Słowik: Podwyżki dla polityków w fatalnym stylu [OPINIA]
Prezydent posłom, posłowie - prezydentowi. Wszystko w wakacje, w ekspresowym trybie, bez jakichkolwiek konsultacji. A ci, którzy za to zapłacą, czyli ogół obywateli, mogą jedynie ponarzekać.
02.08.2021 18:02
Nie istnieje dobry czas na przyznawanie podwyżek politykom. Bądź co bądź mówimy o pieniądzach dla grupy zawodowej, której działalność większość Polaków ocenia negatywnie. A dodatkowo twierdzimy najczęściej, że klasa polityczna - posłowie, senatorowie, ministrowie, premier czy prezydent - otrzymuje co miesiąc bajońskie sumy. I choć ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością (więcej od posła zarabia pracownik przeciętnej warszawskiej korporacji), to powoduje, że temat podwyżek dla polityków jest drażliwy.
Rządzący podeszli jednak do niego w sposób karygodny, zupełnie lekceważąc ludzkie odczucia. Zohydzają w ten sposób sprawę, którą niektórzy mogliby poprzeć. By daleko nie szukać: opowiadałem się wielokrotnie za podwyżkami dla polityków, bo sytuacja, w której zarabiają mniej niż menedżerowie średniej wielkości firm, jest moim zdaniem niewłaściwa. Ale sposób, w jaki właśnie te podwyżki są przyznawane, powoduje, że się przeciwko tej zmianie buntuję.
Spójrzmy bowiem na fakty
Po pierwsze, o podwyżkach dla posłów dopiero co zdecydował prezydent. Podpisał on rozporządzenie, które spowodowało, że o podniesieniu płac dla parlamentarzystów nie muszą decydować oni sami. A o podwyżce dla prezydenta decydować lada moment będą posłowie (jest już projekt ustawy). W efekcie mogą wszyscy udawać, że oni jedynie biorą to, co dał ktoś inny.
Przypomnijmy krótko: podwyżki dla parlamentarzystów sięgają 60 proc. i po nich zarobią oni, wliczając nieopodatkowaną dietę, po 16 tys. zł miesięcznie. Uposażenie prezydenta z kolei sięgnie 25 tys. zł miesięcznie.
Po drugie, projekt ustawy zakładający podwyżkę dla głowy państwa jest projektem poselskim, wykorzystującym ekspresową ścieżkę. Nie przeprowadzono żadnych konsultacji, nie powstała ocena skutków regulacji. Ot, Prawo i Sprawiedliwość wymyśliło, więc wszyscy morda w kubeł. A być może w toku opiniowania projektu ktoś niekwestionujący samej idei ustawy dostrzegłby jakiś błąd legislacyjny? Tym się jednak rządzący nie przejmują, bo zdanie obywateli ich nie interesuje.
Zobacz też: Podwyżki dla posłów w pandemii? "To jest niesmaczne"
Po trzecie, cała operacja realizowana jest w środku sezonu urlopowego, gdy wielu Polaków wypoczywa. Można odnieść wrażenie, że politycy celowo wybrali taki termin, by ograniczyć społeczny gniew.
Po czwarte wreszcie, podwyżki dla polityków są uzasadniane w kuriozalny sposób. Przykładowo premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że w całej sprawie "nie ma nic nadzwyczajnego - tylko potraktowanie parlamentarzystów tak jak każdej innej grupy zawodowej".
Rodzi się tu pytanie, w których grupach zawodowych jednym ruchem długopisu przyznawane są podwyżki o 60 proc.? Bo u pielęgniarek czy ratowników medycznych, którym niedawno biliśmy wszyscy brawa, takich rewolucji w wynagrodzeniach nie ma.
Przypomnę, że rząd dopiero co postanowił zamrozić pensje w administracji publicznej na 2022 r. (oznacza to, że pracownicy budżetówki w 2022 r. otrzymają tyle samo, co dostają w 2021 r.). Uzasadniano to m.in. pandemią koronawirusa.
Bałamutny jest też argument, że dzięki podniesieniu płac do polityki będą garnąć się lepsi specjaliści. Wielokrotnie już widzieliśmy, że świat polityki to miejsce, gdzie decydują nie kompetencje w danych dziedzinach, lecz umiejętności w jednej – przepychaniu się na listach wyborczych.
W sprawie podwyżek chodzi więc bardziej o styl niż o to, co znajduje się w nowych przepisach. Gdyby rząd z otwartą przyłbicą przedstawił projekt podniesienia pensji politykom, wyznaczył termin na konsultacje i nie kłamał, że wszystkim wiedzie się tak dobrze - byłbym za. Sądzę bowiem, że np. wiceministrowie finansów czy rozwoju, którzy decydują o kształcie przepisów istotnych dla milionów ludzi, powinni być bardzo dobrze wynagradzani.
Dziś jednak warto być przeciw. Należy bowiem protestować przeciwko patologizacji procesu legislacyjnego.
Przeczytaj też: