Sensacyjne doniesienia. Putin szykował atak na azjatycką potęgę
Zanim Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę, planowała konflikt zbrojny z Japonią - poinformował agent FSB, cytowany przez Newsweek.com. Dwa kraje - delikatnie mówiąc - łączy szorstka przyjaźń. Z jednej strony zbliżają je interesy energetyczne, jednak w tle cały czas majaczy wątek wysp, o które spór powrócił wraz z wybuchem wojny w Ukrainie. Japonia po raz pierwszy od wielu lat upomniała się o obszar zajęty przez Rosję w 1945 r. Czy Rosja mogłaby zaatakować Japonię? - Byłoby to przecenienie własnych możliwości - mówi WP Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Wyciekła wiadomość, która została wysłana 17 marca przez agenta FSB - nazwanego Wiatrem Zmian - do Władimira Oseczkina, rosyjskiego działacza na rzecz praw człowieka. Oseczkin, szef Gulagu.net, przebywa obecnie we Francji.
"W sierpniu 2021 r. Rosja dość poważnie przygotowywała się do konfliktu zbrojnego z Japonią" - przekazał agent FSB. Zasugerował, że zamiast tego Rosja wybrała inwazję na Ukrainę kilka miesięcy później. List autorstwa informatora, opublikowany przez Osechkina, został przeanalizowany przez dziennikarza Christo Grozeva. Miał on pokazać wiadomości dwóm agentom FSB - nie jest jasne, czy byłym, czy obecnym. Według nich e-mail jest wiarygodny. "Bez wątpienia napisał go kolega" - mieli stwierdzić.
"Pewność, że kraje wejdą w fazę ostrej konfrontacji, a nawet wojny, była duża. Dlaczego ostatecznie wybrano Ukrainę, niech odpowiedzą inni" - czytamy w korespondencji.
Ponadto informator szczegółowo opisał ruchy rosyjskich śmigłowców, które przygotowywały się do ataku na Japonię. Uruchomiona miała zostać także rosyjska machina propagandy, a Japończycy być nazywani "nazistami".
Największy problem w stosunkach rosyjsko-japońskich
Od lat punktem spornym między Rosją i Japonią są Wyspy Kurylskie, które leżą między rosyjskim półwyspem Kamczatka a japońską wyspą Hokkaido. Chodzi o cztery wyspy: Iturup, Kunaszyr, Szikotan i Habomai. Spór o wyspy powrócił wraz z wybuchem wojny w Ukrainie. Japonia po raz pierwszy od wielu lat oficjalnie upomniała się o swój obszar, zajęty przez Rosję w 1945 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W lutym 1945 roku na konferencji jałtańskiej przywódcy koalicji antyhitlerowskiej zaplanowali, że ZSRR zaatakuje Japonię, pomagając tym samym Amerykanom, i odzyska w ten sposób Wyspy Kurylskie. Przypomnijmy, że rosyjsko-japoński układ z 1855 r. przyznawał wszystkie wyspy leżące na północ od Iturup Rosji. W 1875 r. Rosja zdecydowała się odstąpić Japonii pozostałą część Wysp Kurylskich w zamian za pełną władzę nad Sachalinem, którego południową połowę utraciła następnie w roku 1905 w wyniku wojny rosyjsko-japońskiej.
W sierpniu 1945 roku ZSRR zaatakował siły japońskie w Mandżurii, na Sachalinie i Kurylach, zajmując do 5 września cały archipelag. W czasie wojny były one zamieszkałe przez ok. 17 tys. obywateli Japonii. Ci z nich, którym nie udało się uciec przed wkroczeniem Armii Czerwonej, zostali wywiezieni na roboty przymusowe na Syberię i do Azji Środkowej.
W 1951 r. Japonia zrzekła się praw do Wysp Kurylskich. Dokument - jak utrzymuje strona japońska - nie dotyczył wysp Iturup, Kunaszyr, Szykotan i grupy wysp Habomai (odpowiednio w nazewnictwie japońskim - Etorofu, Kunashiri, Shikotan, Habomai). Wciąż stanowią one tereny sporne między państwami i jest to największy problem w stosunkach rosyjsko-japońskich. W 2005 r. Parlament Europejski uchwalił oficjalną rezolucję, w myśl której zarekomendowano, by zwrócono Japonii sporne terytoria. Rok później Władimir Putin zadeklarował chęć oddania Japonii wyspy wyspy Szykotan oraz wysp Habomai, co łącznie daje zaledwie 6 proc. spornego terytorium.
Cztery lata później w maju 2009 r. przyjęta została uchwała japońskiej Izby Reprezentantów, która nazwała Terytoria Północne "integralną częścią Japonii". Tego samego roku w lipcu ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podczas spotkania z japońskim premierem Tarō Asō stwierdził, że "decyzja podjęta przez parlament japoński odnośnie do uznania południowej części Wysp Kurylskich za «historyczne» tereny japońskie nie sprzyja atmosferze wzajemnego zaufania".
