego świata. Niemcy są dumni ze swojego antyfaszyzmu i swojej polityki pamięci. Mają całkowitą rację uważając, że warunkiem demokracji jest regularna konfrontacja z historią, szczególnie z II wojną światową i Holokaustem" – pisze Snyder w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel". Historyk z Yale jest autorem znanej także w Polsce książki "Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem".
Jak zaznacza, prawie wszystkie niemieckie zbrodnie miały miejsce na wschodzie Europy, dlatego niemiecka polityka pamięci była zawsze spleciona z polityką wschodnią (Ostpolitik), czasami nawet w "perwersyjny sposób".
Wielu Niemców było w drugiej dekadzie XXI wieku przekonanych, że uzależnienie się od dostaw energii z "agresywnego, rewanżystowskiego, skrajnie prawicowego imperium" jest decyzją moralną. Ten sposób myślenia dominował do lutego 2022 roku, kiedy to Niemcy musiały przyjąć do wiadomości, że finansowały "jednoznacznie faszystowski rosyjski reżim", który prowadzi wojnę na wyniszczenie przeciwko sąsiadowi – Ukrainie, która w 1941 roku była celem niemieckiej agresji.
Wina czy odpowiedzialność
Zdaniem Snydera, z punktu widzenia moralności, Niemcy popełnili w minionych 30 latach czy nawet 50 latach poważny błąd "mieszając dwa pojęcia - winę i odpowiedzialność". Niemieckie poczucie winy za popełnione w II wojnie światowej zbrodnie stanowi "zaproszenie wobec innych do podkreślania tej winy i jej wykorzystania".
Spoglądając wstecz, Snyder uważa za zrozumiałe, iż kanclerz RFN Willy Brandt pojechał do Moskwy, aby uzyskać zgodę na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z krajami wschodnioeuropejskimi, przede wszystkim z NRD.
"Jednak uznanie Leonida Breżniewa za instancję mogącą udzielić Niemcom rozgrzeszenia było od początku problematyczne" – ocenił historyk. Sowiecka armia wkroczyła właśnie do Czechosłowacji 30 lat po ataku Wehrmachtu. Snyder przypomniał, że to właśnie Breżniew rusyfikował Ukrainę i kwestionował istnienie Paktu Ribbentrop-Mołotow.
Losy Ukrainy nie odgrywały zdaniem historyka ani dla Niemców, ani dla Sowietów żadnej roli. "Ukraina stała się niewidoczna" - podkreślił. Ukraina cierpiała w latach 30. i 40. wskutek "podwójnej kolonizacji" ze strony Moskwy i Berlina. Zbliżenie między Bonn i Moskwą (od lat 60.) wzmocniło jeszcze milczenie (o Ukrainie) – zwraca uwagę Snyder.
Rosjanie uznani za główne (po Żydach) ofiary wojny
Jego zdaniem, po upadku żelaznej kurtyny w 1989 roku, historyczne mity z czasów sprzed zjednoczenia Niemiec uległy wzmocnieniu. "Rosjanie uznani zostali za główne (po Żydach) ofiary wojny" – podkreślił.
Niemieccy politycy pielgrzymowali do Moskwy, żeby dostać tam absolucję (i gaz). Interesy z moskiewskimi autokratami usprawiedliwiano względami moralnymi. "Ukraińcy uważani byli za mącicieli, którzy zakłócają relacje" – dodał.
Mylenie odpowiedzialności i winy stało się rosyjską bronią. Rosyjska polityka pamięci, wykazująca faszystowskie cechy, jest zdaniem Snydera dokładnym przeciwieństwem niemieckiej kultury pamięci, ale dla Niemców nigdy nie stanowiło to problemu.
Putin wykorzystał niemieckie poczucie winy
Ponieważ kluczową kategorią była wina a nie odpowiedzialność, Niemcy nie pytali, jak Rosja obchodzi się ze swoją przeszłością – pisze historyk. "Putin i jego ludzie chętnie wykorzystywali niemieckie poczucie winy jako polityczny argument. W polityce wewnętrznej zarzut nazizmu skierowany był przeciwko wszystkim, którzy sprzeciwiali się Putinowi. W polityce zagranicznej ten zarzut miał za zadanie skłonić innych do robienia tego, co chce Putin" – tłumaczy autor.
"Tragedia minionych lat polega na tym, że Niemcy szukali rozgrzeszenia za swój faszyzm u ludzi, którzy najwidoczniej sami byli faszystami" – pisze Snyder.
Gdyby świadomość Paktu Ribbentrop-Mołotow była w niemieckiej polityce mocniej zakotwiczona, byłoby trudniej uzasadniać zakup gazu w Rosji argumentami moralnymi. Niemieckie pieniądze za surowce kopalne współfinansowały rosyjskie agresje w Europie Wschodniej – czytamy w "Spieglu". Jak podkreśla, niemiecka zależność od ropy i gazu była "świadomą polityczną decyzją"
Autor zwraca uwagę na to, że niektórzy Niemcy nie byli przygotowani na wojnę Rosji z Ukrainą. Silne impulsy powodowały, że w ofiarach wojny widzieli winnych konfliktu. Inni uważali, że najlepszym sposobem walki z faszyzmem jest kapitulacja.
W ocenie Snydera obecne postępy w niemieckiej debacie i niemieckiej polityce w przepracowaniu historii wobec Ukrainy "napawają optymizmem". Niemcy stoją przed szansą zerwania ze swoją kolonialną tradycją i znalezienia się w walce przeciwko faszyzmowi wreszcie po właściwej stronie – podsumowuje historyk.
autor: Jacek Lepiarz