IPN: teczka TW "Bolka" dotyczy Lecha Wałęsy
Przedstawiona przez Instytut Pamięci Narodowej ekspertyza teczki TW "Bolka" potwierdza współpracę Lecha Wałęsy z SB. Biegli stwierdzili, że pismo "Bolka" jest tożsame z pismem Lecha Wałęsy. - Nie zamierzamy usuwać Lecha Wałęsy z historii Polski. Ocena Lecha Wałęsy ulega zmianie - powiedział prezes IPN Jarosław Szarek. - Lech Wałęsa może złożyć wnioski i zastrzeżenia do opinii biegłych w sprawie teczki TW "Bolek" - dodał szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.
31.01.2017 | aktual.: 31.01.2017 11:11
- Sprawa podjęcia współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa wydaje się bezdyskusyjna - mówił we wtorek prezes IPN Jarosław Szarek. Jak powiedział, świadczy o tym m.in. ekspertyza Instytutu Sehna ws. dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek".
Prezes IPN był pytany, czy obecnie po ekspertyzie teczki TW "Bolek, można powiedzieć jednoznacznie, bez cienia wątpliwości, że Lech Wałęsa, był tajnym współpracownikiem "Bolkiem". - Co do stwierdzenia, czy Lech Wałęsa podjął współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, wobec tego, co już ówcześnie mówiłem, wobec publikacji tej książki ("SB a Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka)
i dzisiaj przekazanej państwu ekspertyzy, ta sprawa wydaje się bezdyskusyjna - powiedział Szarek na konferencji dot. opinii biegłych ws. teczki TW "Bolek".
Jak zastrzegł, mimo tego, zaprasza dziennikarzy do archiwum IPN, do przejrzenia dokumentów. - Państwo, jako dziennikarze, są obok historyków grupą uprzywilejowaną, że możecie się ze wszystkimi tymi materiałami zapoznać i sami sobie na ten temat wyrobić zdanie - zaznaczył Szarek.
"Książka 'SB a Lech Wałęsa' dowodzi, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB"
Prezes IPN, otwierając konferencję przypomniał, że od samego początku IPN prowadził badania nad historią Solidarności i wydał kilkadziesiąt książek o historii związku. Przypomniał też o książce "SB a Lech Wałęsa" z 2008 roku Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
- Prowadząc długotrwałe badania zebrali materiały na podstawie, których okazało się, że od 29 grudnia 1970 roku do 19 czerwca 1976 roku późniejszy przywódca Solidarności Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa zarejestrowanym pod kryptonimem Bolek - powiedział Szarek.
- Donosił na swych kolegów i brał za to wynagrodzenie. To zostało w tej książce w 2008 roku udowodnione - podkreślił prezes IPN, dodając, że książka ta wywołała wobec autorów "kampanię nienawiści" wobec Instytutu Pamięci Narodowej i jego autorów.
- Nie ma wątpliwości, w tym czasie (po 1980 roku - przyp. red.), dla Polaków Lech Wałęsa był symbolem Solidarności. Tylko pamiętajmy, że Solidarność to nie tylko Lech Wałęsa - zaznaczył Szarek.
- On był tą marką rozpoznawalną. Pamiętajmy, że latem 1981 roku na pierwszym krajowym zjeździe Solidarności Lech Wałęsa zdobył 55 procent głosów, czyli trzech pozostałych kandydatów zdobyło 45 procent głosów - przypomniał. - Dziś patrzymy na Solidarność, jak na monolit, a już wtedy te podziały wewnątrz Solidarności zaczęły narastać - zauważył prezes IPN.
- Nie zamierzamy usuwać Lecha Wałęsy z historii Polski. Ocena Lecha Wałęsy ulega zmianie. Dzisiaj można to powiedzieć, nie ma żadnej od dnia dzisiejszego wątpliwości na temat współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Ta sprawa jest dzisiaj zakończona. Natomiast od dzisiaj można stawiać nowe pytanie (...) na ile to, że Lech Wałęsa podjął realnie tę współpracę na początku lat 70. determinowało jego decyzje w późniejszym czasie. W czasach pierwszych 16 miesięcy Solidarności, później w latach 80., a także po 1989 roku. To pytanie otwarte - ocenił Szarek.
Wałęsa roztrwonił swój kapitał?
- Przypominam, że w 1989 roku zdjęcie z Lechem Wałęsą było najlepszym elementem kampanii reklamowej komitetu obywatelskiego. Dzięki jego rozpoznawalności przedstawiciele Solidarności zdobyli w wyborach kontraktowych wszystko, co było do zdobycia - dodał.
Jak przypomniał Szarek, w wyborach prezydenckich w 1990 roku Wałęsa zdobył bezapelacyjne zwycięstwo. - Nikt później z kandydatów w wyborach prezydenckich nie zdobył takiej liczby blisko 11 milionów głosów - podkreślił.
- 10 lat później Lech Wałęsa ponownie przystępuje do kampanii prezydenckiej i w tym momencie zdobywa niecałe 200 tysięcy głosów, bodajże 170 tysięcy. To pokazuje, jak w społeczeństwie zmieniła się jego ocena. Mamy tutaj do czynienia z kilkoma elementami. Jest ten element lat 80., gdy Wałęsa był symbolem nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie - mówił Szarek, który przywołał jednocześnie słynne przemówienie Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, zaczynające się od słów "My, naród...".
