PublicystykaSLD idzie na ostro. Chce być bardziej "pisowski" niż PiS, ale antyklerykalny jak nikt

SLD idzie na ostro. Chce być bardziej "pisowski" niż PiS, ale antyklerykalny jak nikt

Włodzimierz Czarzasty na ostatniej konwencji SLD sweter politycznego emeryta zamienił na garnitur partyjnego lidera. Jego ugrupowanie powoli wślizguje się na sondażowe podium i również przybiera inne szaty. Tym razem mocno antyklerykalne.

SLD idzie na ostro. Chce być bardziej "pisowski" niż PiS, ale antyklerykalny jak nikt
Źródło zdjęć: © PAP
Michał Wróblewski

"Rozpoczynamy walkę o elektorat utracony z naszej winy" - szumnie zapowiedział na sobotniej konwencji Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty.

W przemówieniu przewodniczącego dało się wyczuć zarówno pokorę, jak i pewność siebie rosnącą wprost proporcjonalnie do liczby kolejnych sondaży, które wskazują, iż SLD ma realną szansę na powrót do Sejmu. 10 proc. poparcia dla Sojuszu, na które wskazują ostatnie badania, pokazuje, iż postkomuniści dla jednych, a postPZPR-owcy dla drugich, ze wsparciem młodych, acz doświadczonych już "wilków" w stylu Krzysztofa Gawkowskiego, mają już dziś solidną bazę wyborczą. Chcą ją nie tyle poszerzać, ile utrzymać. I "dojechać" z nią do wyborów parlamentarnych w 2019 r. Pomóc ma w tym wyraźna zmiana akcentów. SLD przyjął silnie antyklerykalny rys, co może zaskakiwać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, iż eseldowcy miewali całkiem niezłe, determinowane pragmatyzmem, a nie ideologią relacje z Kościołem, a walka z tą instytucją "zarezerwowana" była dla tzw. "nowej lewicy", która stawia na kwestie obyczajowe/światopoglądowe i na tym konsekwentnie buduje swoją tożsamość.

SLD zabija ruchy robaczkowe na lewicy

Czarzasty chce, by SLD pod jego przywództwem nabrał wyrazistości. Stąd nawoływania do "renegocjowania", a jeśli to się nie uda, to "zerwania konkordatu", "ujawnienia i opodatkowania" dochodów Kościoła i "kleru" czy wyprowadzenia religii ze szkół. Polacy w większości chcą wyraźnego rozdziału Kościoła od państwa i to do nich zwraca się z ofertą Czarzasty. "Nowa lewica" nie potrafiła przebić się z tym przekazem, zresztą oprócz partii Razem nie ma żadnego innego ugrupowania po lewej stronie, które zagospodarować by mogło "nie-kościelny" elektorat.

SLD zaczyna mówić o prawie do aborcji („Odpieprzcie się od kobiet także w tej sprawie!”, grzmiał na konwencji Czarzasty), o dostępie do in vitro, o związkach partnerskich. O sprawach, które żywo interesują ludzi, a których nie załatwi dla nich konserwatywna Platforma z niedookreśloną światopoglądowo Nowoczesną. Sojusz stawia na silny przekaz wolnościowy. Stąd słowa Czarzastego z ostatniej konwencji: "Koniec z zakłamaną tezą, że wszystkie sprawy socjalne zabrał PiS, a związane z systemem wartości zabrała PO. Damy wam wszystko to, co daje wam PiS i nie zabierzemy wam tego, co PiS wam zabiera". Widać, iż sformułowanie to było starannie przemyślane i przygotowane.

Lider SLD wie też, że walczy o tych wyborców, którzy w rozdrobnionej, rozbitej wręcz "nowej lewicy" nie widzą szansy. Skrajnie lewicowa (by nie powiedzieć - lewacka) partia Razem to wciąż dla wielu polityczne ekstremum, ugrupowanie z potencjałem 2-4 proc. Inicjatywa Polska? Stowarzyszenie, którego przewodnicząca Barbara Nowacka to raczej polityk telewizyjny niż - mówiąc językiem piłkarskim - "gryzący trawę" i budujący z determinacją i zaangażowaniem lokalne struktury lider. SLD jawi się dziś jako jedyna szansa dla lewicy na wejście do Sejmu. Nawet jeśli Sojusz miałby być dla wielu wyborców szeroko pojętej lewicy tzw. mniejszym złem. Dziś to Czarzastemu się chce, a nie jego młodszym koleżankom i kolegom z lewej strony sceny politycznej. Tym właśnie - swoją aktywnością i "parciem" na wynik - może do siebie przekonać ludzi, którym było raczej dotąd bliżej do młodszego pokolenia lewicy

