Śmierć chirurga po 24‑godzinnym dyżurze. Dyrektor komentuje: jest mi bardzo przykro
- Rano zgłosił, że źle się czuje. Nikt go nie zmuszał, żeby poszedł na Szpitalny Oddział Ratowniczy - komentuje sprawę śmierci chirurga we włoszczowskim szpitalu dyrektorka Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie Joanna Ochał. Mężczyzna zmarł niedługo po tym, jak skończył 24-godzinny dyżur.
- Nie wiem, czy się gdzieś leczył wcześniej - powiedziała w rozmowie z portalem echodnia.eu dyrektorka placówki. Chirurg, który zmarł w poniedziałek, skończył 24-godzinny dyżur na oddziale i miał rozpocząć następny, tym razem na SOR.
- Rano zgłosił, że źle się czuje. Nikt go nie zmuszał, żeby poszedł na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Później, jak się dowiedziałam, pan doktor zasłabł, musieli się nim zająć koledzy lekarze, był reanimowany - opisuje Ochał. Mężczyznę przetransportowano karetką na oddział kardiologiczny szpitala w Końskich.
- Z tego, co wiem, był przytomny i był z nim kontakt w karetce. Z informacji, które posiadam, zmarł w szpitalu w Końskich, podczas zabiegu operacyjnego - dodaje dyrektor ZOZ we Włoszczowie.
Zarząd powiatu jest zaniepokojony
Ochał w rozmowie z portalem zauważa, że chirurg w ostatnim czasie nie miał zbyt wielu dyżurów i nikt nie zgłaszał jej, że ma problemy ze zdrowiem. - Jest mi bardzo przykro, że doszło do takiego nieszczęśliwego zdarzenia z udziałem naszego pracownika - stwierdziła.
Szczegóły tej sprawy chce poznać zarząd włoszczowskiego powiatu.
- W środę chcemy zaprosić panią dyrektor na posiedzenie zarządu powiatu, żeby wyjaśniła nam, jak doszło do tego nieszczęśliwego zdarzenia, które dotknęło boleśnie nie tylko rodzinę tego doktora, ale również środowisko lekarskie i nas, samorządowców - powiedział echodnia.eu starosta Jerzy Suliga i dodał, że lekarz przepracował w tym szpitalu ponad 30 lat.
Rozbieżne opinie
Z informacji portalu kielce.wyborcza.pl wynika, że mężczyzna zgłosił administracji szpitala, że źle się czuje, ale "administracja placówki nie przyjmowała tego do wiadomości".
Lekarze mieli skarżyć się na przepracowanie już wcześniej, a anestezjolodzy spędzali w pracy po kilka dni.
Dyrektor szpitala Joanna Ochał w rozmowie z portalem stwierdziła, że nic jej nie wiadomo na temat takich problemów.
Źródło: echodnia.eu