- Lech Wałęsa jest w tym czasie marką równie rozpoznawalną, jak Solidarność. Obok Jana Pawła II jest najsłynniejszym żyjącym wtedy człowiekiem. W późniejszych latach, w czasie gdy Polacy nie wiedzą o jego współpracy z SB na początku lat 70., ten wielki kapitał bardzo szybko zostaje roztrwoniony - podkreślił historyk.
- Lech Wałęsa wchodzi na drogę, którą określiłbym samozniszczeniem, autodestrukcją. Tą drogą kroczy do dnia dzisiejszego zupełnie tracąc swój autorytet i niszcząc te zasługi, których nikt nie podważa - dodał. Szarek zwrócił uwagę także na to, jaki jest stosunek samego Wałęsy do współpracy z SB. - Znamy te setki jego wersji i oświadczeń - mówił.
Według biegłych zobowiązanie do współpracy z SB podpisał Wałęsa
- Z opinii biegłych wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB i pokwitowania odbioru pieniędzy podpisał Lech Wałęsa - poinformował na tej samej konferencji szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.
Jak tłumaczył Pozorski, Wałęsa podczas prowadzonego postępowania został przesłuchany w charakterze świadka. - Składając zeznania oświadczył: nigdy nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa, ani żadnym innym organem bezpieczeństwa PRL. Nigdy nie podpisałem żadnego donosu, nigdy nie otrzymałem żadnych pieniędzy od Służby Bezpieczeństwa i nie podpisałem żadnego pokwitowania - powiedział.
Jak podkreślił dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, "w trakcie czynności przesłuchania prezydentowi okazano: zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, datowane na 21 grudnia 1970 roku z nakreślonym odręcznie podpisem 'Lech Wałęsa - Bolek', 17 pokwitowań odbioru pieniędzy, podpisane 'Bolek' oraz 41 doniesień informacji, przekazanych przez tajnego współpracownika o kryptonimie 'Bolek'. Po okazaniu dokumentów świadek oświadczył: to nie moje pismo, nie brałem żadnych pieniędzy - zauważył.
Jednak, jak mówił Pozorski, ze sporządzonej opinii biegłych wynika, że to Lech Wałęsa podpisał zobowiązanie do współpracy z SB i pokwitowania odbioru pieniędzy. - Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązania o podjęciu współpracy z SB z 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. 17 odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazany funkcjonariuszom SB informacji zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę - powiedział.
"Wałęsa może złożyć zastrzeżenia do opinii biegłych"
Pozorski podkreślił, że Wałęsa występuje w śledztwie IPN ws. domniemanego fałszerstwa teczki "Bolka" jako pokrzywdzony. - Ma prawo zapoznać się z tą opinią. Ma prawo złożyć wnioski, zastrzeżenia. Prokurator będzie musiał odpowiedzieć na tę argumentację i podjąć stosowną decyzję - oświadczył Pozorski.
- Myślę, że w tej chwili jeszcze byłoby za wcześnie podjąć decyzję czy wpłynie odpowiednia decyzja o składaniu fałszywych zeznań - dodał. W śledztwie Wałęsa zeznawał, że nie podpisywał dokumentów z teczki TW "Bolek". Zaprzeczał też, by był tajnym współpracownikiem SB.
Według Pozorskiego, śledztwo będzie kontynuowane, bo opinię trzeba bardzo szczegółowo przeanalizować, a następnie "podjąć dalsze czynności".
Na wtorkowej konferencji prasowej w IPN Pozorski przypomniał, że orzeczenie Sądu Lustracyjnego o prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Wałęsy, że nie miał związków z SB, zapadło w 2000 roku.
- Bez wątpienia sąd w tamtym czasie nie dysponował kompletnym materiałem dowodowym - zaznaczył prokurator. Podkreślił, że prokurator biura lustracyjnego IPN nie ma już prawa złożyć wniosku do sądu o ponowną lustrację Wałęsy.
Zgodnie z ustawą lustracyjną z 2006 roku, postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej nie można wznowić po upływie 10 lat od uprawomocnienia się orzeczenia sądu w danej sprawie.
"W aktach 'Bolka' brak śladów przerabiania i kopiowania"
- Rękopisy dowodowe były obszerne, zapisy tekstowe też obszerne i liczne podpisy, brak śladów przerabiania lub kopiowania, pismo było naturalne, biegli nie stwierdzili żadnych zaburzeń motorycznych - powiedziała dyrektor Instytutu Sehna dr hab. Maria Kała. Jak dodała, "te wszystkie zapisy odzwierciedlały nawykowe cechy pisma wykonawców".
Kała poinformowała, że ekspertyza liczy 235 stron.
"To kłamstwo"
Były prezydent Lech Wałęsa neguje autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
- To kłamstwo - powiedział w sobotę były prezydent.
Ekspertyza teczki TW "Bolek"
Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
W dokumentach tych, które w 2016 roku znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, jest między innymi odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".
Prokuratura IPN w Białymstoku wszczęła śledztwo w lutym ubiegłego roku po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, między innymi pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym, jak w kwietniu Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego. Biegli Instytutu Sehna prowadzili badania z dziedziny pisma porównawczego dotyczące teczek TW "Bolek" od maja 2016 roku.