Rok później Miedwiediew jako pierwszy przywódca państwa rosyjskiego odwiedził terytorium będące przedmiotem sporu. Jego samolot wylądował na wyspie Kunaszyr. W wyniku tej wizyty Japonia czasowo odwołała swojego ambasadora z Moskwy.
W połowie czerwca 2022 r. rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że zawiesza umowę z Japonią o połowie ryb w okolicach spornych Południowych Wysp Kurylskich. Powodem ma być brak płatności za eksploatację łowisk.
Przypomnijmy, że we wrześniu tego roku informowano też o tym, że mieszkańcy Japonii nie mogą już bez problemu udać się na Wyspy Kurylskie. Powodem jest rezygnacja Rosjan z ruchu bezwizowego. Umowa obowiązywała od 1991 r.
Obecnie dodatkową kwestią, która może się nie podobać Rosjanom, to fakt, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Japonii oświadczyło, że dostarczy władzom w Kijowie generatory i latarnie słoneczne o wartości ponad 2,5 mln dolarów, by Ukraina mogła lepiej przygotować się do przetrwania ostrej zimy.
Dodać należy, że groźby wobec Japonii pojawiły się już w kwietniu. Wtedy to wiceminister spraw zagranicznych Rosji Igor Morgułow groził Japonii, jeśli Tokio będzie rozwijać współpracę wojskową ze Stanami Zjednoczonymi w pobliżu rosyjskich granic.
"Postrzegamy tego rodzaju inicjatywy jako zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego państwa. Jeżeli skala japońsko-amerykańskich przedsięwzięć militarnych będzie zwiększać się, podejmiemy kroki odwetowe w celu wzmocnienia zdolności obronnych Rosji" - zadeklarował wówczas Morgunow.
"Różne rzeczy mogły dziać się w głowie Władimira Putina"
Czy Rosja mogłaby zaatakować Japonię? - Byłoby to przecenienie własnych możliwości - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, autor książki "Biznes w Chinach". I dodaje: - Rosja, jak widzieliśmy w ostatnich miesiącach, raczej słabo poradziła sobie w Ukrainie. Ale różne rzeczy mogły dziać się w głowie Władimira Putina. Mógł myśleć, że jest tak mocny, że da radę opanować Kijów, a potem zrobić porządek w innych częściach Imperium, rozstrzygając spory terytorialne na swoją korzyść.
- Dziś widzimy kryzys Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, pretensje Armenii, coraz większe i coraz bardziej otwarte uniezależnianie się Kazachstanu, więc można powiedzieć, że w tej dogrywce po upadku ZSRR, Putin nie radzi sobie na wielu innych polach. Nie tylko w Ukrainie - zaznacza ekspert.
I podkreśla, że ewentualne "rozszerzenie działań i konflikt z Japonią, otwarcie tam frontu byłoby fatalnym ruchem z kategorii political fiction". - Dlatego w obecnej sytuacji prawdopodobieństwo takiego posunięcia jest bliskie zeru - dodaje.
"Chwiejna równowaga się utrzymuje"
- Pragmatyzm mimo wszystko ma się nieźle - mówi. I przypomina, że w marcu amerykański Exxon Mobil zdecydował się wycofać z projektu gazociągu Sachalin I, a chwilę potem chęć zbycia udziałów w ropociągu Sachalin II zgłosił i brytyjski Shell. - Japońskie koncerny jednak swoje udziały tam pozostawiły. Utrzymanie przepływu surowców pokazuje, że mamy do czynienia z ostrą retoryką i ostrymi dyplomatycznymi oświadczeniami obu stron, ale chwiejna równowaga jednak się utrzymuje - podkreśla Pyffel.
Sachalin-1 to ogromne pole naftowe i złoże gazu. Rosjanie wiele sobie po tej inwestycji obiecywali. Rosyjski Rosnieft kontroluje 20 proc. udziałów, całości dopełniają japoński Sodeco (30 proc.) i indyjski ONGC (20 proc.).
W sierpniu Japonia zwiększyła import LNG z Rosji o 211,2 proc. w ujęciu rocznym. Zakupy rosyjskiej ropy przez Japonię zmniejszyły się o ponad jedną piątą. Według danych japońskiego resortu gospodarki, na które powoływało się RIA Nowosti, oprócz wzrostu zakupów gazu skroplonego, Japonia kupiła też w sierpniu więcej rosyjskiej rudy (+44,9 proc.), warzyw (o 154 proc.) i ryb oraz produktów rybnych (+9 proc.).
Istotne jest, że przywoływane dane za sierpień nie oznaczają, że na przestrzeni roku Japonia zwiększa zakupy w Rosji. Japońskie firmy są udziałowcami projektu wydobywczego gazu z dna Morza Ochockiego (Sachalin 1).
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski