Śledztwo ws. Bartłomieja Misiewicza przedłużone. "Zastanawiają się, co dalej robić"
Postępowanie wobec Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika ministra obrony narodowej, trwa już ponad rok. Zostało przedłużone o kolejne pół. Powód? Jest oficjalny i nieoficjalny.
Prokuratura o pół roku przedłużyła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza - donosi RMF FM. Jeśli nic się nie zmieni, do końca sierpniu ma zapaść decyzja ws. byłego rzecznika ministra obrony narodowej.
Śledczy tłumaczą, że w postępowaniu jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Według nieoficjalnych informacji, śledczym ma nie zależeć na zbyt szybkim kończeniu prac. "Wygląda to tak, jakby po pierwszym zapale stracili moc i zastanawiali się, co dalej robić" - podaje radio, powołując się na osobę znającą sprawę.
Rozmówca RMF FM zwraca uwagę, że "sprawa wyhamowała", kiedy w czerwcu 2019 r. Misiewicz wyszedł na wolność.
Zobacz też: Zamieszanie wokół Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. "PiS może zyskać na atakach na nią"
Sprawa Bartłomieja Misiewicza
Przypomnijmy, że Misiewicz został zatrzymany przez CBA 28 stycznia 2019 roku. Usłyszał m.in. zarzuty korupcyjne. Jest też podejrzany o działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Przeczytaj również: Są pierwsze zdjęcia Bartłomieja Misiewicza po wyjściu z aresztu
Poza nim Biuro zatrzymało także byłego posła Mariusza Antoniego K., byłego członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Radosława O., oraz dwóch byłych dyrektorów PGZ S.A. i byłą pracownicę Ministerstwa Obrony Narodowej. Zatrzymań dokonano w związku ze śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.
Popularność Bartłomieja Misiewicza
Misiewicz podobno już nie chce być politykiem. - Ma w planach uczęszczanie na warsztaty aktorskie. Chce zostać aktorem, chce grać w filmach - dowiedział się "Super Express".
Mimo niedługiego epizodu z polityką, Misiewicz stał się bardzo popularny. Po nocnym wejściu do centrum eksperckiego kontrwywiadu NATO media rozpisywały się o wizycie Misiewicza w klubie w Białymstoku. Miał tam stawiać kolejki wszystkim w barze, podrywać studentki, a nawet oferować pracę w MON. Co więcej, miał mu towarzyszyć ochroniarz, który twierdził, że jest członkiem Żandarmerii Wojskowej.
Następnie został członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek Skarbu Państwa. Nie przeszkadzało w tym to, że Misiewicz nie przeszedł kursu dla członków rad i nie ukończył studiów. W końcu pożegnał się z MON-em. W kwietniu pojawiła się informacja, że rozpoczął pracę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, a jego wypłata miała wynosić nawet 50 tys. zł. Jego zarobki w MON też były imponujące.
Ostatecznie z polityki Misiewicz odszedł w kwietniu. Jego członkostwo w PiS zawiesił lider ugrupowania Jarosław Kaczyński, który powołał w tej sprawie specjalną komisję. 13 kwietnia Marek Suski, Karol Karski i Mariusz Kamiński przesłuchali Misiewicza i orzekli, że brakowało mu odpowiednich kwalifikacji, by pełnić funkcje administracji publicznej i działać w sferze publicznej.
Przypomnijmy, że Misiewicz otrzymał Złoty Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Salutowali mu też żołnierze. W sierpniu w mediach pojawiło się z kolei zdjęcie monety pamiątkowej z im. Bartłomieja Misiewicza.
Nazwisko Misiewicza powróciło po przerwie, kiedy pojawiła się informacje, że założył firmę BBM, która ma zajmować się m.in. doradztwem, realizowaniem kampanii reklamowych oraz organizacją uroczystości.
Źródło: RMF FM
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl