Inwigilowany i nękany przez służby, nie uległ
Kiedy Milena Kindziuk, autorka biografii kardynała Glempa "Ostatni taki Prymas", pytała go, jak chciałby zostać zapamiętany, bez namysłu odpowiadał: - Jako człowiek szczery, działający w duchu wiary. "Te słowa mówią same za siebie. To cały Józef Glemp. Człowiek - kapłan" - komentuje autorka. Przeczytaj też wspomnienie Mileny Kindziuk o prymasie Glempie!
W książce opisuje liczne zabiegi Służby Bezpieczeństwa, która próbowała pozyskać Glempa do współpracy. Był inwigilowany i nękany, został opracowany specjalny plan przedsięwzięć wobec kandydata na TW. "Ze stoickim spokojem trzyma w ręce Ksiądz Prymas swoją teczkę (...) Teczka ma zaledwie 24 strony. Należy do jednej z cieńszych, jakie kryją archiwa IPN. Patrzy na donosy agentów z wyrozumiałością dla ludzkich słabości. Jest spokojny. Nie ma w nim nawet pogardy" - pisze autorka książki.
Pozyskano wiele danych z jego życia, praktycznie od dzieciństwa: "Fanatyzmu religijnego w latach młodzieńczych nie wykazywał. Powodem wstąpienia do seminarium była matka i miejscowy proboszcz". Akta zawierają nawet jego charakterystykę z lat kleryckich: "W seminarium był samotnikiem. Z uwagi na walory intelektualne został wybrany dziekanem roku. Umiał dostosować się do pełnionej funkcji i korzystać z niej. Cieszył się zaufaniem przełożonych i kolegów".
Ksiądz Józef Glemp wzbudził większe zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa od momentu, gdy w 1964 r. wrócił ze studiów w Rzymie, a kard. Wyszyński mianował go notariuszem w Sądzie Metropolitarnym w Gnieźnie. Służby miały trudne zadanie, brakowało im punktu zaczepienia, jak zapisano w aktach w 1972 r.: "Materiałów kompromitujących i obciążających nie posiadamy, a materialne zainteresowanie nie wchodzi w rachubę".
Uwagę zwracają adnotacje mówiące o zainteresowaniach kandydata na TW: "W życiu prywatnym lubi nieskrępowany tryb życia, wykorzystując przy tym dużo cech świeckich. Lubi kino, teatr i operę. Swobodnie i chętnie nawiązuje kontakty towarzyskie, m.in. z kobietami".