Gorąco w Sejmie. Sejm przegłosował kontrowersyjne zmiany
Podczas czwartkowych głosowań w Sejmie posłowie przyjęli projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Teraz nowelą zajmie się Senat.
Za przyjęciem nowych przepisów było 230 posłów, przeciw 220. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Zmiany w Kodeksie wyborczym poparło 225 posłów Prawa i Sprawiedliwości, 2 z Kukiz'15 i koła poselskiego Polskie Sprawy oraz jeden poseł niezależny.
Przeciwko zagłosowało 124 posłów Koalicji Obywatelskiej, 42 z Lewicy, 24 z Koalicji Polskiej, 12 z Konfederacji, 7 z Polski 2050, 5 posłów Porozumienia, 3 z PPS-u oraz 3 posłów niezrzeszonych.
Wcześniej Sejm przyjął poprawki do nowelizacji zaopiniowane pozytywnie przez komisję, z wyjątkiem jednej, która zmieniała zapis "wyborcy niepełnosprawnego" na "wyborcę z niepełnosprawnością". Poprawki negatywnie zaopiniowane przez komisję zostały odrzucone.
Zmiany w Kodeksie wyborczym
Projekt zmian w Kodeksie wyborczym politycy PiS przedstawili tuż przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Według autorów projektu, rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach. Nowela zakłada m.in. zwiększenie liczby lokali wyborczych oraz możliwość dowozu głosujących.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała WP, ułatwienie wyborcom możliwości wzięcia udziału w głosowaniu faktycznie wpłynie na frekwencję, a tym samym może przyczynić się do zwycięstwa partii rządzącej.
Na mocy nowych przepisów wprowadzony zostanie także Centralny Rejestr Wyborców - co było propozycją rządową.
Projekt przewiduje ponadto, że komisje obwodowe będą liczyć głosy w komplecie, a nie w podgrupach. PiS proponuje możliwość utworzenia obwodowych komisji wyborczych w mniejszych miejscowościach, liczących 200 lub 300 osób (wcześniej w obwodzie do głosowania musiało mieszkać co najmniej 500 osób).
Zobacz też: padło pytanie o Giertycha. Posłanka wybuchnęła śmiechem
PiS zmienia prawo wyborcze. Opozycja protestuje
- Według naszych obliczeń, powinno to spowodować wzrost liczby stałych obwodów i lokali wyborczych do około 6 tysięcy (...) czyli z 27, do 33 tysięcy - mówił podczas pierwszego czytania w Sejmie poseł Marek Ast (PiS).
Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej zwracał uwagę, że PiS forsuje zmiany w Kodeksie za późno, w roku wyborczym, bez "czasu na zastanowienie i analizę". - Kodeks wyborczy chcecie zmieniać tuż przed wyborami. To jest nie do przyjęcia - grzmiał.
Przekonywał, że zmiany w Kodeksie wyborczym powinny obowiązywać "od przyszłych, a nie od najbliższych wyborów" - jak chce PiS.
Jan Szopiński z Lewicy krytykował m.in. poselski tryb zgłoszenia projektu PiS. Sprawia to, że - jak mówił poseł - "nie wymaga on opiniowania, uzgodnień i konsultacji społecznych".
- Zarówno konstytucjonaliści, jak i opinia publiczna nie mają wątpliwości, że takie inicjatywy stanowią obejście prawa - oświadczył Szopiński.
W ocenie posła Polski 2050 Michała Gramatyki celem proponowanych przepisów jest poprawa frekwencji, ale tylko w najmniejszych obwodach głosowaniach.
- Polacy, którzy chcą głosować za granicą, już nie będą mogli telefonicznie dopisać się do listy wyborców za pośrednictwem konsula, bo taką możliwość im skreślacie, a z kolei tym, którzy stale mieszkają za granicą i przyjadą do Polski zagłosować, nie pozwolicie zagłosować, nie zezwolicie na zagłosowanie na podstawie paszportu - zwracał uwagę Gramatyka.
Źródło: WP Wiadomości