Sławomir Cenckiewicz odpowiada Lechowi Wałęsie: dokumenty posiadam. I chętnie przekażę ABW
Ostra odpowiedź historyka na pytania byłego prezydenta. "Należy mieć odwagę, by się po raz pierwszy skonfrontować z bezprawiem uprawianym przez Żywą Legendę i Dobro Narodowe" - tłumaczy Cenckiewicz.
"Panie Cenckiewicz, to Pan za tą sprawą stoi, a kto stoi za Panem?" - zapytał w swoim poście na Facebooku były prezydent Lech Wałęsa. Poprosił też Sławomira Cenckiewicza, historyka, biografa byłego prezydenta i członka kolegium IPN o publiczną odpowiedź na kilka "prostych pytań".
"Panie Cenckiewicz, dlaczego Pan broni interesy SB-? Dlaczego nie ujawniasz w swojej propagandzie prawdziwych niekorzystnych działań SB? Dlaczego dajesz wiarę w kłamliwe spreparowane wersję SB- eckie?. Jakie dowody do Pana przemówią" - pisze Wałęsa (zachowano pisownię oryginalną - przyp. red).
Lech Wałęsa na celowniku ABW
O co chodzi? W styczniu Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że z opinii biegłych grafologów Instytutu Sehna w Krakowie, dotyczącej teczek TW "Bolek" odnalezionych w domu wdowy po generale Czesławie Kiszczaku wynika, że zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisał Wałęsa.
Były prezydent wciąż jednak twierdzi, że z SB nie współpracował. Od kilku miesięcy publikuje w sieci materiały, które - jego zdaniem - mają dowodzić, że nie był TW. Kilka dni temu opublikował na swoim profilu dokument, którego mieć nie powinien: pochodzące z 1990 roku pismo ówczesnego szefa delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Gdańsku, kapitana Adama Hodysza do szefa UOP Andrzeja Milczanowskiego. Dokument, opatrzony klauzulą "tajne", dotyczy zakupu przez Służbę Bezpieczeństwa nieruchomości obok posiadłości Wałęsy w Zdunowicach (woj. pomorskie). Nieruchomość ta miała służyć prowadzeniu "kontroli operacyjnej" Wałęsy.
Sprawą, jak poinformował Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, zajęło się ABW. Agencja skierowała w tej sprawie pismo do Prokuratury Krajowej, bo w jej ocenie "należy rozważyć wszczęcie śledztwa w związku z podejrzeniem popełnienia czynu z art. 265 paragraf 1 kodeksu karnego". Paragraf ten dotyczy ujawnienia lub wykorzystania wbrew przepisom ustawy informacji niejawnych o klauzuli "tajne" lub "ściśle tajne". Grozi za to od 3 miesięcy do lat 5 lat więzienia.
Decyzję w sprawie śledztwa ma podjąć prokuratura.
Nowa opinia biegłych ws. teczki TW "Bolka"
Tymczasem pełnomocnik Wałęsy, mec. Jan Widacki ujawnił, że dysponuje opinią grafologów z katedry kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, którzy podważają ustalenia biegłych z Instytutu Sehna w Krakowie. Natychmiast poinformował o niej na swoim profilu Lech Wałęsa, zwracając się do Cenckiewcza słowami: "Prawda zwycięży".
Cenckiewicz nie pozostał mu dłużny. Natychmiast odpisał na Twitterze, a następnie na swoim profilu na Facebooku. W oświadczeniu składającym się z czterech punktów podkreślił, że informacja o "zakwestionowaniu opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych jest pozbawiona logicznych podstaw".
Także i tym razem autor biografii byłego prezydenta postanowił odpowiedzieć Wałęsie.
Cenckiewicz: megalomania, która każe Żywej Legendzie nazwać siebie samego "bohaterem Narodowym"
"Lech Wałęsa napisał do mnie wczoraj, czyli - cytując sam Żywy Pomnik - do "śmiecia", "pierd...wnuczka SB-ka", list z pytaniami" - zaczyna swój post Cenckiewicz. "Zapominając o powyższej formie sprzed dwóch miesięcy żąda odpowiedzi, chociaż to wszystko dawno już zostało opisane" - pisze historyk.
Przyznaje, że najbardziej podoba mu się fragment postu Wałęsy, w którym ten zastanawia się, dlaczego wdowa po Kiszczaku, która ujawnienie teczek tłumaczyła kłopotami finansowymi, "nie przyszła z tym do mnie do bohatera Narodowego miała szanse na większe pieniądze niż w IPN".
"Wszystko się w nim zawiera: megalomania, która każe Żywej Legendzie nazwać siebie samego 'bohaterem Narodowym', oraz widzenie świata przez pryzmat pieniędzy i przekupstwa. To charakterystyczne cechy Dobra Narodowego, które pozwoliły mu trwać w niezłomności" - ocenia Cenckiewicz.
Cenckiewicz: bezprawie uprawiane przez Żywą Legendę i Dobro Narodowe
W kolejnym poście Cenckiewicz przypomina o zainteresowaniu ABW ostatnim ujawnionym przez Wałęsę dokumentem i o tłumaczeniu Wałęsy, który przekonuje, że nie ma oryginału, ale jedynie ksero listu.
"Mam nieco dłuższą pamięć. Wiem, że Wałęsa publikował też inne dokumenty, w tym nie tylko kserokopie. Przejrzałem swoje archiwum i znalazłem nawet "print screeny" z 18 lipca 2010 r." - pisze historyk i zamieszcza w poście oba dokumenty, z których jeden - jak wspomina - Wałęsa usunął, po tym jak Krzysztof Wyszkowski złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
"A zatem skoro wyjaśniamy sprawę z ostatnich dni, to warto wrócić także do dokumentów, które Wałęsa publikował też wcześniej. To musi być pokaźne archiwum..." - pisze Cenckiewicz i dodaje, że należy mieć odwagę, "by się po raz pierwszy skonfrontować z bezprawiem uprawianym przez Żywą Legendę i Dobro Narodowe".
To zapewne nie jest koniec tej dyskusji. Co jeszcze ujawnią obie strony?