Skandal w krakowskim szpitalu. Szef policji ma już wstępne ustalenia
Szef policji zapowiada, że kontrola ws. interwencji funkcjonariuszy dotyczącej pani Joanny skończy się w ciągu kilku dni. - Moje oczekiwanie jest takie, abyśmy do końca tego tygodnia zakończyli proces kontrolny sprawozdaniem i końcowymi wnioskami - powiedział gen. Jarosław Szymczyk.
Komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk był gościem Programu Pierwszego Polskiego Radia. Podczas rozmowy na antenie został zapytany o sprawę pani Joanny i budzącą liczne kontrowersje interwencję policjantów w jednym z krakowskich szpitali.
- Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie, natomiast mamy procedury w tego typu sytuacjach. Jesteśmy tą formacją, która podejmuje działania w przypadku uzyskania informacji o chęci popełnienia samobójstwa i nieważne, czy jest to droga telefoniczna, czy też droga internetowa - tłumaczył swoich podwładnych na antenie polskiego radia gen. Szymczyk.
Generał wskazał także, że kontrolerzy Biura Kontroli Komendy Głównej Policji zakończyli już swoje czynności w Krakowie. - Wrócili w nocy z piątku na sobotę do Warszawy. Przywieźli ze sobą bardzo dużą ilość materiałów, które częściowo już są przeanalizowane, częściowo będą jeszcze poddawane bardzo wnikliwej analizie pod kątem realizacji procedur, pod kątem podejmowania poszczególnych decyzji - wyjaśnił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Moje oczekiwanie wobec Biura Kontroli jest takie, abyśmy do końca tego tygodnia zakończyli proces kontrolny. Zakończyli go sprawozdaniem i końcowymi wnioskami - podkreślił. Dodał przy tym, że na ten moment "nic nie wskazuje na to, aby zakończyć te czynności kontrolne wnioskami natury dyscyplinarnej".
Sprawa pani Joanna
Sprawę pani Joanny pierwszy raz we wtorek 18 lipca nagłośniły "Fakty" TVN, wywołując falę oburzenia, szczególnie ze względu na zachowanie policji.
W czwartek komendant główny policji Jarosław Szymczyk na konferencji prasowej stwierdził, że w związku ze sprawą pani Joanny "zaatakowano jego ludzi". Zaprezentowane zostały następnie nagrania rozmów lekarki pani Joanny z dyżurnym numeru 112. Po tym wystąpieniu wylała się również fala komentarzy.
Kobieta zdradziła, że jakiś czas temu zdecydowała się na przyjęcie tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Pani Joanna o wszystkim poinformowała swoją lekarkę, a ta zawiadomiła policję. Następnie w szpitalu doszło do dramatycznych scen.
- Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć - ujawniła bohaterka materiału "Faktów". Kobiecie zabrano telefon, a mundurowi wypytywali także o jej laptop. - Ta interwencja mnie kompletnie złamała. Zniszczyła mnie - powiedziała kobieta.
O kluczowych wątkach w tej sprawie pisał szczegółowo dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.
Źródło: PAP, WP Wiadomości