Postkomunizm nie razi

Wciąż solidną bazą wyborczą dla partii Czarzastego są ludzie z ciągle silnym sentymentem do czasów PRL, a także ci, którzy - wskutek działalności w ramach struktur poprzedniego systemu - są przez obecną władzę pozbawiani przysługujących im dotąd praw. SLD oczywiście uderza w PiS z powodu ustaw dezubekizacyjnej i degradacyjnej (tej ostatniej nie udało się ostatecznie przeprowadzić).

Partia ta nie wstydzi się swoich postkomunistycznych korzeni, nie udaje, że jest "nowoczesną socjaldemokracją stawiającą wyłącznie na przyszłość". Skoro problemem dla PiS nie są postPZPR-owcy w stylu Stanisława Piotrowicza, to dlaczego SLD miałoby się odcinać od swojej historii?

- Nie zgodzimy się, by ludziom, którzy byli aktywni zawodowo do 1990 r., były odbierane ich prawa nabyte, by byli wyśmiewani, odzierani z honoru, dlatego stanęliśmy po stronie służb mundurowych, wojska - tłumaczył w weekend Czarzasty. W tę kwestię zresztą mocno zaangażowała się także Monika Jaruzelska, która niedawno weszła do polityki i zadeklarowała gotowość startu w wyborach samorządowych. To dodatkowy punkt dla Sojuszu.

Czarzasty dba o struktury

- Ja i Włodzimierz Czarzasty przejechaliśmy prawie 170 tys. kilometrów, odwiedziliśmy wszystkie 16 rad wojewódzkich i ponad 160 organizacji powiatowych. Struktury to ludzie, których znamy, i których pracę widzieliśmy w ich gminach, powiatach i województwach - podkreślał na sobotniej konwencji sekretarz generalny SLD.

Liderzy Sojuszu zdają sobie sprawę, jak bardzo terenowe objazdy po Polsce i dopieszczanie działaczy (których SLD ma najwięcej zaraz po PSL i PiS) są istotne nie tylko w kampanii. To niezwykle żmudna robota, ale długofalowo przynosząca wymierne efekty. Ludzie się mobilizują, liczą szable, a morale rosną, gdy rosną sondaże. Partia to także pieniądze - SLD dostaje kilka milionów złotych subwencji rocznie. Żadne inne ugrupowanie po lewej stronie nie może liczyć na taką kasę. Jest zatem za co robić kampanię.

Bardziej pisowscy niż PiS

A propos pieniędzy i obietnic wyborczych - Sojusz oczywiście nie zapomina o "socjalu". Chce być jeszcze bardziej "pisowski" niż PiS. – Wiele jest do zrobienia, kwota wolna, umowy śmieciowe, osoby starsze, niepełnosprawni, służba zdrowia, zrównanie poziomu płac mężczyzn i kobiet – wyliczał Czarzasty na konwencji SLD. – Jeśli wejdziemy do Sejmu, a wejdziemy, wszystkie sprawy socjalne, na które będzie pokrycie w budżecie, zostaną utrzymane – dodawał. Stwierdził, że najniższa emerytura, renta i pensja powinny być zrównane. To odważne i przyciągające uwagę postulaty.

Rządy PiS pokazują, jak ważne są dla wyborców kwestie społeczne. To dzięki nim PiS wciąż jest na fali. Czy znajdzie się na niej miejsce dla SLD? Być może. Pod warunkiem, że powtarzać się będą sytuacje jak z protestem niepełnosprawnych, gdy okazało się, że pieniędzy w budżecie wcale nie jest tak dużo. Kolejne grupy społeczne będą upominać się o swoje. I kolejne będą odbijać się od ściany. To tych wyborców będzie przytulać Włodzimierz Czarzasty.

O ile znów nie założy sweterka politycznego emeryta.

Źródło artykułu:WP Opinie
kampaniawyborywłodzimierz czarzasty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)