"Zacząłem ćpać jak miałem 15 lat". Takich historii są setki
Młodzież na odwyku i kolejne przypadki zatruć dopalaczami. To pokłosie kolejnej fali sprzedaży dopalaczy. Mimo akcji policji i sanepidu, nie udało się zwalczyć śmiertelnie niebezpiecznych substancji, a na Śląsku problem cały czas jest bardzo widoczny.
- Zacząłem ćpać, jak miałem 15 lat. Teraz mam 17 i staram się wyjść z dwuletniego cugu. Ale czasami biorę co jest pod ręką albo co dają koledzy. Mam tego dość, czuję jakby szpilki rozsadzały mi głowę. Mam halucynację, nie mogę spędzić nawet dnia na trzeźwo - mówi anonimowo mężczyzna w drodze do Domu Nadziei w Bytomiu, katolickiego ośrodka dla osób z problemami, gdzie młodzież stara się wyjść z nałogów - alkoholu, narkotyków, a ostatnio coraz częściej dopalaczy.
Restrykcyjne warunki panujące w ośrodku dają dużą skuteczność wyjścia "na prostą". Dlatego spotkany mężczyzna przekonuje dyrektora ośrodka, że chce spróbować. Rodzice chłopaka zapewniają, że będą go wspierać.
Takich osób, jak spotkany młody mężczyzna, na Śląsku są setki. Łatwość w dostępie do tzw. środków zastępczych (dopalaczy), rujnuje życie już na samym jego początku. Problem jest tak duży, że mimo szeroko zakrojonych akcji, używki cały czas pojawiają się w otoczeniu młodzieży i ani policja, ani sanepid nie mogą problemu zlikwidować, a poszkodowanych jest coraz więcej.
- W 2014 roku w województwie śląskim doszło do 602 zatruć środkami zastępczymi, z czego 508 osób zatrutych (84,4 proc.) wymagało leczenia szpitalnego. Najwięcej zdarzeń tego typu oraz interwencji medycznych dotyczących opisanego zjawiska wystąpiło w miesiącach letnich - poinformowała Wirtualną Polskę Beata Kempa, kierownik oddziału Promocji Zdrowia i Komunikacji Społecznej w katowickim sanepidzie.
- Największa liczba zatruć, bo aż 133 (22,1 proc.) wystąpiła na terenie nadzorowanym przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Wodzisławiu Śląskim. Biorąc pod uwagę wiek osób zatrutych można wyciągnąć wniosek, iż problem spożywania dopalaczy dotyczy głównie osób bardzo młodych - w grupie osób w wieku od 15 do 19 lat zatrucia stanowiły 34,4 proc. - dodaje Kempa.
Nie bez znaczenia jest miejsce powstawania dopalaczy. Jak wynika z rozmów z policją, duże skupisko powstawania środków zastępczych znajduje się w okolicy Tychów. Stamtąd używki rozjeżdżają się po całym regionie - od Cieszyna po Częstochowę.
- Gdyby podać dokładny skład używek i wytłumaczyć proces ich powstawania, każdy z nas zrobiłby to w domu w kilka dni. Część nastolatków wyszukała przepis w Internecie, produkują je sami, przez co robią sobie wielką szkodę. Wejść w narkotyki jest łatwo, ale wyjść... cholernie trudno. W pierwszym momencie kusi odlot, później pieniądze, które często bierze się szybko ze sprzedaży dopalaczy. Na końcu robi się coraz mniej ostrożnym i popełnia błędy. Na końcu wpadka - z nałogiem lub nielegalnymi narkotykami, za które już idzie się do więzienia - przestrzega jeden ze katowickich śledczych w rozmowie z WP.
Policja i sanepid cały czas starają się likwidować laboratoria i hurtownie dopalaczy, jednak łatwość ich pozyskania tworzy z interwencji błędne koło, a ofiar wciąż przybywa.
Jak podała Państwowa Inspekcja Sanitarna, tylko w województwie śląskim zarejestrowano cztery zgony osób po spożyciu środków zastępczych w 2014 roku.
Blisko śmierci była również 17-letnia dziewczyna, która w poniedziałek zatruła się kupionymi za 30 zł środkami odurzającymi. Po ich spożyciu, nastolatka najpierw była agresywna, a później straciła przytomność. Dzięki sprawnej interwencji lekarzy, udało się jej przywrócić funkcje życiowe.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .