Maleńkie wyspy doprowadzają Putina do wściekłości
Strategiczne położenie Wysp Alandzkich niepokoi Rosję. Wejście Finlandii do NATO może oznaczać zmianę dotychczasowego statusu autonomicznego terytorium Finlandii. Pozostające od ponad stu lat strefą zdemilitaryzowaną, mogłyby w razie konfliktu skutecznie blokować rosyjskie porty, pisze portal news.com.au
Sama decyzja Finlandii o dołączeniu do NATO spotkała się z groźbami ze strony Moskwy. Będzie ona miała prawdopodobnie daleko idące konsekwencje dla stosunków obu krajów. Jednym z problemów w relacjach dwustronnych jest obawa Kremla o status archipelagu Wysp Alandzkich.
Wyspy leżą u zbiegu Morza Bałtyckiego i Zatoki Botnickiej - pomiędzy Finlandią a Szwecją. Jednak podobnie jak pobliska szwedzka Gotlandia, ich strategiczne znaczenie sprawiło, że przez ponad sto lat znajdowały się w centrum rosyjskiej uwagi dyplomatycznej i wojskowej.
Wyspy Alandzkie starały się o niepodległość w ramach Ligi Narodów w latach dwudziestych XX wieku, wkrótce po tym, jak Finlandia uzyskała niepodległość od Rosji w 1917 roku. Ogłoszone zostały strefą zdemilitaryzowaną, niepodległości nie uzyskały. Archipelag pozostał pod władzą zwierzchnią Helsinek.
Perspektywa przystąpienia Finlandii do NATO wywołała pytania, czy wyspy zachowają swój status - zwłaszcza, że Helsinki są odpowiedzialne za bezpieczeństwo tego obszaru.
Oliwy do ognia dolał w ostatnim czasie przewodniczący fińskiego parlamentu Matti Vanhanen, który stwierdził, że stała obecność wojsk na wyspach pomogłaby w obronie przed i ewentualną inwazją. Sprzeciw wobec takiego rozwiązania zgłosił już rosyjski konsulat w stolicy Wysp Alandzkich, Maarianhaminie.
Finowie stracą dostęp do Kanału Saimiańskiego?
Kolejną problematyczną kwestią w relacjach dwustronnych jest Kanał Saimiański, który na mocy obowiązującej do 2063 roku umowy między Finlandią a Rosją Helsinki mogą użytkować. Kanał jest ważny dla gospodarki południowo wschodniej części kraju, gdyż nim spławiane są towary z tego regionu, które dalej przez Bałtyk mogą być eksportowane w świat.
Moskwa już zapowiedziała, że przyjrzy się umowie. - Co się z tym teraz stanie? Zobaczymy - zapowiedział ambasador Moskwy przy UE Władimir Czyżow w rozmowie z RuNews24.
Zobacz też: Tak Łukaszenka pomaga Putinowi. Ekspert wymienia
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski